Zagłębie Lubin - Miedź Legnica 3:0. Miedziowi postawili na odważny futbol

Konsekwentna gra w obronie, spokój w rozegraniu i wysoki pressing. Trener Ben van Dael i jego sztab są na dobrej drodze do znalezienia złotego środka pomiędzy poszczególnymi fazami meczu.
Zobacz wideo

Na własnych warunkach  

Lubinianie mieli przejrzysty plan na to spotkanie i od pierwszego gwizdka wcielali go w życie. Przede wszystkim chcieli jak najszybciej przejąć inicjatywę do takiego stopnia, żeby zepchnąć przeciwnika na jego połowę. Tym samym obeszło się bez mozolnego organizowania ataku pozycyjnego czy wymiany piłek między obrońcami. Od samego początku miało być odważnie i ofensywnie. Jednocześnie Miedziowi nie dążą do wyraźnego i skonkretyzowanego podziału obowiązków. Poszczególne strefy realizują odpowiednie zadania, ale zawodnicy w ich obrębie są w ciągłym ruchu. Widać to również w wysokim podejściu do rywala, do którego sygnał wychodził zwykle od Starzyńskiego (pierwsza linia razem z Tuszyńskim).  

Zagłębie - MiedźZagłębie - Miedź screen

Zaczyna się od duetu Starzyński-Tuszyński, który kilka sekund wcześnie ograniczył pole manewru Bartczakowi, i nie kończy na drugiej linii. Gospodarze przez pierwsze 20-25 minut bazowali na szybkim doskoku do przeciwnika dokładnie w momencie, gdy miał dostać piłkę. Dlatego Forsell zostaje w sytuacji bez wyjścia – został odcięty z każdej strony, bo Guldan oderwał się od obrony. W tym samym czasie linia defensywy została zawężona. Balić przesunął się bliżej Oko, który zajął centralne miejsce w „trójce”. 
Ten konsekwentny doskok za każdym razem, kiedy obrońcy i bramkarz Miedzi usiłowali wprowadzić piłkę do gry sprawił, że bardzo szybko zaczęli popełniać proste błędy. Chwilę przed sytuacją z grafiki powyżej, Kanibołocki zagrał na tyle niechlujnie, że wystarczyło, żeby Starzyński w odpowiednim momencie wystartował do piłki. Ostatecznie jego strzał był niecelny. Kilka minut później Miedziowi właśnie za sprawą zorganizowanego pressingu, wyszli na prowadzenie.  

Zagłębie - MiedźZagłębie - Miedź screen

Jeszcze zanim Bartczak podał do Purzyckiego, Starzyński był zdecydowany ruszyć w jego kierunku. Z drugiej strony, bliżej bramki, czekał Tuszyński, gotowy do przejęcia piłki. Legniczanie za każdym razem, kiedy próbowali zorganizować się w ataku pozycyjnym, trafiali prosto w kleszcze przeciwnika.  

Podopieczni trenera Bena van Daela reagowali szybko, ale nie przypominali jeźdźców bez głowy. W ich przypadku pressing nie jest sztuką dla sztuki. Każdy ruch jest przemyślany i pociąga za sobą konsekwencje, których zawodnicy są świadomi.  Podobnie jak w meczu z Lechem (wygrana 2:1), najważniejsze decyzje dotyczące tempa i tego, jak będzie skonstruowany atak, zapadały w środku pola. Tym razem jednak trzech dyrygentów (Jagiełło, Starzyński, Slisz) trochę wyraźniej podzieliło się obowiązkami w odpowiednich sektorach boiska.  

Wyrobione nawyki  

Nie zmienia to jednak faktu, że trudno mówić o skonkretyzowanym zakresie zadań, którego pod żadnym pozorem nie można przekraczać. Trio ze środka we wstępnym wprowadzeniu piłki do gry, nadal podchodziło pod linię obrony „na zmianę”. Z powodzeniem robił to zarówno Jagiełło, jak i Slisz czy Starzyński. Ten ostatni często przesuwał się na flankę, regulując grę na jeden kontakt (wówczas w pierwszej połowie regularnie do centralnego sektora ścinał Pawłowski, a Tuszyński trzymał się skrzydła). Niemniej jednak bardzo odpowiedzialne zadania „na tyłach” otrzymał najmłodszy z nich.   

