Lech Poznań wypadnie z ósemki? Kibice stracili cierpliwość. Wysłali pytanie do Nawałki

Gdy w doliczonym czasie gry Górnik Zabrze ruszył z groźną kontrą, kibice Lecha Poznań zaczęli skandować "jeszcze jeden!". Nastąpił odbiór piłki, a cały stadion zaczął gwizdać. Po drugiej porażce z rzędu, a czwartej w tym roku kibice stracili cierpliwość. Mają dosyć, jak pod koniec maja zeszłego roku. Kilkunastu z nich znów szarpało płot.
Zobacz wideo

Kryzys nie tylko trwa, ale się pogłębia. Dochodzą kolejne problemy, stare nie są rozwiązywane. Lechowi coraz łatwiej strzelić gola - Górnik trafiał po kontrze, po rzucie rożnym, a na koniec, gdy już nie bardzo wiedział co zrobić z piłką, to Igor Angulo umieścił ją w bramce. I znów musiał martwić się Lech, zaczynając od środka boiska.

Lech Poznań nie ma żadnego pomysłu

Gra Lecha na przestrzeni ostatnich tygodni właściwie się nie zmienia. Zespół wciąż ma olbrzymi problemy ze stwarzaniem okazji do zdobycia bramki – brakuje pomysłu na to jak atakować i indywidualnych umiejętności, by zagrać tak, jak Górnik na 1:0. Prostopadłe podanie, zgranie piętą i spokój Igora Angulo przy wykończeniu. Kolejorz podobnej akcji w tym sezonie jeszcze nie przeprowadził. 

Skoro nie z gry, to może ze stałych fragmentów? Nic z tych rzeczy. Nie było widać, żeby piłkarze mieli w głowie gotowy pomysł na to jak je rozegrać. Jeden z piłkarzy wbijał więc piłkę w szesnastkę rywala – celnie lub nie, a efekt zawsze był taki sam. W końcu to Górnik przejmował piłkę i albo grę wznawiał Martin Chudy, albo goście ruszali z kontrą. Chodzi o choćby najprostszy pomysł – jak przy drugim golu zabrzan. Wystarczyło, że Angulo przedłużył głową dośrodkowanie z rzutu rożnego, a obrońcy Kolejorza zupełnie stracili orientację i zostawili Borisa Sekulicia samego metr od bramki Buricia. Dostawił głowę i Górnik prowadził dwoma golami. Obrońcy Lecha nie wyciągnęli żadnych wniosków z wcześniejszych rzutów rożnych, które Górnik starał się rozegrać w identyczny sposób. 

Tylko trzy punkty przewagi nad grupą spadkową

Dla Lecha to wyjątkowo bolesna strata punktów. Mecz z Górnikiem Zabrze był bowiem, jakkolwiek kuriozalne się to nie wydaje, ostatnim z tych łatwych. Do końca sezonu zasadniczego Kolejorz będzie mierzył się już tylko z drużynami z górnej ósemki. A w meczach z takimi zdobył zaledwie osiem punktów z 39. Lecha czekają trudne spotkania z Koroną Kielce, Pogonią Szczecin, Lechią Gdańsk i Jagiellonią Białystok. Spośród nich tylko Korona jest w tym momencie niżej w tabeli niż zespół z Poznania.

Lech, który miał walczyć o miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach, stał się zespołem, który musi drżeć o pozostanie w górnej ósemce! Kolejorz jest na szóstym miejscu, ma trzy punkty przewagi nad dziewiątą Koroną, a jego bezpośredni rywale w tej kolejce jeszcze nie grali.

 Wysłanie Kamila Jóźwiaka do rezerw nie rozwiązało żadnego problemu Kolejorza

Jóźwiak w meczu z Miedzią Legnica dostał od Adama Nawałki „wędkę” – zszedł cztery minuty przed końcem pierwszej połowy. Kilka dni później, trener tłumaczył na konferencji prasowej, że dał zawodnikowi czas na przemyślenie sytuacji, w której się znalazł i zgodnie z powiedzeniem o dawaniu wędki miała to być szansa na odbudowanie się. Trener Nawałka wydawał się wręcz współczuć swojemu piłkarzowi. Wydawało się więc, że Jóźwiak w kolejnym meczu dostanie choćby kilka minut, żeby móc zareagować na to, co stało się w Legnicy. Ale nie było go nawet w kadrze na spotkanie z Górnikiem Zabrze. Zamiast tego pojedzie z trzecioligowymi rezerwami na spotkanie z Mieszkiem Gniezno.

Deklaracje o wyciąganiu konsekwencji słyszy się w Poznaniu dość często, rzadziej widzi się realizację tych słów. Reakcja na słabą grę z Miedzią sprowadziła się do „odstrzelenia” jednego z najmłodszych zawodników w składzie, wychowanka klubu, który mimo słabej formy w niczym nie ustępował swoim konkurentom – Amaralowi i Makuszewskiemu. Trudno taką decyzję trenera wytłumaczyć w racjonalny sposób.

Lech Poznań obchodził urodziny, ale gości przyszło niewielu

Spotkanie z Górnikiem Zabrze zapowiadane było jako 97. urodziny Lecha. Wypadają za cztery dni – 19 marca, więc klub przyjęcie zorganizował przy okazji meczu z Górnikiem. O symbolicznej godzinie 19:22 stojąca przed stadionem lokomotywa wydała charakterystyczny dźwięk i puściła parę. Klub obiecał też ufundować dożywotni karnet na mecze Kolejorza dla pierwszego dziecka, które urodzi się tego dnia. 

O 20:30 rozpoczął się mecz. Kibiców przyszło wyjątkowo mało – 9 881. Zamiast życzeń były gwizdy. Urodzinowe piosenki zastąpił zupełnie inny repertuar – pełen przekleństw, rozgoryczenia fatalną grą zespołu. W doliczonym czasie gry Górnik Zabrze ruszył z groźną kontrą, kibice Lecha Poznań zaczęli skandować „jeszcze jeden!”. Nastąpił odbiór piłki, a cały stadion zaczął gwizdać. Na koniec kibice zapytali piłkarzy „kiedy wygracie?!”, Nawałkę "gdzie ci piłkarze?", a właścicieli „gdzie to mistrzostwo?”.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.