Ekstraklasa. Młody pomocnik bronił honoru środka pola Lechii Gdańsk [ANALIZA]

Czarna robota, pressing, odbiór, próby rozegrania. W obliczu gry w osłabieniu przez całą drugą połowę i słabo funkcjonującej środkowej strefy, 19-letni Tomasz Makowski wziął na swoje barki znacznie więcej obowiązków niż zwykle.
Zobacz wideo

Nowa sytuacja

Doskonale wiadomo, że fundamentem strategii gdańszczan jest odpowiednia organizacja na boisku. To, w którym momencie przesunie się pomocnik w środku pola ma kolosalne znaczenie, bo jeśli zareaguje za wcześnie lub w ogóle tego nie zrobi, cała struktura się rozsypie. Powstanie dziura, której nikt nie wypełni, ponieważ każdy zawodnik ma przypisane konkretne zadania. Lechia bazuje na tego typu automatyzmach znacznie bardziej niż inne drużyny w Ekstraklasie – czy chodzi o pressing, czy wyprowadzenie kontrataku, czy stały fragment gry. Wszystko zaczyna się i kończy w strukturze zespołu.

Dlatego wystarczy wyjąć lub zaburzyć jeden element, żeby gdańszczanie znaleźli się w nowej sytuacji. Dwie ekipy (Cracovia tydzień temu i Piast) wygrały, ponieważ rozerwały ustawienie biało-zielonych. Udowodniły, że broń Lechii jest obosieczna i tak naprawdę wystarczą dobrze ukierunkowany pressing oraz odcinanie stref, żeby wybić z rytmu piłkarzy trenera Stokowca. Krótko mówiąc: najsilniejszym przeciwnikiem lechistów są oni sami.

Warto jednak zauważyć, co się wydarzyło w środku pola gospodarzy, kiedy gliwiczanie przejęli nad nim kontrolę (a dokonali tego szybciej niż „Pasy”). Podczas gdy Kubicki i Lipski kompletnie nie wiedzieli, w jaki sposób zareagować na tak grającego Piasta, Makowski spróbował przejąć większość obowiązków, które normalnie są rozdzielone na trzech zawodników. Tym silniej musiał wcielić się w nową rolę po przerwie, kiedy jego drużyna grała w osłabieniu (przyp. red. w 44. minucie drugą żółtą kartkę dostał Kubicki).

Kilka par butów jednocześnie

19-latek jest w tym momencie piłkarzem głównie od „czarnej roboty”. Porusza się na całej długości boiska – nakłada pressing obok Paixao i Sobiecha, żeby po chwili zająć miejsce obok Kubickiego przed linią obrony. Dosłownie „po chwili”, ponieważ naprawdę dobrze czyta grę i kontroluje poczynania przeciwnika tak, że jest w stanie wyczuć, kiedy należy wrócić do strefy obronnej.

W meczach, kiedy Lechia może uprawiać swój pragmatyczny futbol, zwykle jego rola jest znacznie mniej widoczna. Nie dlatego że nie jest graczem wyróżniającym się na boisku, a ze względu na charakter całego zespołu. Strategia jest oparta na dobrze funkcjonującym kolektywie, więc pomocnicy ze środka pola dźwigają tę maszynę. Jest więc Makowski, który symetrycznie wymienia się z Kubickim przy wstępnym wprowadzeniu piłki do gry z linii obrony oraz Makowski, który aktywnie uczestniczy w pressingu i zawęża przestrzeń rywalowi.

W spotkaniu z Piastem wyglądało to nieco inaczej. Przede wszystkim ze względu na to, co zrobili gracze trenera Fornalika. Gliwiczanie rozerwali ustawienie gdańszczan, przez co pojedynczy zawodnicy znaleźli się w nowej sytuacji – musieli wyjść poza kolektyw i odbudować strukturę ekipy. Podobnie jak z Cracovią, nie stanęli na wysokości zadania.

W tak „odsłoniętej” Lechii znacznie wyraźniej rzucała się w oczy rola 19-latka. Tylko że młody pomocnik musiał wskoczyć w kilka par butów jednocześnie, przez co nie był w stanie zrobić wszystkiego na sto procent. Jeśli jego zadania zostałyby wypunktowane, wyszłaby z nich całkiem rozbudowana lista: głównie ze względu na to, że musiał również realizować obowiązki właściwe dla swoich kolegów.

Czarna robota

Makowski nie jest gwarantem finezji i efektownych zagrań. Koncentruje się na utrzymywaniu odpowiednich odległości na linii przeciwnik-kolega z drużyny tak, aby w każdym momencie mógł szybko zareagować. Bardzo dobrze jest to widoczne na przykładzie przesunięcia ze środka pola w kierunku skrzydła.

