Lech Poznań wydał na transfery prawie 2 mln euro. Kolejnych zakupów na razie nie będzie

Blisko 2 mln euro wydał latem Lech Poznań na wzmocnienia. Ponad połowa tej kwoty została przeznaczona na dwóch środkowych obrońców, którzy mają uszczelnić defensywę Kolejorza. Poznaniacy nie planują kolejnych transferów, choć sytuacja wciąż może się jeszcze zmienić.

Od kilku miesięcy priorytetem Lecha Poznań było zakontraktowanie środkowych obrońców. Po odejściu z klubu Nikoli Vujadinovicia, Rafała Janickiego, Dimitrisa Goutasa i Vernona De Marco, Kolejorz pozostał z zaledwie jednym dającym jakość stoperem: Thomasem Rogne. Partnerem Norwega miał zostać Patrizio Stronati, który stanął na szczycie transferowej listy Lecha. W jego przypadku murem nie do przeskoczenia okazała się postawa Banika Ostrawa, który wciąż podwyższał kwotę, jaką Polacy mieliby za 24-latka zapłacić. Do Ostrawy wybrali się nawet prezes Karol Klimczak i dyrektor sportowy Tomasz Rząsa, ale mimo prób nie udało się im dojść do porozumienia. Czesi w negocjacjach byli nieugięci i po kilku tygodniach dyskretnych rozmów temat Stronatiego upadł. Poznaniacy byli gotowi wyłożyć za niego aż milion euro, choć nawet to nie zadowalało Banika, który oczekiwał na jeszcze więcej. Lech w końcu stracił cierpliwość i zdecydował się spojrzeć dalej na południe, w kierunku Serbii.

Zobacz wideo

Wygrana licytacja z Partizanem

 Dorde Crnomarković, nowy obrońca Lecha, kosztował trzy razy mniej niż Stronati. 400 tys. euro – właśnie tyle poznaniacy zapłacili za tego piłkarza, choć strona serbska poinformowała, że kwota była o 100 tys. euro wyższa. Kolejorz wygrał licytację m.in. z Partizanem Belgrad, który intensywnie zabiegał o zawodnika wicemistrza Serbii Radnicek Nis. Lech wykorzystał jednak trudną sytuację finansową Partizana i przekonał Crnomarkovicia, by ten swoją karierę kontynuował w innym kraju. Na Bułgarskiej nieoficjalnie mówi się, że umiejętnościami Serb nie ustępuje Stronatiemu – różnica jest za to w metryce. Stronati ma 24 lata, Crnomarković za dwa miesiąca skończy 26. A to w przyszłości może znacząco wpłynąć na wartość transferu.

Na razie Crnomarković prezentuje się jednak solidnie. Od pierwszych chwil stał się liderem obrony, nie bał się wziąć na siebie odpowiedzialności. Choć Serb nie posiada umiejętności technicznych, którymi mógł pochwalić się Vujadinović (chociaż głównie na treningach) to w trakcie meczów imponuje pewnością siebie. – Przecinał każdą piłkę, podejmował szybkie decyzje, które okazywały się celne, dyrygował obroną – oceniali po sparingach obserwatorzy.

Przed startem Ekstraklasy wydaje się pewne, że to właśnie Crnomarković stworzy z Rogne duet obrońców, który w najbliższą sobotę rozpocznie sezon meczem z Piastem w Gliwicach.

Słowak za trzy miliony złotych

Trzy lata młodszy od Serba jest Lubomir Satka, który kosztował Kolejorza aż 750 tys. euro, a więc ponad 3 mln zł. Porozumienie z zawodnikiem obejmuje także zapis mówiący o tym, że reprezentant Słowacji dołączy do zespołu dopiero po pucharowym dwumeczu Dunajskiej Stredy z Cracovią. Ustąpienie Lecha w tej kwestii pokazuje, jak bardzo zależało mu na Satce. Dla Kolejorza to kluczowa letnia inwestycja. Poznaniacy biorą pod uwagę to, że słowaccy stoperzy są dziś w cenie: Denis Vavro jest piłkarzem Lazio, Milan Skriniar gra w Interze Mediolan, Martin Skrtel niedawno z powodzeniem występował w Liverpoolu i Fenerbahce.

