Najlepszy piłkarz ekstraklasy zdziwiony. "Nie wiem, dlaczego nie było mnie na liście powołanych na Copa America"

- Do Leo Messiego się nie porównuję. Jest w innej galaktyce. On jednak też w swoich statystykach ma sporo strat, bo na boisku próbuje różnych rzeczy, tak jak ja. Nie zdawałem sobie sprawy, że mam tak dużo prób zwodów. InStat zawsze chętniej informuje mnie ile miałem złych zagrań - mówi z uśmiechem Joel Valencia, mistrz Polski z Piastem i piłkarz sezonu 2018/19.

Kacper Sosnowski: Mistrzostwo Polski i tytuł najlepszego piłkarza Ekstraklasy. To były najpiękniejsze dni w twoim życiu?

Joel Valencia: To były wspaniałe dni. Indywidualne wyróżnienia zawsze cieszą i dają motywację. Powiedziałem jednak jak odbierałem nagrodę, że ona nie jest tylko dla mnie, ale też dla drużyny. Cieszę się oczywiście, że to mnie wybrali koledzy z innych ekip, ale kluczowy w Gliwicach jest kolektyw. To dzięki drużynie oraz indywidualnym umiejętnościom nagrody dostali też Frantisek Plach (najlepszy bramkarz ligi - przyp red.) czy Aleksandar Sedlar (najlepszy obrońca).

Zobacz wideo

Jesteś graczem, który wykonał najwięcej prób zwodów w naszej Ekstraklasie i to z ponad 60-procentową skutecznością.

- Nawet niespecjalnie zdawałem sobie z tego sprawę. InStat zawsze chętniej informuje mnie ile miałem złych zagrań (śmiech). Jestem jednak piłkarzem ofensywnym, więc muszę w ataku próbować różnych rzeczy, również trudniejszych podań na jeden kontakt w strefie gdzie jest wielu rywali. Wtedy przecież łatwiej stracić piłkę.

InStat srogi nauczyciel, ale warto też zajrzeć w jego bardziej przychylne tobie rubryki.

- Dane rzeczywiście czasem pomagają, bo pokazują, gdzie się robi błąd, albo co można poprawić, ale nie można się tych liczb kurczowo trzymać. Leo Messi na tysiąc piłek, też ma sporo straconych. Nie to, że się do Argentyńczyka porównuję, ani trochę. On jest w innej piłkarskiej galaktyce, ja na ziemi. Chodzi mi jedynie o to, że on też w swoich statystykach ma sporo strat, bo na boisku próbuje różnych rzeczy, ale do tego strzela trzy gole i w indeksach przoduje.

Grałeś wiele lat w Hiszpanii, miałeś nawet epizod w Primera Division. Znakomicie panujesz nad piłką, momentami grasz widowiskowo, a jak oceniasz techniczny poziom naszej ligi?

- Co do mojego sposobu gry, to on zawsze taki był. Nie mam jakichś specjalnych intencji by był widowiskowy, ale sporo ludzi mi mówi, że miło się na mnie patrzy gdy dostaję piłkę. Podejrzewam, że to był jeden z powodów dlaczego otrzymałem to trofeum. Gra w ofensywie jest zawsze bardziej widowiskowa. Być może dlatego to wyróżnienie nie przypadło Sedlarowi, który przecież też na nie zasługiwał. Co do poziomu Ekstraklasy, to on się podnosi. Po pierwsze macie sporo utalentowanych Polaków. Robert Gumny z Lecha, czy mój klubowy kolega Patryk Dziczek to materiał na znakomitych piłkarzy. Po drugie jest sporo ciekawych, dobrych graczy z zagranicy.

Jest szansa, że ci wybijający się cudzoziemcy jak Joel Valencia nie będą od nas szybko odchodzić?

