Były trener Lecha mówi wprost: W Polsce Legia jest numerem jeden. Lech ma walczyć z Jagiellonią

- W Lechu presja kibiców jest dużo za duża. Oczekują zbyt wiele, bo Lech nie ma takich możliwości jak my. W Polsce Legia jest numerem jeden, a Lech ma walczyć z Jagiellonią, z innymi zespołami o miejsce na podium - powiedział obecny trener Dinama Zagrzeb, Nenad Bjelica.
Zobacz wideo

Nenad Bjelica jest dziś trenerem Dinama Zagrzeb, wielokrotnego mistrza Chorwacji, który w obecnym sezonie awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W niej Dinamo zaczęło świetnie, rozbijając u siebie włoską Atalantę aż 4:0. Jeszcze do niedawna, bo do maja 2018 roku, Chorwat pracował w Lechu Poznań.

Z poznańskim klubem Bjelica zajął 3. miejsce w sezonie 2016/17. W kolejnym "Kolejorz" też był trzeci, jednak trener został zwolniony przed zakończeniem sezonu, po porażce 0:2 z Jagiellonią Białystok. - Myślę, że to nie była decyzja Piotra Rutkowskiego, lecz jego ojca. Gdyby to zależało tylko od Piotra, zostałbym na stanowisku. Mieliśmy dobry kontakt, sądzę, że teraz rozumie, ile zrobiłem dla klubu. Dziś już to wie. Jego ojciec tego nie rozumiał, widział głównie to, czego nam brakowało, czyli tytułów. Zaakceptowałem decyzję, poszedłem swoją drogą. A rodzinę Lecha cały czas szanuję. Żałuję tylko, że nie zdobyłem żadnych trofeów, fani drużyny na to zasługują. Jako trener nigdy nie miałem takich kibiców, jacy są w Poznaniu - powiedział Bjelica w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Bjelica odniósł się też m.in. do słów Rutkowskiego, który stwierdził, że trener nie umiał zaszczepić w piłkarzach chęci wygrywania. - Proszę porównać wyniki Lecha, kiedy ja go prowadziłem, do tych, które są po moim odejściu. Ile punktów zdobywali wtedy, a ile przez ostatni rok? O co walczyła ta drużyna wówczas, a o co walczy dziś? To najlepsza odpowiedź na słowa Piotra. Wypowiedział je po moim zwolnieniu, kiedy była duża presja kibiców. Myślę, że dziś by tego nie powtórzył - skomentował Bjelica.

"W Polsce Legia jest numerem jeden"

- W Lechu presja kibiców jest dużo za duża. Oczekują zbyt wiele, bo Lech nie ma takich możliwości jak my. W Polsce Legia jest numerem jeden, a Lech ma walczyć z Jagiellonią, z innymi zespołami o miejsce na podium. Ale jeśli na początku sezonu się słyszy: „Musi być mistrzostwo”, to wytwarza to naprawdę duży nacisk. Spójrzmy na Piasta. Nie mieli żadnej presji, a wygrali ligę. Tak to właśnie działa.

- W Chorwacji jest inaczej, bo Dinamo to najlepsza drużyna w kraju, w kadrze znajduje się 25 bardzo dobrych piłkarzy. Mamy świetną akademię, w której są zawodnicy gotowi, by już grać w pierwszym zespole. Lech ma utalentowanych nastolatków, którzy występują w II-ligowych rezerwach, ale kiedy byłem tam trenerem, grali w III lidze. To czwarty poziom rozgrywkowy w Polsce! Wychowankowie Dinama ogrywają się na zapleczu chorwackiej ekstraklasy, a to ogromna różnica. Młodzi w Lechu potrzebują czasu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.