- To był jeden z najważniejszych goli w mojej karierze. Piast to mój dom. Kocham ten klub. Piast dał mi piłkarskie szczęście, którego nigdy nie znalazłem w Hiszpanii. Przyjęli mnie w Gliwicach z otwartymi rękami od pierwszego dnia. Przyjęli tak całą moją rodzinę – mówił po meczu Katalończyk Badia, który przyszedł do Piasta w 2014 roku z trzecioligowego Sociedad Deportiva Noja, zresztą cała kariera na hiszpańskich boiskach mijała mu między drugą a trzecią ligą. Do Piasta najpierw był wypożyczony, potem przeniósł się do Gliwic na stałe. Nauczył się świetnie polskiego, pomagał w aklimatyzacji kolejnym hiszpańskojęzycznym zawodnikom, w końcu dostał opaskę kapitana. Jest dobrym duchem drużyny, bez względu na to czy jest w podstawowym składzie, czy na ławce rezerwowych. A w obecnym sezonie najczęściej gra jako rezerwowy. W ostatnich dwóch kolejkach wrócił do wyjściowego składu, bo czerwoną kartkę dostał Jorge Felix. Na Łazienkowskiej, z opaską kapitana, zdobył drugiego gola w tym sezonie.
– Miałem szansę zrobić coś, co może przejść do historii tego klubu. Wielka sprawa. Wszyscy pytają: ale jak to Piast mógłby zostać mistrzem? A niby dlaczego nie? Mamy o tym nie mówić, bo Piast nigdy nie zdobył tytułu? Historię da się zmieniać. Tak samo mnie pytają: jak ty się mogłeś zakochać w Piaście? Nie wiem, po prostu go kocham – mówił Badia po zwycięstwie w Warszawie.
„Waldemar Fornalik śpiewał w szatni, takiego wesołego go jeszcze nie widziałem”
- Mamy już tylko punkt straty do Legii. Jeśli chodzi o styl gry, to na pewno na sukces zasługujemy. Wygodnie nam z piłką i bez. Umiemy grać i krótkimi podaniami i długimi. Waldemar Fornalik to taki trener, który nie zmienia podejścia. Trenujemy to samo, czy wygramy czy przegramy. On ma swój styl. Pozmieniał pozycje kilku piłkarzom i dobrze się w tym odnaleźli. Ale metod przygotowań nie zmienia. Teraz w Warszawie tak śpiewał w szatni po meczu, że go jeszcze takiego nie widziałem. Czy pozwolił nam już mówić głośno o mistrzostwie? Gdy było 10 kolejek do końca, to u nas było jak u Cholo Simeone: partido a partido, mecz po meczu, myślimy tylko o tym najbliższym. Ale teraz są trzy kolejki do końca, dwa mecze u siebie. Puchary mamy zapewnione. I co masz robić w takiej sytuacji? Albo walczysz o mistrza, albo jedziesz na wakacje. Nasz prezes chyba nie byłby zachwycony, gdybyśmy sobie zrobili wakacje. Więc ja walczę o mistrza - mówi Badia.
„Ej, chłopaki, jedziemy do Legii, do mistrza. Ale Legia ma problemy w pierwszych połowach. Jedziemy z nimi?”
Jak tłumaczy, siła Piasta bierze się z tego, że w tej grupie piłkarzy jest i dużo radości, i ognia. - Tyle śmiechu to jeszcze nie miałem w karierze. Dobrze się z tą grupą ludzi gra i spędza czas. Jestem z nich dumny. Ale ogień tu też jest. Rozmawiamy w tygodniu: ej chłopaki, jedziemy do Legii, do mistrza. A
Legia ma zawsze problemy w pierwszej połowie. To co, jedziemy z nimi? I widzisz że oni patrzą na ciebie takim wzrokiem, który mówi: no kuuurde, jedziemy! Jeden pójdzie za drugiego. I potem na boisku jest ogień. I gra w piłkę. Bo taki Joel Valencia nie potrzebuje ognia. On potrzebuje mieć piłkę przy nogach. Więc gramy spokojnie, ale jak trzeba, to i powalczymy. A obronę mamy tak dobrą, że gdy stracę piłkę, to się w ogóle nie boję. Wiem, że są Czerwo i Alek (stoperzy Jakub Czerwiński i Aleksander Sedlar – red.), oni popracują i jest bezpiecznie. A jak odbieramy piłkę, to od razu umiemy otworzyć grę: lewa strona, prawa strona, trochę poklepać. Tracimy piłkę i cały nasz blok się cofa. Dobrze się w tym czujemy.
„Legia ma taki budżet, że ma obowiązek zostać mistrzem. A ja sobie odpocznę i będę myślał o meczu z Jagiellonią”.
- Czy jeśli zdobędziemy do końca sezonu komplet punktów, to wystarczy nam to do mistrzostwa? Kurde, nie wiem. Ja wiem tylko, że mam ten komfort, że mogę myśleć tylko o najbliższym meczu z Jagiellonią. Teraz mam dzień wolnego, pobędę sobie z rodziną, a potem będę sobie trenować i będę myśleć o Jagiellonii. A oni w Legii i Lechii chyba nie, oni muszą myśleć, czy będzie to mistrzostwo czy nie – mówi Badia. Piast w trzech ostatnich meczach sezonu zmierzy się u siebie z Jagiellonią, na wyjeździe z Pogonią i u siebie z Lechem. Legia u siebie z Pogonią, na wyjeździe z Jagiellonią, u siebie z Zagłębiem. Lechia, która po tej kolejce spadła na trzecie miejsce, z dwoma punktami straty do Piasta: u siebie z Zagłębiem Lubin, na wyjeździe z Lechem i u siebie z Jagiellonią na zakończenie sezonu. - To Legia ma taki budżet, że ma obowiązek zdobyć mistrzostwo – mówi Badia. - A my? Gdyby sezon skończył się dziś, to byśmy świętowali. Było znakomicie. A tu może być jeszcze lepiej.