Były piłkarz Legii Warszawa: Oglądałem mecz z Rangers. Chcę kiedyś wrócić

Sebastian Szymański zdradził w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że w przyszłości chciałby jeszcze wrócić do Legii Warszawa. - Cały czas oglądam jej mecze - powiedział.
Zobacz wideo

Sebastian Szymański latem przeszedł z Legii Warszawa do Dinama Moskwa. Rosjanie zapłacili za zawodnika 5,5 mln euro, a kwota ta może jeszcze wzrosnąć wraz z bonusami, jakie zapewnili sobie warszawiacy. To rekordowa kwota dla Legii. Do tej pory najdrożej sprzedanymi graczami z Legii byli Łukasz Fabiański, za którego Arsenal zapłacił 4,35 mln euro oraz Ondrej Duda, który odszedł do Herthy Berlin za 4,2 mln euro. Szymański może też zostać najdrożej sprzedanym piłkarzem z ekstraklasy, gdyż umowa Legii z Dinamem zawiera klauzule, na mocy których kwota transferowa może wzrosnąć do aż 7 mln euro.

Sebastian Szymański: Chciałbym wrócić do Legii Warszawa

- Ciężko mi się odchodziło, byłem przy Łazienkowskiej siedem lat. Cieszę się, że przeszedłem każdy szczebel, zobaczyłem, jak wszystko wygląda od środka. Zżyłem się z ludźmi, z trybunami, które są fantastyczne. W Rosji nie czuję aż takiej atmosfery, nawet w derbach ze Spartakiem, kiedy na stadionie było 30 tysięcy osób. Po ostatnim meczu w sezonie mówiłem, że chciałbym zostać w Warszawie. Tak było, ale potem przeanalizowałem sytuację, zdecydowałem się na wyjazd. Cały czas oglądam jednak mecze Legii, obserwuję, co się w niej dzieje, gdy włączałem ich mecze, wspomnienia wracały. Patrzyłem na mecz w Glasgow i myślałem, że chciałbym to przeżyć razem z nimi. Jedno wiem na pewno: w przyszłości chciałbym jeszcze wrócić na Łazienkowską - powiedział Sebastian Szymański w rozmowie z "PS". Odnosił się do spotkań czwartej rundy eliminacji Ligi Europy. Legia zremisowała u siebie 0:0 i przegrała 0:1 w rewanżu z Rangersami, tracąc szanse na awans do fazy grupowej.

20-letni Szymański rozegrał osiem spotkań w tym sezonie ligi rosyjskiej w Dinamie Moskwa, a na boisku spędził 603 minuty. Jak do tej pory nie strzelił gola ani nie zaliczył asysty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.