- Chcemy awansować, ale nikt nie da nam gwarancji, że tak się stanie. Zrobimy wszystko, by zapewnić sobie ten awans, ale czeka nas ciężki bój. Rywale mają w składzie groźnych zawodników i też będą walczyć o korzystny rezultat - mówił przed wtorkowym meczem Michał Probierz. Trener Cracovii komentował w ten sposób walkę o miejsce w grupie mistrzowskiej Ekstraklasy.
I ten ciężki bój zawodnicy "Pasów" rzeczywiście musieli stoczyć, choć wtorkowe stracie rozpoczęli lepiej od rywali. Pierwszego gola mogli strzelić już w 8. minucie, kiedy po niefortunnej interwencji piłkę z rąk wypuścił Hamrol. Wówczas nikomu nie udało się jednak wykończyć akcji. Udało się to zrobić w 19. minucie, kiedy Damian Dąbrowski popisał się fenomenalnym strzałem z dystansu, piłka odbiła się od słupka, a najszybciej dopadł do niej Filip Piszczek, który strzałem głową umieścił ją w bramce.
Do końca pierwszej połowy Cracovia dominowała, ale swojej przewagi nie potrafiła udokumentować. To się na niej zemściło tuż po zmianie stron, bo Korona wyrównała już w 49. minucie. Brown Forbes świetnie wyszedł w powietrze po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i dobrym strzałem pokonał Michala Peskovicia.
Cracovia po stracie bramki jakby odżyła i znowu zaczęła atakować, ale brakowało jej skuteczności. Pomogło jednak szczęście, bo w 93. minucie Adnan Kovacević popełnił kolejny błąd i zagrał piłkę ręką. Sędzia skorzystał z wideoweryfikacji i podyktował jedenastkę, którą na gola pewnym strzałem zamienił Airam Cabrera, ustalając wynik spotkania na 2:1. Wtorkowe zwycięstwo sprawiło, że "Pasy" mają na koncie 45 punktów i mają niemal pewne miejsce w grupie mistrzowskiej Ekstraklasy.
Cracovia 2:1 Korona Kielce
19. Piszczek, 93. Cabrera - 49. Brown Forbes
W drugim spotkaniu rozgrywanym o godz. 18:00 Śląsk Wrocław zremisował na własnym boisku z Miedzią Legnica (0:0). W pierwszej połowie lepsi byli goście, ale przewagi nie potrafili wykorzystać, ograniczając się jedynie do niecelnych strzałów z dystansu Petteriego Forsella. Po zmianie stron bliżej gola byli już gospodarze, ale strzelić nie potrafił go Robak, nie potrafił Piech, nie potrafił też Musonda, przez co starcie zakończyło się bez goli.