Po wielkanocnej serii gier wydawało się, że szala przechyla się w stronę Legii Warszawa. W Wielką Sobotę „Wojskowi” rzutem na taśmę pokonali Cracovię 1:0, a kilka godzin wcześniej Lechia Gdańsk przegrała u siebie z Piastem Gliwice 0:2. Dzięki temu Legia została nowym liderem i miała trzy punkty przewagi nad gdańszczanami. Zdaniem wielu ekspertów i kibiców miał to być punkt zwrotny ligowego finiszu. Nic z tego. Ekstraklasa znów okazała się bardziej nieprzewidywalna, niż sądziliśmy.
Sobotnie starcie liderów
Bo kto by się spodziewał, że Lech Poznań przy prawie pustych trybunach postawi się Legii i pokona ją po bramce 17-latka? Albo kto by przewidział, że Lechia z Pogonią zagrają mecz sezonu, nie mniej emocjonujący niż niedawny ćwierćfinał Ligi Mistrzów Manchester City - Tottenham? Ekipa Piotra Stokowca jeszcze w sobotę mogła czuć, że historyczny tytuł mistrzowski wymyka jej się z rąk. Porażki z Cracovią i Piastem nie wróżyły nic dobrego. Po zwycięstwie w derbach Pomorza 4:3, wiara w mistrzostwo wróciła do Gdańska.
Pasjonująco zapowiada się sobotnie spotkanie Lechia - Legia. Nie dość, że oba zespoły mają po 63 punkty, to jeszcze gospodarze będą podbudowani triumfem w Szczecinie, a goście podrażnieni przegraną w Poznaniu. W fazie zasadniczej tego sezonu w obu meczach między tymi drużynami padł bezbramkowy remis. Jeśli i tym razem skończy się 0:0, najbardziej zadowolony z takiego rezultatu będzie.. Piast Gliwice.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci skorzysta?
Śląska ekipa najpierw po cichu wdrapała się na podium Ekstraklasy, a teraz może zaatakować sam jej szczyt. Piast na wiosnę prawie nie gubi punktów. Jego bilans w tym roku to: 9 zwycięstw - 1 remis - 2 porażki. Gliwiczanie do Legii i Lechii tracą obecnie cztery „oczka”. We wtorek pokonali Zagłębie Lubin 1:0, mimo że ponad 70 minut grali w „10”. Będąc w osłabieniu, zaimponowali organizacją gry i skuteczną obroną. Jeśli w piątek pokonają u siebie Cracovię, to w sobotę wieczorem trener Waldemar Fornalik będzie mógł usiąść wygodnie w fotelu i oglądając spotkanie liderów, trzymać kciuki za remis.
Piast ma taką przewagę, że w Gliwicach mistrzostwa nikt nie oczekuje. Nie ma tam presji sukcesu, jaka panuje w Gdańsku i w Warszawie. Jest za to wsparcie wielu bezstronnych kibiców z całego kraju, którzy chcieliby, żeby skromny zespół ze Śląska pogodził dwóch ligowych gigantów. Piast polskim Leicester? To wciąż jest możliwe.