Przypomnijmy: tydzień temu przed meczem w Dortmundzie dokonano zamachu na autobus BVB. Wybuchły trzy ładunki, ale na szczęście raniły tylko Marca Bartrę w rękę. Według niemieckich śledczych mogły być nawet ofiary śmiertelne, gdyby bomby zostały odpalone zaledwie sekundę wcześniej (czytaj więcej >>). Spotkanie zaplanowane na wtorek ostatecznie rozegrano w środę i Monaco wygrało je 3-2.
Tym razem piłkarze BVB również najedli się trochę strachu. Ich podróż z hotelu na stadion przerwała policja. Autobus z piłkarzami stał przez 20 minut, a powody są nieznane.
- To na pewno nie jest dla nas łatwe. Starałem się skoncentrować na meczu, słuchając muzyki, ale wiadomo, że w takich sytuacjach nie jest to łatwe. Najgorzej jest, kiedy nic się nie robi. Siedzisz w autobusie i nie wiesz, co się dzieje. Różne myśli pojawiają się wtedy w głowie. Tak to wygląda. Czasami nie mamy wpływu na pewne rzeczy - powiedział Piszczek w rozmowie z Canal+ Sport po meczu. Przyznał, że Monaco zasłużenie awansowało do półfinału i życzył im wygrania całej Ligi Mistrzów.