- Dobrze, że Kuba Błaszczykowski wrócił do Wisły. I już nie chodzi o to, że jej pomógł, zainwestował swoje pieniądze, tylko o to, że to po prostu fajna historia - mówił Dariusz Mioduski na spotkaniu z dziennikarzami. - Zresztą w Legii też widzę jedną osobę, która powinna zagrać na koniec kariery - dodał po chwili prezes. - Artur Boruc? - dopytywali dziennikarze. - Artur też, ale mam na myśli Roberta Lewandowskiego - odparł prezes. I wyjaśnił: - Chciałbym, żeby Robert zagrał u nas w przyszłości. Wtedy, kiedy zdecyduje się na powrót na Polski. To jest bardzo pożądany model: najlepsi zawodnicy, którzy wyjeżdżają za granicę, na koniec kariery wracają do kraju, dodają elementy nie tylko sportowe, ale też poza boiskiem są wzorem dla młodych zawodników.
Przypomnijmy, że Lewandowski grał w Legii Warszawa, a w zasadzie w jej rezerwach w sezonie 2005/06. Przy Łazienkowskiej pozbyto się go jednak bez żalu (postawiono na Mikela Arruabarrenę). Lewandowski trafił wtedy do Znicza Pruszków, następnie do Lecha Poznań, a później to już wszyscy wiedzą, jak potoczyła się jego kariera.
Mioduski swoim marzeniem (a może celem biznesowym?) podzielił się z dziennikarzami na środowej konferencji, na której Legia Warszawa pochwaliła się, że lada chwila rozpocznie budowę ośrodka dla akademii. Prezes i właściciel klubu po konferencji długo odpowiadał na pytania dziennikarzy. Nie tylko związane z budową ośrodka, lecz także związane z najbliższym meczem. - Wisła to marka, która powinna istnieć w ekstraklasie. Dlatego mam nadzieję, że w Krakowie ostatecznie wszystko uda się wyprowadzić na prostą. Jeśli jednak chodzi o najbliższe spotkanie, to oczywiście liczę, że Wisła z Legią przegra - uśmiechnął się Mioduski. Początek meczu Wisła - Legia w niedzielę o 18.