Złoty laur Ekstraklasy. Joel Valencia - uniwersalny silnik Piasta Gliwice

Zobaczysz go na szpicy, na lewej i prawej stronie lub wchodzącego z głębi pola. A to wszystko w jednym meczu. Niezależnie, gdzie akurat się znajdzie, zawsze będzie szukał sobie miejsca do gry, żeby być gotowym do przyspieszenia tempa akcji - bo przecież to jego znak firmowy.

Szyty na miarę

Strategia gliwiczan opiera się na konsekwentnej grze, trzymaniu odległości i uzupełnianiu wolnych przestrzeni, a u jej podstaw leży przede wszystkim wymienność pozycji. Zawodnicy trenera Fornalika są uniwersalni, ale nie w złym tego słowa znaczeniu. Roszady w ustawieniu są czymś zupełnie naturalnym i odgrywają potężną rolę – dzięki nim Piast jest jednocześnie poukładany, ale i nieprzewidywalny. Futbol jest rozumiany w sposób całościowy, dlatego ofensywni gracze asekurują obronę, a defensorzy podłączają się do ataku.

Zobacz wideo

Dlatego w tę koncepcję tak idealnie wpisuje się Joel Valencia. Z jednej strony jego gra jest bardzo przemyślana, cały czas kontroluje ruch na linii przeciwnik-kolega z drużyny, z drugiej jednak zdecydowanie nie brakuje mu fantazji. To wszystko sprawia, że tak naprawdę trudno określić, gdzie jest go najwięcej na boisku. Pomocny może być rzut oka na plansze, które prezentują średnie ustawienia zawodników. Najczęściej Ekwadorczyk znajduje się w środkowym sektorze albo minimalnie wyżej (10 razy; wszystkie statystyki pochodzą z raportów ekstraklasa.org), albo nieco niżej niż napastnicy (11), ale regularnie można go zobaczyć na tej samej wysokości, co oni (7). Tylko 3-krotnie wylądował typowo na skrzydle (raz na lewym, dwa razy prawym; stan na 35. kolejkę).

Utrzymywanie się w okolicach Michala Papadopulosa lub Piotra Parzyszka można potraktować jako pozycję wyjściową, ale z jednym zastrzeżeniem: ostatnie, co można powiedzieć o ekwadorskim pomocniku to to, że trzyma się jednej strefy. Nagłe przesuwanie się z jednej flanki na przeciwległą, by zaraz wbiec w pole karne z głębi pola, to dla niego żadna pierwszyzna. Chociaż z plansz jasno wynika, gdzie średnio spędza najwięcej czasu, to w trakcie meczu bardzo często ścina do środka ze skrzydła lub właśnie tam wdaje się w pojedynki 1 na 1. Jest w ciągłym ruchu, stale blisko gry.

Garść fantazji

Tylko że Joel Valencia jest dla Piasta kimś więcej niż piłkarzem, który po prostu został świetnie wpasowany w strategię gliwiczan. Ekwadorczyk ma na boisku bardzo dużo luzu, co do pewnego stopnia jest jego zasługą. W momencie gdy nie jest przy piłce, stale wyskakuje, a to z jednej, a to z drugiej strony rywala, żeby w odpowiedniej chwili mieć jak najwięcej miejsca. Dzięki temu, że czyta grę na kilka kroków do przodu, wraz z podaniem pojawia się kilka możliwości. I właśnie wtedy do akcji wkracza jego przygotowanie techniczne.

Przede wszystkim należy podkreślić, że 24-letni pomocnik dość mocno czerpie z ustawienia, które pozwala mu na sporą dowolność. Wszak jeżeli będzie podwieszony pod napastnikiem, miejsce na skrzydle uzupełni Gerard Badia czy Martin Konczkowski. Jeśli jednak zdecyduje się przesunąć na bok, to w środku też będzie alternatywa. Tym samym nie musi się martwić, czy zostawi po sobie dziurę.