Zgodnie z planem, Satka powinien pojawić się w Poznaniu na początku weekendu. I choć nie przeszedł z Lechem okresu przygotowawczego to trener Dariusz Żuraw ma dużą nadzieję, że defensor szybko podejmie rywalizację z Crnomarkoviciem oraz Rogne o miejsce w składzie.

Bramkarz, który umie grać nogami

Zadowoleni w Poznaniu są z Mickeya van der Harta, 25-letniego bramkarza, który do Lecha dołączył z PEC Zwolle. Od początku wiadomo było, że największym atutem Holendra jest gra nogami; van der Hart udowodnił to już w pierwszym sparingu Lecha, z Widzewem Łódź. Techniką zaimponował również w meczu z duńskim FC Midtjylland, gdy, mimo wysokiego pressingu przeciwników, nie miał problemów, aby dogrywać partnerom dokładne podania.

Dla kibiców to miła odmiana po pobycie w Poznaniu Jasmina Buricia i Matusa Putnockiego, którzy z grą nogami byli na bakier. Co ciekawe, niedawno okazało się, że Holender dopiero po transferze spotkał się z regularnymi treningami bramkarskimi. Wcześniej, choćby w akademii Ajaxu Amsterdam, ćwiczył głównie z piłkarzami z pola, dzięki czemu – jak żartują lechici – jest alternatywą także w pomocy. Nieco gorzej prezentuje się na linii, ale i tak jego transfer, za który Lech zapłacił wyłącznie prowizję, oceniany jest na Bułgarskiej pozytywnie.

Muhar największą niewiadomą

Nadzieje pokładane są także w Karlo Muharze, dla którego pobyt w Polsce będzie okazją, by udowodnić trenerom Dinama, że mylili się, nie dając mu szansy gry w pierwszym zespole. Pochodzący z Zagrzebia pomocnik ma za sobą świetny sezon rozegrany w barwach niezbyt silnego Interu Zapresić. Za Muhara Lech wyłożył 300 tys. euro wierząc, że ta kwota kiedyś się zwróci. Piłkarz to jednak spora niewiadoma. Spośród wszystkich pozyskanych latem obcokrajowców jest najmniej doświadczony. W meczach kontrolnych wyróżniał się głównie agresją, co spodobało się jednak kibicom. W klubie chwalą natomiast jego zaangażowanie oraz szybką aklimatyzację i postępy w nauce języka polskiego. Muhara rekomendował zresztą sam Nenad Bjelica, pierwszy trener Dinama, a w przeszłości szkoleniowiec Lecha.

Na pozycji środkowego pomocnika Muhar nie będzie miał jednak łatwo, bo rywalizacja trwa – o grę Chorwat będzie musiał walczyć z Pedro Tibą, Tomaszem Cywką oraz utalentowanym wychowankiem Mateuszem Skrzypczakiem. Kandydatem do gry na środku jest także Jakub Moder, który wrócił z wypożyczenia z Odry Opole. Kadrę zasilili także inni wypożyczeni piłkarze: napastnik Paweł Tomczyk, który wrócił z Piasta Gliwice, bramkarz Miłosz Mleczko, wypożyczony do Puszczy Niepołomice oraz obrońca Tymoteusz Puchacz, za którym sezon w GKS Katowice. Do pierwszej drużyny dołączył też kupiony z Warty Poznań stoper Tomasz Dejewski, który ma uzupełniać zestaw obrońców i ogrywać się w drugoligowych rezerwach.

Na razie koniec transferów

Do tej pory na wszystkie letnie transfery poznaniacy wydali niecałe 2 mln euro. Wszystko wskazuje na to, że w lipcu i sierpniu więcej już nie wydadzą, bo w tej chwili kadra jest skompletowana. Podejście do zakupów może zmienić się po ewentualnym transferze z klubu, a wciąż realne jest odejście utalentowanego Roberta Gumnego. Wcześniej mówiło się także o transferze Macieja Makuszewskiego do Jagiellonii Białystok, ale temat szybko upadł. Jeżeli jednak latem nikt Bułgarskiej nie opuści, to do drużyny Dariusza Żurawia nikt nie dołączy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.