- Legia może być faworytem, ale jesteśmy pewni siebie, wszystko zależy od nas. Jeśli chcemy być częścią czegoś wielkiego, to musimy radzić sobie z wymagającymi rywalami. I jestem pewien, że w sobotę sobie poradzimy - mówił w rozmowie ze Sport.pl Tom Hateley, kilkanaście godzin przed sobotnim hitem Ekstraklasy.
I tę pewność siebie było widać doskonale od początku spotkania, bo piłkarze Waldemara Fornalika nie zamierzali się bronić. Od razu odważnie zaatakowali i przeprowadzili kilka groźnych akcji skrzydłami, gdzie bardzo dobrze prezentował się m.in. Martin Konczkowski. To właśnie on w 13. minucie idealnie dograł w pole karne do wbiegającego Gerarda Badii. Hiszpan zgubił krycie Williama Remy'ego i oddał potężny strzał, nie dając żadnych szans Radosławowi Cierzniakowi.
Po bramce gości Legia zaczęła atakować i stworzyła sobie kilka dobrych okazji. M.in. w 29. minucie, kiedy Sebastian Szymański najpierw minął Marcina Pietrowskiego, a potem Jakuba Czerwińskiego, ale w ostatniej chwili Aleksandar Sedlar zdołał zablokować jego uderzenie. Potem blisko był Carlitos, który świetnie przyjął piłkę w polu karnym, oszukał obrońcę zwodem i strzelił mocno w kierunku krótkiego słupka, ale Frantisek Plach zdołał odbić piłkę.
Po zmianie stron gospodarze rzucili się do odrabiania strat. Głównie za sprawą Iuriego Medeirosa, który zmienił Michała Kucharczyka. Portugalczyk w 58. minucie minął dwóch obrońców i zagrał wzdłuż bramki, ale Kasper Hamalainen nie zdążył dostawić nogi i wbić piłki do bramki. Potem zawodnik wypożyczony z Genoi strzelał sam po podaniu Szymańskiego, ale dobrze ustawiony Plach z łatwością złapał piłkę.
Mimo, że Legia atakowała w drugiej połowie częściej, to Piast robił to zdecydowanie groźniej. W 60. minucie świetnie uderzał Hateley, ale Cierzniak popisał się znakomitą interwencją i sparował piłkę na poprzeczkę. Dziewięć minut później goście znowu mieli pecha, bo Joel Valencia, który z łatwością minął Artura Jędrzejczyka, strzelił w słupek.
Zespół z Gliwic prowadzenia podwyższyć nie zdołał, ale nie pozwolił także na strzelenie gola rywalom. Dzięki temu zespół trenera Fornalika awansował na drugie miejsce w tabeli. W tej chwili ma na koncie 65 pkt. Legia nadal jest pierwsza z 66 pkt.. W niedzielę sytuacja może się jednak zmienić, bo mająca 63 pkt. Lechia zagra z Cracovią.