- Liga rośnie. Myślę, że jak złapie odpowiedni ekonomiczny poziom to tak. Na razie nie wszystkie kluby w Ekstraklasie są w stanie płacić choćby tyle co Legia i Lech. Jest tu już dobra, stadionowa infrastruktura. Do tego w Polsce żyje się znakomicie, macie tu wszystko. Na razie jednak Polska jest traktowana jako przystanek w karierze, lub miejsce gdzie można się odbudować i pokazać szerszej publiczności. Miejsce dobre, ale jednak tranzytowe.

A dla ciebie?

- Ja mam jeszcze kontrakt z Piastem. Zobaczymy co się wydarzy, ale moja głowa jest w Gliwicach. Uwielbiam to miasto, jestem tu szczęśliwy.

Przed Piastem kwalifikacje Ligi Mistrzów. Można się pokazać w Europie i powalczyć o ekonomiczne wsparcie polskiej piłki.

- To będzie dla nas miły, ale też trudny moment. Jesteśmy kim jesteśmy. Zrobimy co w naszej mocy, ale Piast to nie jest wielka drużyna, a w drodze do Ligi Mistrzów stopni jest sporo, więc z Champions League nie mogę nic obiecywać, oprócz tego, że damy z siebie wszystko.

Wiesz, że potencjalnymi rywalami Piasta już w pierwszej rundzie może być Celtic, Crvena Zvezda czy BATE Borysów?

- Nie wiedziałem. To znane marki i drużyny, które mają dobrych graczy, których sprzedają za dobre pieniądze. Będzie ciężko, ale w piłce jedenastu gra na na jedenastu, więc sporo może się zdarzyć. W Ekstraklasie wygraliśmy przecież ze wszystkimi potencjalnie mocniejszymi drużynami.

Siła Piasta tkwi chyba nie tylko w nogach piłkarzy.

-Tkwi w wielu rzeczach. Trener robi treningi, które nam bardzo odpowiadają. Rozumiemy o co mu chodzi i wykonujemy zadania. Poza tym jesteśmy jedną wielką rodziną. To jest chyba klucz. Na boiska przekłada się to tak, że jak ja stracę piłkę, to już wspiera mnie Felix. Jak to jemu się coś nie uda, to z pomocą pędzę ja. Podałem jego nazwisko, ale działa to podobnie z każdym innym piłkarzem. Tak samo zachowuje się choćby Kirkeskov, Jodła, Dziczek i ktokolwiek inny. Ważne, że wszyscy ciągniemy w tę samą stronę. Myślę sobie, że to w tym naszym sukcesie pomogło.

W rodzinną atmosferę szybko uwierzyłem, jak usłyszałem, że na wspólne wakacje umówiło się chyba 10 waszych piłkarzy. Ten klimat to też zasługa trenera?

- Jest spokojny, cichy, nie mówi za dużo, ale wiele widzi i potrafi się komunikować. On ma taki sposób bycia. To dobry trener. Ja jestem bardziej ekspresyjny, żywiołowy. Zawsze lubię dużo gadać zarówno z sędziami na boisku jak i na co dzień, co pewnie potwierdziłaby moja dziewczyna. Raczej otaczam się ludźmi takimi jak ja. Przyznam jednak, że Fornalik od pewnego czasu jest coraz bardziej uśmiechnięty, często żartuje. Musi być teraz bardzo szczęśliwy.

Podobnie jak twoi rodacy. W Ekwadorze jest o tobie głośno?

- Jest o mnie i o sukcesie Piasta sporo informacji na Twitterze i Instagramie. Sporo dziennikarzy z kraju kontaktuje się ze mną, by napisać na ten temat coś w gazetach. Ostatnio nasz związek piłkarski opublikował listę 40 piłkarzy, którzy mają szansę pojechać na Copa America. Niektórzy zastanawiali się dlaczego mnie na niej nie było. Ja też. Ale robię swoje. Pracuję ciężko i jak mnie kiedyś powołają to będę bardzo szczęśliwy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.