Rosyjscy piłkarze pozostaną za kratami? Kokorin i Mamajew mogą wyjść na wolność za kilka dni, albo za pół roku

Wydawało się, że po półrocznej odsiadce w areszcie dwaj byli reprezentanci Rosji oskarżeni o pobicie urzędników wyjdą na wolność. Tamtejszy sąd odmówił jednak uwolnienia piłkarzy i kolejny raz przedłużył ich areszt. Tym razem odsiadka może potrwać nawet sześć miesięcy.
Zobacz wideo

Na chwilę zrobiło się wesoło. Gdy na wypełnionej ludźmi sali rozpraw zgasło światło, żona Pawła Mamajewa, Alana Mamajewa, zażartowała pod nosem „pobeg!”, czyli ucieczka. Na pewnych siebie wyglądali też Mamajew i Aleksandr Kokorin, którzy oddzieleni metalowymi kratami od obserwatorów i dziennikarzy, liczyli na korzystną decyzję sądu. Ta nie była jednak łaskawa. Po sześciomiesięcznym zbieraniu materiału dowodowego proces piłkarzy rozpoczął się od rozpatrzonego pozytywnie wniosku prokuratury, która zażądała przedłużenia aresztu. Nie oznacza to, że oskarżony o pobicie urzędników duet czas do jesieni spędzi za kratkami. Pierwszą szansę na wolność będzie miał za kilka dni. Ale mało kto wierzy w taki scenariusz.

Krzesło jako argument

W najczarniejszych snach Aleksandr Kokorin i Paweł Mamajew nie mogli przypuszczać, że wspólny wypad do Moskwy zakończy się takimi konsekwencjami. 28-letni Kokorin, snajper Zenita Petersburg i nieco starszy Mamajew, pomocnik Krasnodaru, w październiku ubiegłego roku po meczu swoich drużyn wybrali się do stolicy na imprezę mającą uczcić ich znajomość.

W towarzystwie m.in. Kiryła Kokorina, brata Aleksandra, grupa mężczyzn pobawiła się w klubie ze striptizem, a następnie przeniosła się do jednej z kawiarni. Tam najpierw zakłóciła spokój innych klientów, a następnie zaatakowała dwóch z nich. Agresorem był Kokorin, który zamiast argumentów postanowił użyć krzesła. Ofiarą: Denis Pak, szef wydziału motoryzacji i kolei Ministerstwa Przemysłu i Handlu, który ze połamanym żebrem wylądował w szpitalu. Jakby tego było mało, w starciu z Kokorinem i Mamajewem ucierpiał również inny urzędnik, Siergiej Gajsin, a wcześniej – szofer znanej prezenterki Kanału Pierwszego Olgi Uszakowej.

Rok bez wyroku?

Najpierw piłkarze zostali zatrzymani na 48 godzin. Na posterunku stawili się, bo zmusiło ich do tego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które, w razie zignorowania nakazu, zagroziło wystawieniem listów gończych. Następnie rozgrywkowy duet przyjaciół został skazany na dwa miesiące osadzenia w SIZO, sledstwiennym izolatorze, odpowiedniku polskiego aresztu śledczego. Areszt był przedłużany dwukrotnie: najpierw do lutego, potem do kwietnia. W środę opinia publiczna spodziewała się, że po sześciu miesiącach zawodnicy będą zwolnieni przynajmniej do czasu zakończenia postępowania. Sędzia Jelena Abramowa, znana w Rosji z głośnego procesu byłego pułkownika MSW Dmitrija Zacharczenki, który w swoim domu i domu rodziny ukrywał ponad 100 mln dolarów pochodzących prawdopodobnie z łapówek, nie była jednak wyrozumiała. Na wniosek prokuratury skorzystała z możliwości przedłużenia aresztu obu zawodników. Tym razem jednak nie o dwa miesiące, ale o pół roku.

Teoretycznie może to oznaczać, że gdyby proces zakończył się dopiero jesienią, Kokorin i Mamajew mieliby za sobą roczną odsiadkę bez postawienia zarzutów. Nie zmienia się jedno: obaj oskarżeni są o przestępstwo popełnione z art. 213 Kodeksu Karnego, czyli chuligaństwo. Groziła im (i grozi) kara pozbawienia wolności do lat pięciu. W praktyce jednak na wolność mogą wyjść nawet za tydzień. Kolejna odsłona procesu zaplanowana została na 9 kwietnia.

Gdyby Abramowa uznała, że byli reprezentanci odcierpieli winę, ci mogliby opuścić odział SIZO nawet następnego dnia. W Moskwie jednak mało kto wierzy w taki właśnie scenariusz.

Rajd pod prąd i milion złotych kary

W przeszłości Kokorin i Mamajew nie omijali kłopotów. Podczas wyprawy do USA rzucali kostkami lodu w siedzącego przy stoliku rapera Lila Wayne’a i jego znajomych, co skończyło się awanturą. Innym razem Kokorin został zatrzymany za rajd po ulicach Moskwy. Nie tylko nagminnie łamał ograniczenia prędkości, ale i pędził pod prąd. W lipcu 2016 roku wraz z Mamajewem był bohaterem głośnej afery. Niedługo po tym, jak Sborna w beznadziejnym stylu zakończyła udział we francuskim Euro, Rosjanie ruszyli na imprezę do prestiżowego w Monako klubu Twiga. Za 250 tys. euro mieli zamówić 500 butelek szampana, który został wniesiony na salę przy… hymnie Federacji Rosyjskiej. Gdy sprawa wyszła na jaw, ich kluby – Zenit i Krasnodar – zesłały Kokorina i Mamajewa do rezerw. Piłkarze dostali też olbrzymie grzywny. Według rosyjskich mediów musieli zapłacić po milionie złotych (ok. 230 tys. euro).

Piłka tylko za kratami

Jeżeli sąd nie będzie łagodny, dla Kokorina będzie to prawdopodobnie oznaczało koniec jego przygody z Zenitem. Kontrakt z zespołem wygasa w czerwcu. Natomiast Mamajewa – z końcem roku. – Krasnodar od razu zapowiedział, że Mamajew jest potrzebny i nie zamierzają rozwiązać z nim umowy – mówił nam dwa miesiące temu Nikita Pawłow z radia Sport FM. W najbliższym czasie przekonamy się, czy działacze nie zmienią zdania. Bo na razie jedyna piłkarska aktywność Mamajewa to mecze rozgrywane za kratami. W jednym z wewnętrznych sparingów jego sześcioosobowy zespół zmierzył się z innymi osadzonymi. Nie wiadomo czy wygrał. Ale Mamajew już przegrał, bo dwa lata temu grał nie na spacerniaku, a na Euro 2016.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.