Wszystko wskazuje na to, że to koniec sprawy, która w mediach ciągnęła się od soboty. Przypomnijmy, że po sobotnim meczu Jagiellonii z Wisłą Płock pomocnik gospodarzy stwierdził, iż rywal nazwał go "banderowcem." Taras Romanczuk zapowiadał, że nigdy więcej nie poda ręki Dominikowi Furmanowi, który do winy się nie przyznawał, wydając oddzielne oświadczenia w sprawie.
Tej zaczął przyglądać się PZPN, a nawet podlaska policja, która w niedzielę wezwała Romanczuka do złożenia zeznań. Gdyby Furmanowi udowodniono przewinienie, mogłyby grozić mu nawet trzy lata więzienia. W czwartek, za pośrednictwem oficjalnej strony PZPN, obaj zawodnicy wydali jednak wspólne oświadczenie.
"Podczas ostatniego meczu ligowego Jagiellonia Białystok – Wisła Płock doszło do ubolewania godnego incydentu z naszym udziałem. W spotkaniu tym nie brakowało twardej walki na boisku, a przy okazji wywiązała się nasza niepotrzebna „bitwa na słowa”. Niestety padły wyrażenia, które nigdy nie powinny paść… Oczywiście, każdy kto grał w piłkę nożną (nawet na najniższym poziomie), wie jak trudno zapanować nad emocjami, zwłaszcza tymi złymi, niegodnymi szanującego się sportowca" - czytamy.
"W związku z tym chcielibyśmy przeprosić wszystkich tych, którzy obserwowali ten mecz i całą polską rodzinę piłkarską. Zdajemy sobie sprawę, jak złe wrażenie wywołała nasza „dyskusja”. Wyjaśniliśmy to między sobą i podaliśmy (na razie wirtualnie) sobie ręce."
"Jesteśmy piłkarzami od lat, gramy w ekstraklasie i dobrze wiemy, że na naszej postawie wzoruje się wielu młodych adeptów piłki. Nie możemy dawać takiego przykładu. Jeszcze nieraz zagramy przeciwko sobie – jak zwykle ofiarnie i ambitnie. Ale obiecujemy, że do takich incydentów, jak ten w Białymstoku z naszym udziałem, już nie dojdzie."
"Ktoś kiedyś powiedział, że futbol jest grą błędów. Dobrze o tym wiemy, chcemy szczerze przyznać się do błędów, naprawić je, przeprosić wszystkich zainteresowanych i wybaczyć sobie wzajemnie."
"Łączy Nas Piłka!
Dominik Furman (Wisła Płock), Taras Romanczuk (Jagiellonia Białystok)"