Ekstraklasa. Adam Nawałka i jego ludzie już opuścili Poznań. Na pożegnanie otrzymają od Lecha pokaźną odprawę

W niedzielę trener Adam Nawałka został odsunięty od prowadzenia pierwszej drużyny Lecha Poznań. Były selekcjoner opuścił miasto zaledwie kilka godzin po zwolnieniu. Na pożegnanie szkoleniowiec i jego sztab otrzymają od Kolejorza wynoszącą ponad 600 tys. zł odprawę.
Zobacz wideo

Czas Adama Nawałki w Poznaniu dobiegł końca. Po meczu z Koroną Kielce szefowie klubu podjęli decyzję o zakończeniu współpracy z doświadczonym szkoleniowcem. O zwolnieniu Nawałka dowiedział się w niedzielę i tego samego dnia opuścił Poznań. Na pożegnanie on i jego sztab szkoleniowy otrzymają do Kolejorza liczoną w setkach tysięcy złotych odprawę.

Nocna zmiana Lecha

Decyzja o zwolnieniu 61-letniego trenera zapadła w nocy, tuż po zremisowanym 0:0 meczu z Koroną Kielce. Po długich dyskusjach prezes Karol Klimczak, wiceprezes Piotr Rutkowski i dyrektor sportowy Tomasz Rząsa doszli do wniosku, że dalsza praca Nawałki w Poznaniu nie ma przyszłości. Dzień później szkoleniowiec pojawił się na Bułgarskiej, aby poprowadzić zajęcia z piłkarzami, którzy w Kielcach nie zagrali od początku. Jeszcze przed treningiem został jednak zaproszony do gabinetu szefów Lecha, gdzie została mu przekazana informacja o rozwiązaniu kontraktu. Ten został zakończony za porozumieniem stron. Taką możliwość dawała od początku jego konstrukcja, która obu stronom zapewniła możliwość bezbolesnego rozwodu. I to nie tylko do końca sezonu, ale także w kilku innych, późniejszych terminach.

Do końca rozgrywek klub ponownie poprowadzi Dariusz Żuraw, który z zespołem pracował przed przyjściem Nawałki. Razem z byłym selekcjonerem Poznań pożegnał jego rekordowo rozbudowany (i kosztowny) sztab szkoleniowy: asystenci Jarosław Tkocz i Bogdan Zając, Gerard Juszczak oraz fizjoterapeuta Stanisław Gadziński. Końca dobiegła także współpraca z Lechem trenera przygotowania fizycznego Remigiusza Rzepki i psychologa Pawła Frelika.

Ofiara swoich decyzji

Posada Nawałki zaczęła chwiać się już w lutym. Wtedy na klubowych korytarzach zaczęto po cichu mówić, że metody szkoleniowca niezbyt przypadły do gustu zawodnikom, że brakuje chemii między nim, a kierowanym przez Piotra Rutkowskiego pionem sportowym. Dodatkowo fatalne były wyniki drużyny: lechici aż pięciokrotnie schodzili z boiska pokonani i obecnie zajmują w Ekstraklasie dopiero ósme miejsce. Czarę goryczy przelały personalne decyzje Nawałki, który jakby na przekór zarządowi i plotkom o nadchodzącej rewolucji w meczu z Koroną postawił na piłkarzy, którzy latem będą celem czystki. Z jedenastki, która w sobotę pojawiła się na murawie, za trzy miesiące z Poznaniem pożegna się prawdopodobnie siedmiu piłkarzy. Nawałka uparcie stawiał jednak na ludzi, w których na Bułgarskiej nie wierzył nikt inny. Konsekwentnie wystawiając Rafała Janickiego czy Macieja Gajosa sam przyczyniał się do osłabienia swojej pozycji. I w końcu został ofiarą wspomnianych wyborów. Jednocześnie trener odsuwał od gry tych, w których w Poznaniu wierzą: Joao Amarala czy Kamila Jóźwiaka. To drażniło natomiast ludzi kształtujących politykę klubu, którzy w ostatnich tygodniach podjęli decyzję o nadchodzących roszadach.

Długa lista zarzutów

Lista zarzutów wobec Nawałki jest znaczenie dłuższa: wstrzymanie zimowych transferów, które mogły dać zespołowi nowy impuls, zatrzymanie się rozwoju młodych zawodników, brak formy liderów, psychofizyczne zmęczenie drużyny, monotonne treningi (niewiele zajęć typowo piłkarskich i niekończąca się praca nad taktyką). To, co funkcjonowało przez lata w reprezentacji Polski, nie zdało egzaminu w Lechu. Jednocześnie trener pracował z kadrą, która nie była naznaczona jego znakiem jakości. Wszystkich zawodników – poza Timurem Żamaletdinowem i Juliuszem Letniowskim – Nawałka „odziedziczył” po Nenadzie Bjelicy i Ivanie Durdeviciu. Dla szefów Lecha nie była to jednak okoliczność łagodząca, bo przed rundą wiosenną szkoleniowiec wbrew działowi sportu osobiście zablokował ewentualne transfery. Zażyczył sobie za to możliwości pracy z obecną kadrą i taką możliwość otrzymał.

Nawałka i jego sztab już opuścili Poznań

Według naszych informacji na zwolnieniu Nawałka zarobi ok. 250 tys. zł. Właśnie tyle ma wynosić odprawa, którą klub zapłaci byłemu trenerowi. Biorąc pod uwagę pensję Nawałki, będzie to kwota zbliżona do równowartości dwumiesięcznego wynagrodzenia szkoleniowca, który dostał drugą najwyższą pensję w historii klubu. Wraz z odprawami sztabu zakończenie współpracy z 61-latkiem i jego ludźmi będzie kosztowało poznaniaków ok. 600 tys. zł. Gdy przelew dotrze na konto Nawałki, Bułgarska będzie dla niego tylko wspomnieniem. Tuż po otrzymaniu informacji o zwolnieniu, trener opuścił Poznań i wyruszył w kierunku Krakowa. Pożegnał się jedynie z piłkarzami, którzy pojawili się na stadionie, a także z radą drużyny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.