Piotr Stokowiec w żaden sposób nie próbował tłumaczyć słabej gry Lechii Gdańsk, która w niedzielę przegrała 0:3 z Jagiellonią w Białymstoku. - Wygrała drużyna bardziej zmotywowana, zdeterminowana, grająca konkretnie, z polotem. Nam tego zabrakło, co jest dla mnie najtrudniejsze do zaakceptowania - zaczął pomeczową konferencję szkoleniowiec Lechii.
- Kluczowym momentem było zejście Karola Fili i dwa stałe fragmenty gry, a szczególnie rzut karny. Nie rozumiem do końca tej sytuacji. Może trzeba zrobić przeszkolenie dla trenerów ekstraklasy, bo mam wrażenie, że poruszamy się w innych przepisach - dodał po chwili nieco poirytowany Stokowiec.
Stokowcowi chodziło o sytuację z końcówki spotkania, kiedy Lechia przegrywała tylko 0:1. Ostrym wślizgiem przez Mario Malocę zaatakowany został wtedy Bartosz Bida. Maloca co prawda trafił w piłkę, ale również trącił nogę rywala. Po analizie VAR sędzia Mariusz Złotek wskazał na 11. metr, a rzut karny na bramkę zamienił Jesus Imaz.
- Patrząc na ostatnie mecze, apeluję w imieniu wszystkich trenerów ekstraklasy o dodatkowe szkolenie, bo po prostu nie wiemy o wszystkich zmianach, które nastąpiły. Nie zmienia to faktu, że Jagiellonia wygrała zasłużenie i tym bardziej żałuję, bo przyjechało tutaj wielu naszych kibiców - zakończył Stokowiec.
Po tym spotkaniu Lechia pozostała na 7. miejscu w tabeli. Jagiellonia awansowała na 8., wyprzedzając Wisłę Płock, która przegrała w sobotę 1:3 z Legią. W tym roku obie drużyny rozegrają jeszcze jedno ligowe spotkanie. Lechia w sobotę zmierzy się z Rakowem (godz. 15), a Jagiellonia z Górnikiem (godz. 20).