Ekstraklasa ma powód do wstydu, ale chce działać! Rozmowy o wielkich zmianach w lidze

16 czy 14 zespołów? Trzech czy dwóch spadkowiczów? Rozpoczęcie sezonu przed eliminacjami europejskich pucharów czy po? M.in. takie pytania zadali zarządzający PKO Ekstraklasą. Statystycznych odpowiedzi poszukała jedna z firm analizująca dane. Porównała przy tym naszą ligę z innymi, podobnymi. Kategorie były różne. Ekstraklasa przoduje w stawianiu na zagranicznych piłkarzy po trzydziestce i w pomijaniu w składach młodych, rodzimych zawodników.

Z jednej strony to produkt pięknie opakowany. Nawet topowe ligi Europy mogą zazdrościć ok. 100 spotkań w sezonie, które są pokazywane w technologii 4K. To produkt, który wciąż budzi w Polsce zainteresowanie. W połowie obecnego sezonu liczba widzów ekstraklasy już jest większa o 36 procent niż w poprzednim (choć to efekt pokazywania jednego meczu każdej kolejki w otwartym kanale). To liga, która w obecnym sezonie dostanie zdecydowanie większe pieniądze od nadawców niż w poprzednim. Kwota o 60 procent większa robi wrażenie.

Z drugiej strony to liga, która z każdym rokiem spada w rankingu UEFA. W 2020 roku będziemy już nie na 29, a 32 miejscu! To liga, która od czterech sezonów nie ma żadnego przedstawiciela w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Chociaż zarządzający ekstraklasą piłkarzy do klubów nie kupują, trenerów nie zatrudniają, nie mają wpływu na filozofię budowy drużyny, to jednak zastanawiają się co i jak można zrobić od strony systemowej, by najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce była silniejsza? By w Europie o trzy długości nie dystansowali nas Austriacy, Czesi, Serbowi, czy nawet Słowacy.

Zobacz wideo

Trzej czy dwaj beniaminkowie?

Zadaniem raportu przygotowanego przez Sports Solver (firma analizująca sportowe dane) było m.in. oszacować jak format ligi wpływa na jej atrakcyjność i poziom. Pierwszym punktem byli beniaminkowie. Autorzy rankingu bazowali na danych historycznych oraz na ocenie drużyn (opracowanym m.in. na podstawie kursów bukmacherskich) by pokazać, czy beniaminkowie podnoszą poziom ekstraklasy oraz jaka ich liczba jest optymalna dla najwyższej klasy rozgrywkowej.

W ostatnich latach z beniaminków dobrze radzi sobie tylko Zagłębie Lubin, które obecnie ma rating zbliżony do średniej ekstraklasy (ten wynosi 1867). Dla porównania kluby, które na długo miejsca w niej nie zagrzały (Zagłębie Sosnowiec, Sandecja Nowy Sącz, Miedź Legnica) były w chwili awansu oceniane sporo gorzej (odpowiednio 1749, 1718, 1798). W chwili spadku z ekstraklasy poniżej średniej była też Termalica Bruk Bet Nieciecza (1778). Aby spróbować ocenić czy awansujący podnoszą poziom ligi zbadano ratingi dwóch najlepszych zespołów 1. ligi w ostatnich 3 latach i porównano je do dwóch najsłabszych z ekstraklasy. Na poniższym wykresie widać, że beniaminkowie w teorii byli mocniejsi niż spadkowicze. Obecnie ta tendencja się odwraca. Według prognoz różnica między siłą ekstraklasy i 1. ligi ma się powiększać, co nie najlepiej wróży tym pierwszoligowcom, którzy o niej marzą.

Sports SolverSports Solver Sports Solver

W analizie chodziło o jeszcze jeden ważny aspekt. W obecnym sezonie z 16-zespołowej Ekstraklasy spadną trzy drużyny, które zostaną zastąpione przez drużyny z 1. ligi. Zdaniem analityków to nie przysłuży się rozgrywkom.

“System, w którym spadają trzy zespoły, raczej obniży poziom ekstraklasy, gdyż trzeci najsilniejszy zespół 1. ligi jest wyraźnie słabszy od trzeciego najsłabszego zespołu ekstraklasy” - czytamy w raporcie z załączonym wykresem ratingu dla omawianych drużyn.

Sports SolverSports Solver Sports Solver

Na ostatnim spotkaniu rady nadzorczej PKO Ekstraklasy opowiedziała się za zmniejszeniem do 2 liczby spadkowiczów w najwyższej lidze od sezonu 2020/21. Jej przedstawiciele zwracają uwagę, że w Europie, znaczna wymiana drużyn między dwoma najwyższymi ligami jest ograniczana. W 18-zespołowej niemieckiej Bundeslidze, bezpośrednio spadają dwa teamy, w 12-zespołowej austriackiej – jeden. W Czechach, przy podobnym do naszego systemie gier, pewna spadku jest tylko jedna ekipa (2 grają baraże).

