Trzy bramki w dwóch meczach, takiej serii Paweł Brożek nie miał od sezonu 2015/2016, gdy w maju dwa razy pokonywał bramkarza Korony Kielce, a potem dołożył trafienie z Jagiellonią Białystok. Cały sezon 33-letni wówczas Brożek skończył z dorobkiem aż 14 bramek i wydawało się, że jest na dobrej drodze by dogonić trzeciego w historycznej klasyfikacji strzelców Ekstraklasy - Tomasza Frankowskiego. Później jednak bramki zaczęły mu przychodzić z dużo większą trudnością, a w kolejnych sezonach strzelał odpowiednio sześć, jedną i trzy bramki. Ostatnie dwa sezony to także dominacja innych napastników, bo najpierw ze składu wygryzł go Carlitos, a w poprzednim sezonie od Brożka częściej grał Zdenek Ondrasek, a potem Marko Kolar. Brożek zmagał się też z licznymi mikrourazami np. pachwiny lub łydki, które często wykluczały go z treningów.
- W ostatnich latach też coś strzelał. W poprzednim sezonie tylko trzy bramki, ale jednak. Nie można też popadać, w wielki huraoptymizm, bo to dopiero początek sezonu. W przypadku Brożka nie patrzę jednak tylko na strzelone gole, ale też na to, że to głównie on kreuje Wiśle szanse. Wycofuje się i potrafi zagrać otwierające podania. Tak było z Górnikiem (Brożek wykreował trzy idealne sytuacje bramkowe Drzazdze - przyp. red), ale też w Białymstoku. Brożek korzysta ze swojego doświadczenia, rutyny, cwaniactwa, ale też talentu. Myślę, że zwyżka formy wzięła się też z tego, że był już u schyłku swojej kariery, a właściwie już się żegnał. Mam nadzieję, że nie będzie miał mi za złe, ale pewnie czuł się trochę piłkarskim emerytem. Paradoksalnie to pomogło. Namówiono go, żeby wrócił i pomógł klubowi - twierdzi Andrzej Iwan, były napastnik Wisły Kraków.
Tuż po zakończeniu poprzedniego sezonu Brożek nie wiedział, czy będzie kontynuował karierę. Piłkarz dał sobie czas na odpoczynek i badania, które miały mu dać odpowiedź na to, czy będzie w stanie dawać z siebie 100 procent. Okazało się jednak, że napastnik podjął jeszcze jedną próbę i zaliczył najlepszy okres przygotowawczy od wielu lat. Już w czerwcu było widać, że Brożek imponuje przygotowaniem fizycznym, a informacje z krakowskiego klubu mówią o tym, że napastnik jest w czołówce, jeśli chodzi o prędkość na pierwszych metrach. Doskonale było to także widać w pierwszej kolejce sezonu, gdy Brożek wygrał pojedynek biegowy z Piotrem Celebanem, choć miał do niego stratę w początkowej fazie biegu. Sprawdza się to także w kolejnych meczach, bo Brożek zagrał w tym sezonie w pięciu z sześciu meczów i każdy po 90 minut.
- Zaawansowany wiek piłkarski nie jest kłopotem w przygotowaniu dobrej formy. Problemem jest jednak to, gdy zawodnika dotykają drobne urazy. W pewnym wieku tkanka mięśniowa nie jest już tak elastyczna i podatność na mikrourazy jest większa. W ostatnich latach Paweł Brożek miał problemy z tym, że co jakiś czas coś się przytrafiało. To wybijało go z treningów, a niestety wtedy trudno o regularność i ustabilizowaną formę. Teraz jest po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym i to jest klucz do strzelania goli. Jestem pewny, że kolejne sytuacje będzie sobie stwarzać - mówi Maciej Żurawski, legenda Wisły Kraków i reprezentacji Polski.
Podobnego zdania jest Andrzej Iwan, który z kolei podkreśla, że duże znaczenie mogły tu mieć także aspekty mentalne oraz to, że Brożek to piłkarz "starego pokolenia". - Być może odpoczął. Inaczej jest, kiedy proszą Cię o to, żebyś pomógł drużynie, a Ty robisz to z miłości do klubu. Inaczej zaś, gdy wszyscy na Ciebie liczą i naciskają. Do tego dochodzi indywidualny trening i myślę, że dogadują się z trenerem w tych sprawach. Wiedzą, że czasem lepiej odpuścić. Brożek to zawodnik, który wywodzi się z podwórka. Umie grać obiema nogami, głową. Jak on poszedł do klubu, to był już ukształtowanym piłkarzem, bo nikt mu nie zabraniał się np. kiwać - mówi Iwan.
