Przed meczem wiele mówiło się, że Wisła Kraków musi walczyć o zmazanie plamy na honorze, jaką była porażka 0:7 z Legią Warszawa. Wydawało się, że lepszej okazji do zaprezentowania lepszej gry niż mecz z Rakowem nie będzie. I wydaje się, że już nie będzie, bo zespół Macieja Stolarczyka zagrał z podobną wolą walki, co przy Łazienkowskiej po straceniu pierwszych trzech bramek.
W pierwszej połowie działo się naprawdę niewiele. Ważnym momentem dla Wisły była 17. minuta meczu, gdy po starciu z Piątkowskim kontuzji doznał Michał Mak. Zawodnik krakowskiego klubu nie był w stanie już kontynuować gry, co w połączeniu z urazem Bashy na rozgrzewce oznacza, że problemy kadrowe zespołu Macieja Stolarczyka stają się coraz poważniejsze.
Dopiero w 67. minucie meczu kibice zebrani na stadionie w Bełchatowie zobaczyli pierwszy strzał celny. Jach uderzył piłkę głową, jednak Buchalik bez żadnego trudu złapał piłkę. Gdy piłkarze obydwu zespołów kopali się głównie po kostkach, w 83. minucie Petrasek wykorzystał doskonałe dośrodkowanie z rzutu wolnego i pokonał bramkarza "Białej Gwiazdy".
Po 6. ligowej porażce z rzędu Wisła Kraków znajduje się na 14. miejscu w tabeli, mając tyle samo punktów, co 13. ŁKS Łódź. Raków Częstochowa wyprzedził Górnik Zabrze i awansował na 11. pozycję, tracąc 8 punktów do liderującej Legii Warszawa.