Minimalistyczne oblicza Ekstraklasy. Taktyczne podsumowanie weekendu

Wychodząc z założenia, że 2-0 to bardzo niebezpieczny wynik, zespołu ścigające się w czołówce Ekstraklasy postawiły na bronienie skromnych jednobramkowych prowadzeń. Wisła z kolei dla bezpieczeństwa dorzuciła do prowadzenia trzecią bramkę, co również pozwoliło jej dowieźć zwycięstwo do końca. O tych meczach w kolejnym Taktycznym Podsumowaniu Weekendu.
Zobacz wideo

Minimalizm z konieczności (Legia - Śląsk 1-0)

W poprzednich meczach oglądaliśmy Legię intensywnie pressującą na początku meczu i będącą w stanie przez 90 minut utrzymywać względną stabilność w grze w defensywnej. W starciu ze Śląskiem zostało już tylko to drugie. Ani na moment o pressingu Legii nie można było powiedzieć, że nosił znamiona intensywności, a już na pewno nie sposób było w nim dostrzec zorganizowanie. Nie dziwiło więc, że po strzeleniu gola, warszawianie nawet nie usiłowali szukać wyższych prób odbioru, a skupili się na przeszkadzaniu Śląskowi na własnej połowie. Samo kreowanie sytuacji obu zespołom przychodziło z najwyższym trudem, nie zaskakuje więc jednocyfrowa liczba podań kluczowych i fakt, że rozstrzygnięcie przyniósł rzut karny podyktowany po mało groźnej akcji. W obu ekipach brakuje wyraźnego, charakterystycznego stylu przeprowadzania ataków, można odnieść wrażenie przypadkowości i liczenia na umiejętności indywidualne i na stałe fragmenty. Choć jak pokazuje tabela wiosny Ekstraklasy, często okazuje się to wystarczające.

Liczba meczu: 69 - tyle procent podań atakujących Mistrzów Polski dotarło do adresatów

Defensywa Legii w drugiej połowie. Nawet przy szybkich atakach Śląska 6-7 zawodników gospodarzy było ustawionych za linią piłki, szybko odbudowując ustawienie.Defensywa Legii w drugiej połowie. Nawet przy szybkich atakach Śląska 6-7 zawodników gospodarzy było ustawionych za linią piłki, szybko odbudowując ustawienie. screen

Minimalizm z wyboru (Zagłębie Sosnowiec - Lechia 0-1)

Kolejny to mecz, w którym Lechia ma niższe posiadanie piłki od rywala, a i tak wygrywa. Trzeba jednak zauważyć, że kolejny to mecz, w którym potrzebując gola, gdańszczanie mieli posiadanie wyższe. Za pierwszy kwadrans wyniosło ono 52%, zaś dopiero prowadząc, goście oddali inicjatywę. I to oddali w zupełności, samemu nawet nie próbując bawić się bardziej rozbudowanymi atakami pozycyjnymi, raczej możliwie szybko dostarczyć piłkę do przodu (aż 51 długich podań) i tam, angażując jak najmniej graczy, błyskawicznie taki atak wykończyć. Nie dziwi więc, że co trzecie atakujące zagranie Lechii nie docierało do adresata, jednakże dzięki takiemu tempu udawało się regularnie przedzierać pod bramkę rywali. Mimo dominacji Zagłębia w posiadaniu piłki, liczba celnych zagrań w pole karne była u obu drużyn podobna. Lechia kolejny raz pokazała, że skutecznie radzi sobie z obroną wyniku, choć jeśli idzie o samo stwarzanie sytuacji, do ideału nadal sporo brakuje. Co w kontekście walki o mistrzostwo może się okazać newralgiczne, gdy przyjdzie jej się mierzyć z zespołami, które skupią się na defensywie.

Liczba meczu: 1 - tyle razy Zagłębie celnie strzeliło z pola karnego

Defensywa Lechii. Szybki doskok do zawodnika z piłką, nawet stosunkowo daleko od bramki. Lechia pressowała w ten sposób momentami nawet na połowie rywala.Defensywa Lechii. Szybki doskok do zawodnika z piłką, nawet stosunkowo daleko od bramki. Lechia pressowała w ten sposób momentami nawet na połowie rywala. screen

Minimalizm z rozmachem (Wisła Kraków - Cracovia 3-2)

Przyjezdni mogliby po spotkaniu powiedzieć klasyczne ekstraklasowe "nie ułożył nam się ten mecz". Wisła jednak pokazała futbol, który przynosił jej bardzo dobre rezultaty jesienią. Szybkie, przeprowadzane na pełnym ryzyku kontrataki sprawiały, że rywale nie byli w stanie odbudowywać ustawienia, przez co gospodarze dochodzili do sytuacji strzeleckich, w których zachowywali porażającą skuteczność. Wiślacy mieli w tym meczu ledwie cztery podania kluczowe, jednak nie potrzebowali do wykończenia czystych sytuacji. Umiejętnie wykorzystywali boczne sektory boiska, gdzie zresztą na wypadek szybkich ataków zostawało najwięcej miejsca, mocno ograniczając przemieszczanie się środkiem pola. Akcje tam przeprowadzone nie przyniosły zresztą żadnego strzału. Cracovia po szybkim straceniu dwóch bramek została zmuszona do przejęcia inicjatywy, jednak Wisła co do zasady przesuwała się dobrze. Z biegiem jednak czasu obrona gospodarzy stawała się coraz bardziej rozpaczliwa (aż 11 strzałów zablokowanych), jednak mimo bardzo głębokiego zepchnięcia do defensywy, udało się dowieźć przewagę do końca.

Liczba meczu: 6 - tyle razy Wisła celnie zagrała w pole karne rywala

Więcej o:
Copyright © Agora SA