Paweł Stolarski: Zgadza się. Pierwszą połowę zagraliśmy nie tak, jak chcieliśmy. Ale mecz trwa 90 minut i najważniejsze, że wywozimy z Gdańska trzy punkty. Bardzo cenne trzy punkty.
- Łatwy nie był. Po pierwsze dlatego, że wskoczyłem do składu po dłuższej przerwie, nie grałem ostatnio regularnie. Po drugie, że rozpoczynałem ten sezon w Gdańsku - wcześniej przez cztery lata byłem piłkarzem Lechii.
- Na pewno mogłem zachować się lepiej, czyli nie dopuścić Haraslina do strzału.
- No, pełna profeska - wystarczyło dostawić nogę. Nie no, ale tak poważnie, cieszę się, że strzeliłem tego gola.
- Wiem, ale od razu wiedziałem, że tak będzie. Z szacunku do Lechii.
- Wierzę, i to głęboko, że ostatnia. Musimy zachowywać koncentrację przez całe spotkania, a nie tylko przez 45 minut. Czyli grać tak, jak po przerwie w Gdańsku. Ale zdawaliśmy sobie sprawę z wagi tego meczu, dlatego wielkie brawa dla sztabu i drużyny, która potrafiła wstać z kolan, podnieść się i wygrać.
- Szczegółów nie chcę zdradzać. Powiem tylko, że było spokojnie - byliśmy świadomi, jasno sobie powiedzieliśmy, co trzeba poprawić i to poprawiliśmy.
- Nie chciałbym rozmawiać na temat drużyny z Gliwic. Koncentrujemy się tylko na sobie. Wygrana z Lechią, zresztą jak każda, dała nam dużo pewności siebie. Wierzę, że przełoży się na kolejny mecz, czyli właśnie na ten z Piastem, z którym za tydzień zagramy w Warszawie.