Wisła Kraków po pierwszej połowie prowadziła 1:0, bo bramkę w 3. minucie strzelił Paweł Brożek. W 30. minucie byliśmy świadkami bardzo dziwnej sytuacji. Maciej Sadlok dośrodkował z rzutu rożnego i wydawało się, że piłkę do Rafała Janickiego zgrał Lukas Klemenz, a ten strzelił na 2:0
Sędzia Przemysław Frankowski zdecydował jednak o anulowaniu bramki, bo Janicki faktycznie był na spalonym. Powtórki pokazały jednak, że Klemenz nie dotknął piłki, a zrobił to obrońca Górnika - Mateusz Matras. Oznacza to po prostu, że nie powinno być spalonego. Pokazały to jednak dopiero powtórki zza bramki.
Kolejne bramki padło w drugiej połowie i było ich sporo. W 55. minucie wyrównał Wolsztyński, który przyjął piłkę w polu karnym i zupełnie niepilnowany wpakował piłkę do bramki. Wisła szybko jednak wyszła na prowadzenie, bo w 58. minucie Wisłę świetną akcję przeprowadził Błaszczykowski, Brożek zgrał, a Chuca popisał się pięknym strzałem z dystansu.
Po chwili trener Skowronek zdecydował się na ściągnięcie kontuzjowanego Pawła Brożka, który był jasnym punktem drużyny i po wejściu Rafała Boguskiego goście wyglądali jak klub grający w osłabieniu, bo nie potrafili utrzymać piłki z przodu.
Górnik się rozpędzał i w 75. minucie wyrównał za sprawą Jimeneza, który kapitalnie wykończył dośrodkowanie z boku boiska. W 85. minucie mieliśmy kluczowe zdarzenie. Basha w polu karnym delikatnie kopnął Jimeneza i doprowadził do jego przewrócenia. Sędzia Frankowski długo analizował sytuację na powtórce VAR i wskazał na jedenasty metr. Z karnego nie pomylił się Angulo! Ta sytuacja kompletnie rozbiła Wisłę Kraków. W 91. minucie Górnik wyprowadził kolejna zabójczą akcję, a Jimenez wpakował piłkę na 4:2.
Wisła Kraków przegrała zatem 10 mecz z rzędu i jest czerwoną latarnią ligi. Biała Gwiazda do bezpiecznego miejsca traci w tym momencie już 6 punktów, bo w tej kolejce Arka Gdynia pokonała już Koronę 1:0.