Liga za duża czy za mała?

“Wzrost poziomu ligi jest odwrotnie proporcjonalny do liczby zespołów” - czytamy w analizie, która badała jakie plusy i minusy daje rywalizacja w osiemnasto-, szesnasto-, czternasto-, dwunasto- i dziesięciozespołowej lidze. Po przeanalizowaniu sytuacji w ligach w Austrii (12 zespołów) Czechach (16), Chorwacji (10), Serbii (16) Szwajcarii (10), Słowacji (12) nie można wyciągnąć wniosków, czy rozmiar ligi koreluje z jej pozycją w rankingu UEFA.

Dla autorów raportu dużo ważniejszym czynnikiem jest nierówność ligi przy jednoczesnej obecności w niej lidera lub liderów. Chodzi o drużyny, których rating jest zdecydowanie wyższy od ratingu pozostałych klubów. To dlatego dla ligi czeskiej ważna jest Sparta, Slavia Praga czy Viktoria Pilzno, dla Szwajcarii kluczowy są mocne Young Boys i FC Basel, a mniej ważne są rozważania z iloma przeciwnikami na krajowym podwórku zmierzą się ci rywale.

Przerwa między rozgrywkami, a europejskie puchary

W raporcie kilka stron poświecono też tematowi, który nad Wisłę wraca każdego lata. Czy polskie zespoły są dobrze przygotowane do eliminacji europejskich pucharów, skoro startując w nich nie zaczęły sezonu ligowego? To rodzi też dodatkowe pytanie: ile wakacyjna przerwa powinna dla nich potrwać?

Przeanalizowano 10 ostatnich sezonów. Wnioski są różne. Z jednej strony w badanych ligach zespoły, które z powodzeniem przeszły przez eliminacje miały w większości przypadków dłuższe przerwy letnie niż kluby polskie, z drugiej - ostatni raz 2 polskie kluby awansowały do europejskich pucharów gdy miały zdecydowanie krótsze przerwy między sezonami względem innych zespołów.

Łączną liczbę dni przerwy w sezonach zimowym i letnim przedstawia poniższa tabela. W Europie wyraźna jest tendencja do skracania przerwy zimowej.

Sports SolverSports Solver Sports Solver

Odpowiednio zaplanowany odpoczynek w podboju Europy jednak raczej nie pomoże. Na podstawie dostępnych danych nie zaobserwowano żadnej korelacji w tej kwestii. Trudno sformułować też zasadę jak na pucharowe sukcesy wpływa początek ligowego sezonu.

“Posługując się danymi nie można stwierdzić, aby daty startów rozgrywek ligowych względem pucharowych miały znaczenie dla awansu poprzez eliminacje do fazy grupowej europejskich pucharów” - czytamy. Przypadki awansu i braku awansu są w tych dwóch wariantach takie same, czyli rozkładają się po połowie.

Partizan Belgrad trzykrotnie znajdował się w fazie grupowej europejskich rozgrywek, mimo że ligę zaczynał 4 tygodnie po starcie europejskich kwalifikacji. Gdy spojrzymy na awanse polskich zespołów w ostatnim dziesięcioleciu – wszystkie miały miejsce również w sytuacji, gdy dany klub najpierw rozpoczynał zmagania w Europie. Ostatnie 5 razy, kiedy dana drużyna eliminacje rozpoczynała kilka dni przed startem ligi. Temat “ligowego przetarcia” wydaje się w tym kontekście sztuczny. Przyczyn lepszych i gorszych występów w Europie trzeba szukać gdzie indziej.

Ekstraklasa obcokrajowców po trzydziestce

Znacznie ciekawsze są inne analizowane w siedmiu ligach kryteria. Szczególnie te dotyczące struktury wiekowej i narodowości występujących tam graczy. Ekstraklasa wypada blado we wszystkich sprawiających istotne wrażenie kategoriach.

Po pierwsze nasze rozgrywki charakteryzują się najwyższą średnią wieku graczy. Przy Słowacji i Chorwacji te różnice sięgają dwóch lat. W dodatku blado wyglądamy w kategorii minut jakie na boisku spędzają u nas obcokrajowy po trzydziestym roku życia. W ekstraklasie stanowią oni prawie 11 proc. W Austrii 3 proc, a w Serbii nieco ponad półtora.

To ma swoje dalsze konsekwencje. W ekstraklasie gracze młodsi niż 25 lat stanowią tylko 1/3 zawodników wykorzystywanych na boisku. Na Słowacji czy w Chorwacji już ponad połowę. Jeszcze gorzej sprawa wygląda, gdy weźmiemy pod uwagę graczy rodzimych do 25. roku życia. Chorwacja i Serbia przewyższają nas pod ich względem dwukrotnie. Dużo lepiej stawianie na młodych, rodzimych graczy wygląda też w Szwajcarii czy Austrii. To dane za zeszły rok.