Indywidualny trening, o którym mówi legenda krakowskiego klubu polega na tym, że Paweł Brożek przez pierwsze 2-3 dni w tygodniu przygotowuje się indywidualnie, czyli na siłowni lub po prostu z dużo mniejszymi obciążeniami, a dopiero w drugiej części tygodnia dołącza do pełnych zajęć z drużyną. Ważną rolę odgrywa w tym także Maciej Stolarczyk, który ma świadomość, że to 36-latek najlepiej zna swój organizm. Dlatego właśnie Stolarczyk wolał nie ryzykować zdrowia Brożka, gdy tuż przed meczem z Lechią Gdańsk w drugiej kolejce u napastnika pojawił się drobny ból.
36-letni Paweł Brożek w poprzedniej kolejce Ekstraklasy zdobył tysięcznego gola dla Wisły Kraków, a aż 14,4% tych trafień, to bramki samego Brożka. W tym momencie napastnik ma już 143 trafienia w Ekstraklasie i zajmuje dziewiąte miejsce w historycznej klasyfikacji strzelców. Do ósmego Jana Liberdy traci tylko dwa trafienia, a do ósmego Kazimierza Kmiecika 10 goli. To właśnie ta druga rywalizacja nakręca 36-latka, bo Kmiecik jest przecież jednym z jego trenerów.
Po fenomenalnym początku Jesusa Imaza (7 bramek) wydaje się, że walkę o tytuł króla strzelców może być bardzo trudna, ale w zeszłym sezonie o koronę króla strzelców walczyli Igor Angulo (35 lat) czy 36-letni Marcin Robak. W przypadku Brożka kluczowe może być jednak zdrowie, a jeśli to dopisze, to w tym sezonie powinien zakręcić się w okolicach dwucyfrowej liczby goli.
- Zawsze jest tak, że napastnik jest uzależniony od podań kolegów. W Wiśle Brożek ma piłkarzy, którzy potrafią podać tak dokładnie, że czasem wystarczy tylko przyłożyć nogę lub głowę. Dodatkowo tacy piłkarze, jak np. Błaszczykowski dobrze wiedzą, w którym miejscu Brożek się aktualnie znajduje i co zaraz zrobi. Paweł jest w takim momencie swojej kariery, że kilka tych bramek może jeszcze nastrzelać. Dodatkowo jest znakomitym mentorem dla młodziutkiego Aleksandra Buksy, który zrobił pierwsze, bardzo dobre kroki w swojej karierze - zauważa Żurawski.
W przegranym 2:3 meczu z Jagiellonią Białystok Paweł Brożek strzelił swoją 144. bramkę i było to ponad 18 lat po jego pierwszym trafieniu dla krakowskiego klubu. W końcówce meczu zaś pierwszego gola dla Białej Gwiazdy strzelił 16-letni Aleksander Buksa, który przyszedł na świat... ponad 2 lata po pierwszej ekstraklasowej bramce Brożka. Obu napastników dzieli zaś 20 lat, a dokładnie 7209 dni. Duet jednak zaczyna coraz lepiej się rozumieć i podkreśla to także trener krakowskiego zespołu. - "Olo" jest gotowy i jak w meczu z Jagiellonią może wspierać Pawła Brożka w ataku. To otwiera mi możliwości, jeśli chodzi o ustawienie. Olek jest inteligentny i potrafi sobie poradzić na różnych pozycjach, tak występował zresztą w grupach młodzieżowych i reprezentacji - bo na pozycji "dziesięć", więc to są możliwości, które otwierają mi bramy do innych systemów, w których zespół może występować - powiedział trener na piątkowej konferencji prasowej.
Sam Buksa kilkanaście godzin po swojej debiutanckiej bramce w ekstraklasie zagrał 45 minut w meczu rezerw Wisły i zdobył kolejne dwie bramki. To pokazuje, że zawodnik jest w naprawdę dobrej formie. Dobry początek sezonu w wykonaniu 16-latka odnotował także Maciej Żurawski. - Buksa zachowuje się w grze bardziej dojrzale niż na swoje 16 lat. W Wiśle ma wielkie osobistości, które mogą mu pomóc w rozwoju swojej kariery. Myślę też, że ważna dla niego może być rozmowa ze swoim starszym bratem - Adamem Buksą, o niebezpieczeństwach czy pewnych błędach, które być może on sam popełnił. Wiadomo, że w tak młodym wieku trzeba czasami schładzać tę głowę, bo od sukcesów szybko można obrosnąć w piórka - podsumowuje były zawodnik m.in Celtiku Glasgow.