Tomasz MakowskiTomasz Makowski Screen C+Sport

Młody pomocnik jest tak ustawiony, że jednocześnie kontroluje zawiązanie ataku pozycyjnego przeciwnika i ruch Hateleya. W momencie podania Mokwy do Konczkowskiego przesunie się bliżej bocznego sektora, żeby stworzyć możliwość zagrania w razie ewentualnego odbioru.

Kontrola odległości w jego wykonaniu wygląda różnie w zależności od fazy gry. W powyższym przypadku jest w gotowości do podłączenia się do ofensywy, innym razem koncentruje się „czarnej robocie”, czyli wypychaniu rywala.

Tomasz MakowskiTomasz Makowski Screen C+Sport

Zwykle w Lechii dzieje się to wymiennie (raz robi to Kubicki, innym razem Łukasik itd.), natomiast w meczu z Piastem, to właśnie Makowski najczęściej odrywał się od linii, żeby ograniczyć przestrzeń przeciwnikowi. Na powyższej grafice widać, jak odcina od gry Hateleya, ale równie dobrze na jego miejscu mógł znaleźć się Dziczek.

Warto również zwrócić uwagę, jak sprawdzał się w bardziej dynamicznych pojedynkach. W poniższej akcji Valencia dość łatwo poradził sobie z Nunesem na flance i szukał sobie miejsca przed polem karnym gdańszczan do podania lub oddania strzału. Ostatecznie stanęło na pierwszym rozwiązaniu, ponieważ niekryty był Felix.

Tomasz MakowskiTomasz Makowski Screen C+Sport

Młody pomocnik śledził ruch Ekwadorczyka przez kilka sekund. Wyczekał moment i dopiero wtedy ustawił się na przecięciu zagrania, neutralizując zagrożenie.

Szansa na rozwój

Kiedy Kubicki dostał czerwoną kartkę (przyp. red. za drugą żółtą w 44. minucie), rola Makowskiego została nieco bardziej skonkretyzowana. Mimo wszystko nadal nie był przywiązany do pozycji. Grał niżej, częściej trzymał się blisko linii obrony, zapewniając jej w ten sposób asekurację. Był to całkowicie naturalny manewr, biorąc pod uwagę, że gdańszczanie przegrywali 0:1 i wciąż próbowali uratować ten mecz. Co ciekawe jednak, Piast nie próbował za wszelką cenę podwyższać wyniku – wręcz przeciwnie, grał dość zachowawczo. W efekcie wielokrotnie Makowski miał sporo miejsca w środku pola we wstępnej fazie rozegrania.

Tomasz MakowskiTomasz Makowski Screen C+Sport

Zwykle wyglądało to jednak tak, jak na grafice powyżej. Nunes uparcie grał flanką (od razu na Haraslina), pomijając dobrą opcję rozegrania przez znacznie mniej zatłoczony centralny sektor. Mimo że 19-latek pokazywał się do gry, to nie dostawał piłek. I ktoś mógłby powiedzieć, że słusznie, bo dalekie zagrania w kierunku ofensywy w ogóle mu nie wychodziły.

Tomasz MakowskiTomasz Makowski Screen C+Sport

Tylko że zupełnie inaczej czuł się w krótkich podaniach na jeden-dwa kontakty. Powyższa grafika stanowi jedynie próbkę jego możliwości. Zamiast podawać do Nunesa, Makowski zagrał prostopadłą piłkę do Paixao, a dzięki temu akcja była dynamiczna i zaskakująca.

Tomasz MakowskiTomasz Makowski Screen C+Sport

Warto też cofnąć się do sytuacji, kiedy pomocnik doskoczył do Dziczka, odebrał mu piłkę, a następnie pobiegł pod bramkę Placha i z narożnika pola karnego podał wprost pod nogi Lipskiego, który wbiegał w półkole na 16. metrze.

Mówiąc o dalekich podaniach w kierunku ofensywy należy również wyodrębnić akcje, kiedy przenosił ciężar gry z jednej flanki na drugą, bo akurat to wychodziło mu bardzo dobrze (np. w 25. minucie w kierunku Lipskiego i w 79. minucie do Michalaka).

W tym momencie trudno jeszcze w pełni sprecyzować jego pozycję na boisku, ale poza tym, że świetnie radzi sobie z „czarną robotą” w środku pola, to zwraca uwagę przygotowaniem fizycznym i czytaniem gry. Mecz z Piastem, choć dla Lechii przegrany, pokazał, że obowiązki Makowskiego wcale nie muszą być ograniczone do odbioru i wypychania przeciwnika. A przecież gdyby nie porażka i gra w osłabieniu, to pewnie nie wziąłby na swoje barki nadmiaru obowiązków.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.