Sports SolverSports Solver Sports Solver

Czy nasze mało optymistyczne dane zmienił przepis o obowiązkowym młodzieżowcu? Niewiele.

Średni wiek zawodników naszej ekstraklasy wzrósł (z 25.5 z sezonu 2018/2019 do 25.67 obecnie). Tylko o jeden procent spadła liczba minut rozgrywanych przez obcokrajowców powyżej 30. roku życia.

Jednocześnie przepis o młodzieżowcu miał zły wpływ na procent minut rozgrywanych przez zawodników nieco starszych od młodzieżowca, czyli tych urodzonych w 1997 roku. Zawodnicy ci do listopada rozegrali mniej niż 4 proc. czasu, gdy w zeszłym sezonie było to ok. 6 proc. Minut. W raporcie określono to “nienaturalnym zjawiskiem”. Konkluzje są więc mało optymistyczne.

“Na podstawie przedstawionych danych należy stwierdzić, iż wbrew powszechnej opinii Ekstraklasy nie należy uznać za ligę promującą młodych zawodników w celu szybkiej ich sprzedaży. W porównaniu do badanych zespołów rodzime kluby robią to w zdecydowanie mniejszym stopniu. Struktura wieku (…) nie pozwala ponadto stwierdzić, iż utrzymanie występujących w niej zawodników wpłynie na znaczący wzrost poziomu w następnych latach (obecność wielu dojrzałych zawodników każe wysnuć raczej wnioski przeciwne). Wydaje się więc, iż obecne kadry zespołów występujących w Ekstraklasie nie dają żadnej gwarancji na rozwój ligi” – czytamy w podsumowaniu.

Pucharowe transfery receptą na sukces?

Jeśli chodzi o transfery drużyn w siedmiu omawianych ligach raportu wskazuje, że najważniejsza jest jakość tych transferów. Innych pewnych wniosków, które mogły pomóc polskim klubom w sforsowaniu europejskich bram nie ma. Choć są ciekawe uwagi. Badając 30 awansujących do europejskich pucharów drużyn w ostatnich 4 latach okazało się np., że choć więcej transferów odbywa się latem, to nieco ważniejsze w kontekście walki o LM czy LE są te zimowe. To one w ponad połowie okazały się skuteczne. Tzn. sprowadzony w zimę zawodnik zagrał potem w eliminacjach pucharów, co przy letnich nabytkach zdarzało się rzadziej. Ogólnie jednak większą rolę odegrali ci, którzy w klubie byli dłużej.

“W większości przypadków awansujących znalazły się zespoły, które postawiły na stabilność. Wpływ na grę w eliminacjach w mniejszym stopniu (patrząc pod kątem liczby rozegranych minut) mieli gracze sprowadzeni w 2 ostatnich oknach transferowych” - czytamy choć z adnotacją, że monitorowano jedynie minuty ich występów, a nie jakość jaką dany transfer wnosił.

Trener na puchary? Do lat 50, najlepiej rodak

W raporcie próbowano też stworzyć profil trenera awansującego do europejskich pucharów. Jako kluczowe wskazano kilka czynników.

Po pierwsze podkreślono “wspólny krąg kulturowy trenera i klubu”. Okazało się, że w ostatnich 10 latach w 7 omawianych ligach praktycznie każdy trener, który awansował z drużyną do LE czy LM był kulturowo lub językowo związany z klubem. Na Słowacji i w Czechach sukcesy święcili szkoleniowcy z tych krajów, na Bałkanach ci z tamtych rejonów. Ekipy ze Szwajcarii i Austrii prowadzili szkoleniowcy z tych dwóch krajów lub z Niemiec. Wyjątkiem był jedynie Hiszpan Oscar Garcia w Red Bullu Salzburg.

77 proc. analizowanych trenerów w dniu zatrudnienia miało mniej niż 50 lat. Z drugiej strony były to osoby doświadczone. W 71 proc. pracowali samodzielnie w co najmniej czterech seniorskich klubach. Co więcej sukces gwarantowali zwykle trenerzy dłużej związani z danym klubem.

71 proc. Z nich było w klubie minimum 100 dni przed rozpoczęciem sezonu, w którym wywalczyło awans. Pięciu z analizowanych szkoleniowców pracowało z drużyną przez ponad 1000 dni, a dwudziestu dwóch prowadziło zespół w ponad 100 meczach oficjalnych rozgrywek.

Choć jasnej recepty na sukces w europejskich pucharach stworzyć się nie da, to jednak w obecnej sytuacji, gdy polskie kluby w Europie przepadają z kretesem, warto analizować i zastanawiać się co z naszą Ekstraklasą jest nie tak.

Więcej o:
Copyright © Agora SA