Wisła Kraków spadła na ostatnie miejsce. Najgorsza seria w historii klubu

Do składu Wisły Kraków wrócił Jakub Błaszczykowski, na ławce po raz pierwszy usiadł Artur Skowronek, ale na zatrzymanie rozpędzonego Śląska Wrocław to nie wystarczyło. Wisła przegrała po raz ósmy z rzędu (bijąc klubowy rekord w lidze) i spadła na ostatnie miejsce w tabeli. Śląsk został nowym wiceliderem ekstraklasy.

Najciekawiej było na początku meczu. Już po kilkunastu sekundach, Michał Buchalik podał wprost pod nogi Michała Chrapka, ratował sytuację ostrym rzutem pod nogi piłkarza Śląska, a kibice domagali się rzutu karnego. Sędzia Daniel Stefański po chwili zastanowienia, kazał grać dalej. I dalej lepiej grali gospodarze: Robert Pich łatwo wbiegł w pole karne Wisły, uderzył na bramkę, ale pomylił się o kilka centymetrów. Wisła była oszołomiona, aż do momentu, w którym wyprowadziła pierwszą kontrę. Jakub Błaszczykowski podał do Damiana Pawłowskiego, Wojciech Golla zamiast w piłkę trafił w jego nogi, a sędzia musiał jeszcze z pomocą VAR-u zdecydować, czy faul był w polu karnym. 

Wisła na dnie tabeli. Śląsk wiceliderem

Stefański wskazał na jedenastkę. Błaszczykowski wykonał ją perfekcyjnie – spokojnie, po ziemi. Matus Putnocky rzucił się w przeciwną stronę i niespodziewanie w 10. minucie było 1:0 dla Wisły.

Inicjatywę wciąż miał jednak Śląsk, który jednak marnował dośrodkowanie za dośrodkowaniem. I z gry, i ze stałych fragmentów. Zawsze niecelnie, minimalnie za słabo albo kilka centymetrów nad głowami. Aż do końca pierwszej połowy. Przełamanie przyszło w 45. minucie, w jednej z ostatnich akcji pierwszej połowy. Przemysław Płacheta dośrodkował spod chorągiewki prosto na głowę Wojciecha Golli, który trafił do siatki rehabilitując się za sprowokowanie rzutu karnego. 

Co się stanie z Wisłą jeśli spadnie z ekstraklasy?

Zobacz wideo

W drugiej połowie okazji do zdobycia bramki było mniej. Tempo wolniejsze, fauli więcej. Śląsk dopiął swego w 77. minucie. Akcję bramkową rozłożył na trzy raty. Najpierw zablokowany został strzał Płachety, po chwili Cholewiaka, a druga dobitka – Krzysztofa Mączyńskiego – zanim wpadła do siatki, też odbiła się od obrońcy Wisły. Ale to tylko dodatkowo zmyliło Buchalika i piłka wpadła tuż przy słupku. Śląsk objął prowadzenie i nie wypuścił go do końca meczu. Wisła nie zagroziła już bramce, natomiast sama była bliska straty trzeciego gola. Pich nie trafił jednak na pustą bramkę.

Śląsk wygrał czwarty mecz z rzędu i awansował na drugie miejsce w tabeli. Natomiast Wisła po raz pierwszy w historii przegrała ósmy mecz z rzędu i wylądowała na dnie tabeli.

Więcej o:
Copyright © Agora SA