Lech Poznań traci piłkarza! Kibice potraktowali go wyjątkowo

- Nie spodziewałem się, że tak będzie wyglądało moje rozstanie z Poznaniem. Myślałem, że skończę tu karierę, ale tak się nie stało. Było mi fajnie, było mi miło, szkoda, że to się kończy - mówi Jasmin Burić. Dla niego i dziewięciu innych piłkarzy Lecha mecz z Lechią był ostatnim w Poznaniu. Został pożegnany w wyjątkowy sposób, bo w klubie spędził ponad 10 lat. Najwięcej z obecnej kadry.

Zdecydowaną większość z odchodzących piłkarzy żegnał jedynie wulgarny transparent wywieszony przez kibiców w drugiej połowie wygranego 2:1 meczu z Lechią Gdańsk. Ale nie Jasmina Buricia. Kibice kilka razy skandowali jego imię i nazwisko, wywołali po zakończeniu meczu i nagrodzili brawami. On też nie spieszył się do szatni. Został na murawie najdłużej ze wszystkich i zrobił kilka rund przez całe boisko, by pożegnać się z fanami. Zawsze miał z nimi świetne relacje. To kibice stworzyli hasztag #PaszportDlaJasia i zasypywali prezydenta tysiącami wpisów, by przyznał Buriciowi polskie obywatelstwo. – O mój paszport walczyło pół Poznania – żartował dwa lata temu bramkarz Lecha.

Zobacz wideo

– Nie powiem, czy zakręciła się łza w oku, gdy skandowali moje nazwisko. Zawsze w prywatnym życiu uchodziłem za człowieka, który nie okazuje emocji, więc niech to będzie tajemnica – śmiał się, po czym dodał nieco wzruszony: - No fajnie było, co tu dużo mówić… Przez ostatni miesiąc czułem naprawdę duże wsparcie od kibiców. Teraz chciałem im za to wszystko podziękować. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.

Brawa dla Buricia i wulgarny transparent dla reszty odchodzących piłkarzy

Lech Poznań latem ma przejść rewolucję. Już kilka tygodni temu klub ogłosił, że nie przedłuży wygasających kontraktów z Łukaszem Trałką, Maciejem Gajosem, Nikolą Vujadinoviciem, Marcinem Wasielewskim, Matusem Putnockim i właśnie Buriciem. Ponadto do swoich klubów wrócą wypożyczeni do Lecha Vernon De Marco, Dimitris Goutas i Rafał Janicki. A pozwolenie na szukanie nowej drużyny dostał Mihai Radut, którego kontrakt wygasa dopiero w przyszłym roku.

Żaden z odchodzących piłkarzy nie spędził przy Bułgarskiej tylu lat co Burić. Bośniak podpisał kontrakt w grudniu 2008 roku i zagrał w Lechu ponad 200 spotkań. Wywalczył dwa mistrzostwa Polski, puchar Polski i trzy superpuchary. Z Jasmina stał się Jasiem. Oficjalnie – w 2017 roku, gdy dostał polskie obywatelstwo, ale kibice nazywali go tak już dużo wcześniej. W tym czasie się ożenił i skończył studia. Zadomowił się w Poznaniu. Do Bośni nie wróci na pewno. - Chciałbym zostać w Polsce. Jestem tu dziesięć lat, wszystko złapałem, dobrze mi się tu żyje. W Poznaniu mam swoje mieszkanie, wszystko jest poukładane, ale nie wiem co będzie dalej. Na ten moment nie wiem, gdzie skończę – mówi.

W tym czasie wielokrotnie zmieniali się jego konkurenci do bycia pierwszym bramkarzem. Odchodziły legendy, przychodzili zawodnicy z zagranicy, doświadczeni Polacy, wychowankowie. Ale ostatecznie Burić większość tych rywalizacji wygrał. Podczas jednej z konferencji żartobliwie stwierdził, że w Lechu chyba nigdy nie będzie jednego bramkarza na stałe. – Wydawało mi się, że tutaj przez najbliższe sto lat będzie rotacja na bramce! Najtrudniejsza była rywalizacja z Kotorem [Krzysztof Kotorowski red.]. Spędziliśmy razem dużo czasu w klubie i prywatnie też mieliśmy dobry kontakt. Nie wiem, ile razy zmienialiśmy się na bramce: raz ja, raz on, raz ja, raz on, znowu ja i znowu on - wspomina.

 Burić analizuje swoją karierą w Lechu i twierdzi, że nie żałuje ani jednego momentu. W głowie chce zostawić tylko pozytywne wspomnienia. – Na pewno zapamiętam początki. Jak to wyglądało, gdy się przeprowadziłem. Przychodzą też na myśl dwa mistrzostwa Polski, trzy superpuchary. To pierwsze mistrzostwo było szczególne, bo zdobyliśmy je po 15 czy 20 latach. Poza tym, granie w europejskich pucharach. Może po latach kibice będą mówili, że wygraliśmy z Fiorentiną we Włoszech? – zastanawia się. - To wszystko zostaje w moim sercu, ale jak to w sporcie: były też porażki. Szkoda tych finałów na Narodowym. Brakuje triumfu stamtąd – dodaje. - Nie spodziewałem się, że tak będzie wyglądało moje rozstanie z Poznaniem. Myślałem, że skończę tu karierę, ale tak się nie stało. Trzeba taką decyzję władz zaakceptować. Życie idzie dalej – uważa Burić.

Jasmin Burić chce zostać trenerem

Na razie nie planuje kończyć kariery. – Jeszcze nie teraz, przecież mam dopiero 32 lata. Mam poukładane życie poza sportem, więc teoretycznie nie muszę grać w piłkę, ale cały czas bardzo chcę i dopóki zdrowie pozwoli, to będę to robił – deklaruje. Według bośniackiego portalu "SportsSport.ba" ma podpisać kontrakt z Omonią Nikozja. – Na razie jeszcze nie wiem co będzie. Trzeba poczekać – komentuje.

Plan na to, co będzie robił po zakończeniu kariery ma jednak konkretny. Chce zostać trenerem. – Nie wiem tylko czy bramkarzy, czy głównym, ale chyba głównym, bo bardziej mnie to kręci. Chciałem już zrobić papiery trenerskie, ale były nowe zasady i nie mogłem iść na kurs, jeżeli wciąż grałem w ekstraklasie. Po karierze chce zdobywać po kolei te licencje – mówi.

 – Może w takiej roli wrócę do Lecha? – uśmiecha się.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.