Ekstraklasa. Krzysztof Mączyński o Ricardo Sa Pinto: Przebieraniec z Portugalii

- Nie pozwolę, by przebieraniec z Portugalii obrażał mnie i w konsekwencji moją rodzinę - mówi Krzysztof Mączyński o Ricardo Sa Pinto w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Były reprezentant Polski przeszedł w styczniu z Legii Warszawa do Śląska Wrocław.
Zobacz wideo

Krzysztof Mączyński od lipca 2017 roku był zawodnikiem Legii Warszawa. Gdy latem ubiegłego roku do stolicy przyszedł nowy trener Ricardo Sa Pinto, 31-letni piłkarz zaczął grać mniej, aż w końcu wylądował w rezerwach. Portugalski trener kilka dni temu tłumaczył w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", dlaczego zdecydował się odesłać zawodnika do drugiej drużyny. - Mączyński zaczął opuszczać się na treningach. Pewne rzeczy wyczuwasz na odległość – podejście do zajęć, głupie uśmieszki, burknięcia pod nosem. W tym momencie uznałem, że nie potrzebuję takich toksycznych zachowań w zespole. Odesłałem go do rezerw - mówił Sa Pinto.

Krzysztof Mączyński: Sa Pinto kłamie

Mączyński w rozmowie z PS odniósł się do zarzutów stawianych przez portugalskiego szkoleniowca. Twierdzi, że Sa Pinto kłamał w ubiegłotygodniowym wywiadzie. - Mówił wiele dziwnych i nieprawdziwych rzeczy. Byłem tak oburzony tym, co przeczytałem, że zadzwoniłem do służb prasowych Legii z pytaniem, czy ten wywiad był autoryzowany przez klub. Z tego, co wiem, autoryzował go osobiście Sa Pinto - mówił zawodnik. 

Mączyński tłumaczy, że na prośbę trenera nie komentował w mediach decyzji o przesunięciu go do rezerw. Teraz jednak nie zamierza milczeć. - Będę się bronił, bo zbyt długo i ciężko pracowałem na swoje nazwisko. Nie pozwolę, by przebieraniec z Portugalii obrażał mnie i w konsekwencji moją rodzinę - dodał 31-latek. Pomocnik przyznał także, że miał być w klubie na każde polecenia Portugalczyka, którego nie interesowało, co ma do załatwienia w czasie wolnym.

Krzysztof Mączyński o zachowaniach Sa Pinto: śmieszne i żałosne zarazem

Sa Pinto mówi w wywiadach o tym, jak ważny jest dla niego szacunek. - Pan Sa Pinto i szacunek dla innego człowieka? To jest szczyt hipokryzji. Po meczu z Pogonią były dwa dni wolnego, Jose Kante postanowił odwiedzić syna, to były dla niego ważne prywatne sprawy. Nie uszanował tego człowiek, który swoją drużynę często nazywa „familią”. Przecież to śmieszne i żałosne zarazem - powiedział Mączyński, który będąc jeszcze w Warszawie spotkał niedawno przypadkiem w klubie Sa Pinto i nie podał mu ręki. - Dla mnie jest zwykłym tchórzem, który tylko gra twardego - tłumaczy 31-latek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.