Tego typu strategia sprawia, że Joel Valencia faktycznie może grać to, co lubi najbardziej. Bardzo często zagrywa bez przyjęcia, krótkie i bardzo cięte podanie. Nie traci cennych sekund na ocenę sytuacji, tylko od razu podaje do przodu – czy prostopadle, czy natychmiast domagając się podania zwrotnego. Może sobie na to pozwolić, ponieważ rozplanowuje akcję, zanim piłka znajdzie się pod jego nogami. Stale balansuje między zawodnikami rywala tak, aby odskoczyć od nich w odpowiednim momencie. Dzięki temu, że podejmuje decyzje w mgnieniu oka, stanowi dla Piasta swego rodzaju silnik. Jasne jest, że kiedy Ekwadorczyk dostanie podanie, tempo akcji zostanie gwałtownie przyspieszone. Nawet jeśli przestrzeni do gry będzie bardzo niewiele, ponieważ dość łatwo potrafi urwać się spod krycia przeciwnika. Widać to szczególnie w okolicach szesnastki i pola karnego, gdzie rywale mają ogromny problem, żeby mieć go pod kontrolą.

Wizytówka: nieprzewidywalność

Pomocnik w dość dużym stopniu bazuje na pewności siebie – wie, że może pozwolić sobie na jeden-dwa dryblingi i nie boi się zrobić kolejnego podejścia po jednym nieudanym. Nic więc dziwnego, że w 20 starciach (stan na 35. kolejkę), to właśnie on podejmował najwięcej prób zwodów. Łącznie w 31 spotkaniach (16 całych, 13 skończył po 80. minucie) robił to 177 razy, a 17-krotnie zanotował więcej niż 5 prób w czasie jednego starcia. Procent skuteczności również ma niczego sobie, bo 62%. Najczęściej w ten sposób radzi sobie w bocznych sektorach boiska i wówczas gliwiczanie korzystają z tego, że pomocnik potrafi dobrze zastawić się z piłką, a następnie balansem ciała stworzyć sobie przewagę.

Warto jednak podkreślić, że oglądanie Joela Valencii, to nie tylko dobra zabawa dla widza czy fajerwerki spowodowane grą na jeden kontakt czy sztuczkami technicznymi. Bo to jest jasne, że wyróżnia się na tle pozostałych zawodników swoim unikalnym stylem. Odważny futbol Ekwadorczyka znajduje swoje odzwierciedlenia w statystykach strzałów i sytuacji, które ma w czasie meczów. Do tej pory strzelił 6 goli i dołożył do tego 4 asysty, 3 razy wywalczył rzut karny dla swojej drużyny, co zaraz po Piotrze Parzyszku (8 goli i 4 asysty) czyni go najbardziej efektywnym graczem Piasta. Jeśli chodzi o statystykę strzałów, to w tej kategorii zarówno pod względem liczby (58), jak i skuteczności (35%) wygrywa z napastnikiem (dane na 35. kolejkę za EkstraStats) i nie ma sobie równych w Gliwicach. W akcjach bramkowych najbardziej rzuca się w oczy jego niesamowite wyczucie. Kiedy Frantisek Plach posyła długie podanie w kierunku ustawionego tyłem do bramki Michala Papadopulosa, on melduje się na zebraniu piłki, żeby utrzymać wysokie tempo akcji. Dlatego albo ustawia się minimalnie za nim, albo minimalnie przed nim, starając się mieć stałą kontrolę nad wydarzeniami. Jednocześnie przydaje się w nakładaniu pressingu na linię obrony przeciwnika, utrudniając mu wstępny etap rozegrania.

Poza tym, że Joel Valencia sprawia wrażenie, jakby był szyty na miarę dla tak grającego Piasta, to jeszcze dorzuca od siebie coś ekstra – odważną próbę dryblingu, gwałtowne przeniesienie ciężaru gry lub strzał, którego nikt się nie spodziewa. Jest graczem uniwersalnym, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Ekwadorczyk to silnik gliwiczan, którego mocy jest wciąż więcej i więcej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA