Pablo Ortega: Wszystko zaczęło się od maila, którego wysłał mi przedstawiciel zarządu. Klub docenił moją poprzednią prace, w której zajmowałem się analizą Segunda Division B [trzeci poziom rozgrywek w Hiszpanii – red.]. Z decyzją nie czekałem długo, bo wiedziałem, że podpisanie kontraktu w Polsce będzie dużym krokiem w mojej karierze.
Nie, kompletnie. Pomyślałem, że mogę wiele wynieść z polskiej piłki, zrozumieć jak działa, jak się w niej pracuje. To zawsze wyróżnienie i szansa na poznanie czegoś nowego.
Na przyglądaniu się ligom hiszpańskim i szukaniu zawodników, którzy mogliby wnieść jakość do Arki, a dodatkowo ich sprowadzenie do Polski byłoby możliwe.
Tak, miałem identyczną rolę – szukanie talentów w niższych ligach hiszpańskich. Takich, których da się sprowadzić i którzy będą wartościowym wzmocnieniem zespołu. Wcześniej pracowałem też jako analityk w młodzieżowej drużynie Leganes.
Mam kanał na tej platformie. Głównie koncentruję się w nim na Segunda Division B, analizuję mecze, przygotowuję raporty na temat danych piłkarzy. To sposób na pokazanie światu mojej pracy.
Nie, odkąd podpisałem kontrakt z Arką, przestałem prowadzić kanał. Chce się maksymalnie skoncentrować na obecnych obowiązkach.
Każdy transfer, to praca zespołowa, nie tylko moja. Ludzie z klubu obserwują i oceniają wraz ze mną wszystkich piłkarzy, którzy wykazują potencjał na podniesienie jakości składu Arki. Ostateczna decyzja zawsze leży po stronie klubu. Oczywiście, tak jak w przypadku Samanesa, moja opinia, jako eksperta związanego z niższymi ligami hiszpańskimi, jest ważna.
Działa to w dwie strony – ja mogę zasugerować klubowi nazwisko piłkarza, którego obserwowałem przez jakiś czas i umieściłem w swojej bazie danych, ale klub także może zlecić mi sprawdzenie konkretnych graczy, ocenę ich aktualnych umiejętności, potencjału czy cech charakterologicznych.
Przede wszystkim, aby stworzyć sobie pełny obraz danego zawodnika, jego poziomu umiejętności, potencjału itd., trzeba obejrzeć go w przynajmniej 12-15 meczach w różnych częściach sezonu. Należy wówczas zwracać uwagę na aspekty techniczne, taktyczne czy psychologiczne. Wszystkie są równie ważne dla podjęcia ostatecznej decyzji o ewentualnym sprowadzeniu piłkarza.
Poziom szkolenia piłkarzy w Hiszpanii jest niesamowicie wysoki, a „produkcja” zawodników odbywa się na ogromną skalę. Nie wszyscy, nawet bardzo utalentowani, mają jednak okazję do pokazania potencjału w pierwszej czy drugiej lidze, przez co muszą szukać innych możliwości i europejskich lig. Ale nie wierzę, że polska ekstraklasa jest słabsza od trzeciego poziomu w Hiszpanii. Wystarczy spojrzeć na profesjonalizację, standardy organizacyjne, stadiony czy pensje – to wszystko jest u was lepsze.
Jestem tego pewien. Dlatego, że niemal wszyscy, którzy trafili do Polski do tej pory, odnieśli sukcesy i zaprezentowali się z dobrej strony. Ekstraklasa to dla nich atrakcyjna i konkurencyjna liga, która oferuje możliwość podniesienia umiejętności. Dodatkowo często dla hiszpańskich piłkarzy z niższych lig jest pierwszą możliwością spróbowania swoich sił za granica.
Na pewno kogoś polecę, ale to skomplikowany proces. Wiem, że szefowie Arki bardzo dbają o zachowanie odpowiedniego balansu w liczbie polskich i zagranicznych zawodników w klubie. Dobrym przykładem może być pozycja bocznego obrońcy: Arka szuka tam wzmocnień, ale sprowadzenie zagranicznego piłkarza jest dla niej w tej chwili ostatecznością. Trzeba pamiętać, że moją rolą jest nie tylko polecanie zawodników, ale także pomoc w uniknięciu błędnych ruchów. Po to właśnie są szczegółowe analizy.
Wynika to z poziomu szkolenia młodzieży. W Hiszpanii, czy także Francji, Niemczech, poziom treningu i rozwoju piłkarzy jest bardzo wysoki. Technika, myślenie na boisku, podejmowanie odpowiednich decyzji – to ćwiczy się w młodym wieku w pierwszej kolejności, przed rozwojem siłowym. Dlatego hiszpański piłkarz potrafi zrobić różnicę.