Legia coraz bardziej stabilna. Zespół Aleksandara Vukovicia wciąż ma jednak nierozwiązany, duży problem

Legia Warszawa pokonała Zagłębie Lubin 1:0 i po blisko czterech miesiącach wygrała ligowy mecz u siebie. Zespół Aleksandara Vukovicia jest coraz bardziej stabilny, jednak problemów, zwłaszcza w ataku, mu nie brakuje.

Bayern 2:2 Hertha, zobacz bramki z meczu otwarcia niemieckiej Bundesligi

Zobacz wideo

- W pierwszych kolejkach faktycznie szukałem, ale teraz będzie następować stabilizacja. Ze Śląskiem były zmiany wymuszone, poszukiwanie optymalnego składu i płynniejszej gry. Uważam, że podchodzę do rotacji rozsądnie. Była potrzebna w Kielcach, dwa dni po pierwszym meczu i trzy dni przed rewanżem z Finami. Jestem przekonany, że bez zmian w Kuopio nie tyle zagralibyśmy brzydko, co zwiększyli szanse na porażkę - tak o stosowanej rotacji wypowiadał się Aleksandar Vuković w wywiadzie udzielonym "Przeglądowi Sportowemu" przed dziesięcioma dniami.

- Po krótkim i intensywnym okresie przygotowawczym takie działanie jest potrzebne na pierwszym etapie rozgrywania meczów o stawkę. Organizmy nie są w stanie wytrzymać gry co trzy dni wbrew teoriom niektórych. Teraz jest bliżej momentu, kiedy można odważniej grać tymi samymi nazwiskami, bo jesteśmy miesiąc w rytmie meczowym. To żadne czary. Zmiany robi każdy w podobnej sytuacji do nas - dodawał.

Coraz mniejsza rotacja

Trener Legii, po intensywnych rotacjach w składzie na początku sezonu, zapowiadał stabilizację w podstawowej jedenastce i tę stabilizację widać po ostatnich meczach. W porównaniu do ostatniego spotkania z Atromitosem (2:0), na mecz z Zagłębiem Lubin Vuković nie dokonał żadnej zmiany w wyjściowym składzie. Taka sytuacja przydarzyła się pierwszy raz w tym sezonie.

Jak wyglądało to wcześniej? Między meczami z Europą FC Serb wymienił tylko jednego piłkarza. Kontuzjowanego Vamarę Sanogo zastąpił Sandro Kulenović. Później zmian było dużo więcej. Na spotkania z Pogonią (1:2) i KuPS-em (1:0) Vuković dokonywał po cztery zmiany. Na kolejne mecze z Koroną (2:1) i rewanż z Finami (0:0) trener Legii wymieniał aż po siedmiu zawodników. Na ligowe starcie ze Śląskiem (0:0) dokonał czterech zmian, a jedenastki na spotkania z Atromitosem różniły się już tylko dwoma zawodnikami.

Jak na dłoni widać, że zgodnie z zapowiedzią, Vuković odchodzi od rotacji i coraz częściej stawia na tych samych piłkarzy. Przed meczem z Zagłębiem usłyszeliśmy, że brak zmian w składzie wynika też z jednego dnia różnicy w porównaniu do poprzednich spotkań eliminacji Ligi Europy. Przypomnijmy, że rewanż z Grekami legioniści grali w środę, a nie jak to bywało przy okazji wcześniejszych meczów pucharowych, w czwartek.

Jeśli na najbliższy mecz z Rangers FC Vuković zdecyduje się wystawić taki sam skład, to w ciągu raptem ośmiu dni rozegra on aż trzy mecze. W Legii nikogo to jednak nie przeraża. Po pierwsze, wicemistrzowie Polski mają zacząć regularnie punktować w lidze. Po drugie, w sztabie panuje przekonanie, że zespół jest już na odpowiednim poziomie fizycznym i z takim obciążeniem po prostu sobie poradzi.

Stabilizacja i problemy w ataku

Stabilizacja przynosi oczekiwane rezultaty, bo wygrane i niezłe mecze stają się w Legii coraz częstsze. Zespół Vukovicia wygrał drugi mecz z rzędu, co przydarzyło mu się dopiero drugi raz w tym sezonie. Wcześniej legioniści potrafili pokonać kolejno tylko KuPS i Koronę. Zwycięstwa z Atromitosem i Zagłębiem były jednak dużo przyjemniejsza dla oka warszawskiego kibica. To z lubinianami było ważne też z innego powodu. Legioniści w lidze przed własną publicznością wygrali pierwszy raz od 20 kwietnia, kiedy przy Łazienkowskiej przegrała Cracovia.

Legia imponuje przede wszystkim grą w defensywie. Kiedy większość dziennikarzy i ekspertów ganiło (i wciąż gani) zespół Vukovicia za słaby styl i nieprzekonującą grę w ataku, to on zachował już pięć czystych kont z rzędu. Wicemistrzowie Polski nie stracili gola w ośmiu z 10 meczów tego sezonu. Bramki wbijały im tylko Pogoń i Korona. Liderem obrony jest Artur Jędrzejczyk, bardzo dobrze wygląda przy nim sprowadzony latem Igor Lewczuk. Na przesunięciu wyżej Marko Vesovicia skorzystał Paweł Stolarski, który wreszcie zaczyna grać na miarę oczekiwań.

O ile obrona Legii spisuje się na medal, o tyle im dalej od własnej bramki, tym warszawiacy prezentują się coraz gorzej. Chociaż na brawa zasługują dobrze rozumiejący się Walerian Gwilia i Andre Martins, a po kontuzji dobrze prezentuje się też Cafu, to do piłkarzy ofensywnych wciąż można mieć pretensje. Największe do Sandro Kulenovicia, który znów wyszedł w podstawowej jedenastce i którego znów pożegnały donośne gwizdy. 

Chorwacki napastnik dostał od Vukovicia kolejną szansę na przełamanie, jednak znów totalnie rozczarował. Trudno wyobrazić sobie, by Kulenović miał być podstawowym wyborem trenera Legii przez cały sezon. Trudno też jednak wyobrazić sobie, by Vuković nagle zaczął stawiać na Carlitosa, którego w niedzielę nawet nie wpuścił na boisko. Mecz z Rangers FC już w czwartek i chociaż Legia wygląda coraz lepiej, to duży problem w ataku wciąż istnieje i na dziś trudno wymyślić sposób, w jaki miałby zostać rozwiązany.

Pobierz aplikację Football LIVE na Androida

Football LIVEFootball LIVE Football LIVE

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.