Kibice Wisły Kraków grożą "Miśkowi". "Śmierć konfidentom. Misiek p***ł"

Od "Misiek trzymaj się bracie" po "Misiek p***ł, za koronę wszystkich sprzedał" oraz "śmierć konfidentom". Najbardziej zagorzali kibole Wisły przeszli od miłości do nienawiści względem zatrzymanego Pawła M. Teraz to on dostaje groźby, bo współpracuje z policją i stanowi problem dla innych. Paradoksalnie swoimi zeznaniami czyści wiślackie trybuny z Sharksów.
Zobacz wideo

Pół roku temu kibole Wisły drwili z Szymona Jadczaka, który w reportażu Superwizjera TVN "Piłka nożna i gangsterzy" przedstawił powiązania przestępców z władzami klubu. Jeszcze kilka miesięcy temu flaga z pozdrowieniami dla "Miśka", oskarżonego o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą powiewała na trybunach przy Reymonta. Podobnie jak emblemat "Wisła Sharks", który był kością niezgody między walczącymi o normalność nowymi władzami "Białej Gwiazdy" i grupą najbardziej zagorzałych fanów zajmujących na Reymonta trybunę C.

Wisiał tam jeszcze podczas spotkania z Legią 31 marca. Od pewnego czasu wydawał się jednak być mniej eksponowany. Ostatnio zniknął, a na meczu z Płockiem został zakryty. Pewnie nie zdecydowały o tym same prośby prezesa Wisły czy 25 minut filmowego materiału Jadczaka. Bardziej 400 stron zeznań "Miśka" i aresztowanie przez policję kolejnych 12 członków Sharksów. Współpraca z policją byłego szefa wiślackich kiboli sprawiła, że ten, którego bronili i pozdrawiali, teraz sam stał się obiektem ataków, bo stanowi zagrożenie. Post na Facebooku Ultra Wisła z nagraniem z wyzwiskami padającymi w jego stronę ma tytuł "Śmierć konfidentom".

Paradoksalnie, człowiek, który niedawno sam wytykał innym bycie konfidentami (opublikował takie zdjęcie na Instagramie adresowane do Damiana D.) i 20 lat temu był odpowiedzialny za jedno z najgorszych wydarzeń w historii "Białej Gwiazdy" (trafił Dino Baggio nożem w głowę, za co Wisła została na rok wykluczona z europejskich pucharów), a w ostatnich latach prawdopodobnie wykorzystywał klub do prowadzenia działalności przestępczej, teraz pośrednio pomaga w czyszczeniu trybun z Sharksów. Być może działacze spod Wawelu w kwestii problemu z kibolami właśnie dostali chwilę oddechu. Być może to jednak oddech pozorny.

Złamana zmowa milczenia

"Misiek! Co? Ty ku**o" , a także "Misiek c**l ale, ale", oraz "Misiek p***ł, za koronę wszystkich sprzedał" – można było usłyszeć pod adresem Pawła M. podczas ostatniego meczu Wisły Kraków z Wisłą Płock (2:3). Ten, który niedawno miał zastraszać innych kibiców za próby współpracy z policją czy też przyznawanie się do zarzucanych czynów, sam uznał, że z władzami lepiej kooperować. Prawdopodobnie już w lutym został "małym świadkiem koronnym" i przekazywał śledczym wszelkie interesujące ich informacje. Jak podał portal Lovekraków.pl, jego zeznania zajęły 400 stron, co przełożyło się na dwa tomy akt. To prawdopodobnie w ich wyniku w trzecim tygodniu kwietnia zatrzymano kolejnych 16 osób. 12 z nich - w tym byłego wiceprezesa klubu Damiana D. - łączyły powiązania z Sharksami.

Jeden z byłych funkcjonariuszy relacjonował w reportażu Szymona Jadczaka, że członkowie grupy niegdyś często jeździli pod zakłady karne i zza ich murów ostrzegali czy zastraszali swoich kolegów. Chodziło o to, by ich uciszyć. Przy "Miśku", który zamknięty jest w odosobnieniu, wszelkie takie próby wydawały się nie tyle trudne, co bezzasadne. Kibole wierzyli, że ze strony "Miśka" nic złego ich nie spotka, bo ten sam powtarzał zawsze: żadnej współpracy. Tylko zmowa milczenia. Doniesienia medialne, o tym, że zatrzymany na jesieni zeszłego roku we Włoszech Paweł M. zacząć sypać, traktowane były raczej jak prowokacje. Do czasu. Wychodzący z przesłuchań podejrzani przyznawali, że pod obciążającymi ich zeznaniami widniał podpis "Miśka".

