- To nie kwestia mentalności, ale plan. To grupa spadkowa, każdy mecz jest szczególnie ważny, nie możemy się całkowicie odkrywać - mówił w przerwie meczu z Górnikiem (1:2) piłkarz Śląska, Piotr Celeban. W tamtej chwili wrocławianie prowadzili 1:0, ale chociaż w drugiej połowie mieli pilnować wyniku, przegrali w lidze czwarty raz z rzędu. Kiedy większość zagrożonych spadkiem drużyn robi wszystko, by pozostać w ekstraklasie, Śląsk sprawia wrażenie zespołu, który marzy o grze w pierwszej lidze.
Mecz z Górnikiem nie mógł zacząć się lepiej dla piłkarzy Vitezslava Lavicki. Już w pierwszej minucie Przemysław Wiśniewski sfaulował w polu karnym Roberta Picha, a gola z jedenastu metrów strzelił Marcin Robak. Na tym jednak zakończyła się ofensywna gra Śląska. Po zdobyciu bramki gospodarze cofnęli się i czekali na kontrataki, które napędzać mieli szybcy skrzydłowi - Mateusz Cholewiak i Lubambo Musonda. Mieli, ale byli bezradni jak cały Śląsk, który z Górnikiem przegrałby znacznie wyżej, gdyby nie dobra forma bramkarza, Jakuba Słowika.
Czwartkowy gol Robaka był pierwszym trafieniem Śląska po 366 minutach przerwy. Jeśli wśród wielu mankamentów w grze wrocławian należałoby wskazać ten największy, to byłyby nim skuteczność oraz liczba celnych strzałów na bramkę przeciwnika. Piłkarze Lavicki bramek nie zdobywali w meczach z Miedzią Legnica (0:0), Wisłą Płock (0:2), Górnikiem (0:1) i Koroną Kielce (0:2). Chociaż gol Robaka przerwał fatalną passę zespołu, to Śląsk na bramkę z gry czeka już od 452 minut! Ostatnim takim trafieniem było... nieudane dośrodkowanie Jakuba Łabojki w meczu z Arką blisko miesiąc temu.
W ostatnich pięciu meczach Śląsk oddał łącznie raptem 18 celnych strzałów na bramkę przeciwnika, co daje niską średnią 3,6 celnego strzału na mecz. Dla porównania, tylko w czwartek Górnik miał takich uderzeń 11, a Zagłębie Sosnowiec w meczu z Wisłą Kraków 12. Skoro mowa o celnych strzałach, to warto też podkreślić, że w spotkaniu z zabrzanami, pierwsze takie uderzenie od miesiąca zanotował Robak.
W czwartek Śląsk nie potrafił dowieźć korzystnego wyniku, jednak jeszcze większym problemem zespołu jest nieumiejętność odwracania niekorzystnego przebiegu meczu. Od ostatniego zwycięskiego spotkania wrocławian, w którym to oni jako pierwsi stracili gola, minęły aż 594 dni! Ostatni taki przypadek miał miejsce 9 września 2017 roku, kiedy Śląsk pokonał Legię 2:1, choć przegrywał po bramce Jarosława Niezgody.
Chociaż na początku tego roku wydawało się, że wrocławianie mogą powalczyć o awans do górnej ósemki ligi, to dziś drużyna Lavicki - obok Zagłębia Sosnowiec - jest głównym kandydatem do spadku. Cztery zwycięstwa z rzędu zanotowała Wisła Płock Leszka Ojrzyńskiego, Arka pod wodzą Jacka Zielińskiego w czwartek wreszcie przełamała fatalną serię meczów bez zwycięstwa. Regularnie i nieźle punktuje też Miedź, w ostatnich dwóch meczach cztery punkty zdobyło nawet skazywane na spadek Zagłębie Sosnowiec.
Właśnie, punkty. W ostatnich pięciu kolejkach, czyli czasie absolutnie kluczowym dla końcowego układu tabeli, nikt nie punktuje gorzej od Śląska. Piłkarze Lavicki w tym czasie ugrali raptem jeden remis. Dla porównania, Wisła Płock w tym okresie zdobyła 12 punktów, Zagłębie Sosnowiec siedem, Arka i Miedź po sześć.
Do końca rozgrywek zostało pięć kolejek i naprawdę trudno znaleźć argumenty, które przemawiałyby za pozostaniem Śląska w ekstraklasie. Zwłaszcza, że trzy z tych meczów wrocławianie zagrają na wyjeździe. Piłkarze Lavicki pojadą kolejno do Krakowa, Sosnowca i w przedostatniej kolejce do Legnicy. W tym sezonie, na obcych stadionach, Śląsk wygrał raptem trzy razy. Rzadziej robiły to tylko Zagłębie Sosnowiec (raz) i Miedź (dwa razy).
Jednak w ostatnich tygodniach nawet własny stadion nie jest atutem Śląska. O optymizm tym trudniej, że do Wrocławia w tym sezonie przyjadą jeszcze rozkręcające się Wisła Płock i Arka. Drużyna Lavicki, niezależnie od miejsca i terminarza, musi zacząć wygrywać. Najlepiej już w niedzielę w Krakowie z Wisłą. W innym przypadku, po 10 latach gry w ekstraklasie i siedmiu od wywalczenia mistrzostwa Polski, Śląsk wróci do pierwszej ligi.