- Oni w dużej mierze nie wierzą w to, co się stało – mówił w niedawnej rozmowie ze Sport.pl Szymon Jadczak.

Dlaczego "Misiek" poszedł na współpracę? Być może obciążające go dowody były na tyle mocne, że zdał sobie sprawę z wymiaru grożącego mu wyroku i uznał, że lepiej zadbać o siebie. Możliwe, że dowody były tak mocne, bo ktoś z jego środowiska też się do tego przyczynił. W każdym razie "Misiek" zdziwiony był łatwością, z jaką znaleziono go we Włoszech. Swą negatywną postawę względem Damiana D., który w wywiadzie dla Sport.pl starał się odciąć od dawnych spraw łączących go z Sharksami, skomentował wymownym zdjęciem na Instagramie z dopiskiem "Konfident".

- Kojarzyliśmy się z trybun, z wyjazdów. Od 2010 lub 2011 roku byliśmy znajomymi na "cześć" – mówił w wywiadzie udzielonym Sport.pl w październiku 2018 roku Damian D. Obecnie policja tę znajomość bada już dogłębniej. Być może groźba czy też ostrzeżenie kierowane wtedy pod adresem byłego kolegi, teraz zaczęło się spełniać. Skoro jeden do drugiego się nie przyznawał, to drugi postanowił mu o kilku rzeczach robionych wspólnie przypomnieć.  

Rekin zagięty

Kibolom, którzy jeszcze niedawno chcieli wspierać "Miśka", teraz zaczął on mocno przeszkadzać. Zmieniła się też ich narracja względem niego. Przynajmniej części, która jeszcze jest na wolności i może chodzić na mecze. Z kibolami do tej pory było tak, że właściwie wszystko, co do tej pory im zarzucano było negowane czy wyśmiewane. Miesiąc po emisji reportażu Superwizjera TVN podczas meczu z Legią w Warszawie, na trybunie Wisły pojawiła się flaga skierowana, do jego twórcy - Szymona Jadczaka. Wymalowana była  na niej postać chłopca-psa w okularach, który na szyi miał zawieszoną tabliczkę z logo TVN. Przed nim stała miska z pieniędzmi. Drugi pies – uosabiający Wisłę stał obok i oddawał na naczynie potrzebę fizjologiczną. Do tego flaga zawierała napis: "Kasa, kłamstwo i afera. Nieważne fakty, tylko kariera".

Legia Warszawa - Wisla KrakowLegia Warszawa - Wisla Krakow Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Mimo, że klub pod rządami poprzednich działaczy popadł w ogromne problemy finansowe, groziła mu upadłość, a w mediach pojawiały się informację o dziesiątkach lub nawet setkach tysięcy złotych przekazywanych pod koniec zeszłego roku SKWK, to pokazując wyciągi z konta bankowego stowarzyszenie starało się wszystkiemu zaprzeczać. Pewnie samo uznało, że to dość naiwne i w nowym roku nie wydawało już żadnych komunikatów. Misiek jednak do końca poprzedniej rundy mógł czuć wsparcie trybun.

Jeszcze w grudniu, podczas kończącego rok meczu z Lechem Poznań, na trybunie "C" w pewnym momencie pojawiła się flaga "Misiek trzymaj się bracie".

Zdjęcie transparentu 'Misiek, trzymaj się' na stadionie WidzewaZdjęcie transparentu 'Misiek, trzymaj się' na stadionie Widzewa zdjęcie od czytelnika znalezione na forum internetowym

Po tym, jak drużyna wystartowała w rundzie wiosennej, grupa kilkunastu najbardziej zagorzałych fanów, walczyła jeszcze z nowymi władzami o flagi Sharksów na trybunach. W obliczu braku ich akceptacji doszło nawet do zgrzytu podczas meczu z Pogonią Szczecin, na którym nie był prowadzony doping.

- Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt niemożliwości wywieszenia na sektorze C flag, które są nieodłącznym elementem ruchu kibicowskiego na Wiśle - napisali dość ogólnie kibice na profilu Ultra Wisła.

Flaga Sharksów powróciła jeszcze raz, już w mniej eksponowane miejsce, na mecz z Legią Warszawa 31 marca. Zawisła na samej górze trybuny C pilnowana przez kilka osób w czarnych koszulkach.

Flaga Sharksów na trybunachFlaga Sharksów na trybunach .

Na meczach z Piastem Gliwice i Wisłą Płock niechcianego płótna już jednak nie było. A wywieszona flaga z napisem "Jesteśmy siłą tego klubu" i logiem rekina, została zagięta tak, by rysunek nie był widoczny.

Może logo, które niegdyś z dumą nosił "Misiek", nie jest już tak atrakcyjnym znakiem? A może coraz mniej osób chce na trybunach obecności rekina? Na pewno w jego pominięciu pomogło to, że zatrzymani zostali kolejni Sharksi, m.in Michał S., ps. Skopek, który miał aspiracje, by liderować grupie, a także inni z tak zwanej Starej Wisły - Piotr K., ps. Piotrunio czy Tomasz J. ps. Silny.

Sharksi odpływają za kraty

Jak informują krakowscy dziennikarze "Gazety Wyborczej "samemu "Skopkowi" prokuratura postawiła pięć zarzutów dotyczących obrotu narkotykami, udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz posiadania ok. 20 kg marihuany, co oznacza że na Reymonta może się długo nie pojawić. Podczas meczu z Wisłą Płock na wypełnionym przez 18 tysięcy ludzi obiekcie na najbardziej zagorzałej trybunie Wisły tłumów nie było. Prezes Rafał Wisłocki w rozmowie ze Sport.pl przyznał, że porozumienia co do newralgicznych flag jeszcze nie ma, a obecnie, po zatrzymaniach CBŚP, jest też problem, z kim o tych flagach rozmawiać.

- Nasze stanowisko jest jasne. Nie chcemy wywoływać wojny domowej. Niektóre osoby muszą sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, co jest ważniejsze: przyszłość klubu i jego funkcjonowanie na poziomie Ekstraklasy czy kilka flag na stadionowym płocie – oznajmił Wisłocki.

Poza tym, od wieszania płócien ze znakiem organizacji, której przez długi czas przewodził "Misiek", ważniejsze było wysłanie mu komunikatu. To dlatego na meczu z Płockiem nie był już bohaterem pozdrowień, tylko obelg i pieśni typu: "Najpierw klub swój okradałeś, później braci wyprzedałeś". Trudno zakładać, że sprzeciw budzi tu część dotyczącą działalności "Miśka" w klubie, bo ta zapewne jest podobna do tego, czym zajmowali się jego koledzy. Newralgiczna, bo już teraz niebezpieczna nie dla klubu, ale personalnie innych pseudokibiców jest część dotycząca “wyprzedawania braci”. Tak jak Wisła walczyła cztery miesiące temu o swoją egzystencję, tak i oni walczą teraz o przetrwanie. "Miśkowi" grozi do 15 lat więzienia, ale wyrok przez wzgląd na współpracę może być dużo łagodniejszy. Dla jego kolegów taryfy ulgowej może nie być. Rodzina "Miśka", tj. partnerka i dziecko mają obecnie przydzieloną ochronę.

Być może podczas wzajemnych rozliczeń kibiców i przy zintensyfikowanej działalności CBŚP lepszy czas nadchodzi też dla walczących o normalność władz klubu, przynajmniej na jakiś czas. Szara strefa i półświatek przestępczy nie znoszą jednak próżni.

- To jak z mackami ośmiornicy, które ucięte po jakimś czasie i tak odrastają - opisał to nam jeden z byłych pracowników Wisły. - Nie będzie Miśka czy "Zielaka", to za jakiś czas będzie ktoś inny, ale faktem jest, że nie zwalnia nas to z próby eliminowania takich osób nim wyeliminują się sami - usłyszeliśmy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.