Zagłębie - MiedźZagłębie - Miedź screen

Stoperzy Miedziowych konsekwentnie odrywali się od nominalnej pozycji, żeby wspomóc pracę w odbiorze. Na długo nie pozostawiali po sobie wolnej przestrzeni dla przeciwnika, bo albo linia defensywy ograniczała swój zasięg, albo puste miejsce zajmował Slisz. W tym przypadku Oko przesunął się do drugiej linii, żeby nie tylko uniemożliwić Ojamie odwrócenie się z piłką, ale również poszedł dalej za akcją i przykleił się do Romana. W tym samym czasie w obronie ustawił się 19-letni pomocnik. Nie był to jednorazowy przypadek. Chwilę później, kiedy Miedź nadal próbowała wykorzystać wycofanie lubinian z pressingu, Slisz zajął miejsce w towarzystwie Oko i Guldana, koncentrując się na kryciu Purzyckiego (pilnował zawodnika od ok. 20. metra). W tej sytuacji swoich obowiązków nie dopilnował Guldan, pozwalając Ojamie na oddanie strzału.  

Zagłębie - MiedźZagłębie - Miedź screen

Przed samym końcem pierwszej połowy po rzucie rożnym dla Zagłębia, legniczanie wyprowadzili groźny kontratak. Obrona nie zdążyła jeszcze wrócić, dlatego z tyłu zostali Jagiełło i Slisz. Ten drugi wytrzymał, wyczekał odpowiedni moment i na tyle dobrze się ustawił, że zatrzymał podanie Romana.  

Zagłębie - MiedźZagłębie - Miedź screen

Współpraca z defensorami nie polegała jedynie na wypełnianiu po nich luk. Pomocnik nadal realizował bardzo istotne zadania w środkowej strefie. Na powyższej grafice widać, w jaki sposób zorganizował atak swojej drużyny po tym, jak dostał piłkę od Guldana. Po przekazaniu jej Kopaczowi natychmiast ruszył w głąb połowy rywala, oczekując podania zwrotnego.  

Gra Slisza odzwierciedla to, co stopniowo wprowadza trener Ben van Dael i jego sztab szkoleniowy. Zawodnicy wiedzą, co do nich należy, chociaż ich obowiązki nie są wyraźnie wpisane w sztywne ramy – zakres jednego pomocnika, zahacza o drugiego, poszczególne role się zazębiają.  

Złoty środek  

Można było odnieść wrażenie, że Miedziowi realizowali zadania w dość spokojny sposób. Mogli sobie na to pozwolić z dwóch powodów: stosunkowo szybko wyszli na prowadzenie i zrobili to za sprawą założeń przedmeczowych, które po spotkaniu podsumował szkoleniowiec gospodarzy: – Podstawą zwycięstwa była pierwsza połowa. Regulowaliśmy tempo gry posiadaniem piłki, atakowaliśmy przeciwnika wysokim pressingiem, dzięki czemu wszystko dobrze funkcjonowało.  

Zagłębie - MiedźZagłębie - Miedź screen

Warto również zwrócić uwagę, jaką rolę w organizowaniu ataków odgrywał Bohar. Podobnie jak pomocnicy z centralnej strefy, on również nie trzymał się ustawienia „na papierze”, a przesuwał się od jednego skrzydła do drugiego, zahaczając o środek. Na powyższej grafice widać, w jaki sposób Starzyński zagarnął trzech zawodników, umożliwiając Słoweńcowi swobodne znalezienie sobie miejsca przed polem karnym rywala. Bohar, podobnie jak Pawłowski, zapewniał wsparcie w defensywie, w bocznych sektorach boiska.  

Wspominając grę ofensywy, nie sposób nie odnieść się do zadań Tuszyńskiego jako napastnika, dla którego w układzie opierającym się na szybkiej wymienności pozycji, brakuje miejsca. W momencie gdy Bohar i Pawłowski ścinają do środka, on nie do końca jest w stanie znaleźć sobie rolę na boisku. Mimo że w meczu z Miedzią dobrze zachował się przy akcji na 2:0, to poza tym dość często przesuwał się na flankę i parokrotnie zszedł niżej.  

Wpisanie obowiązków napastnika nie jest jedynym elementem, nad którym musi popracować sztab szkoleniowy Zagłębia. Bo chociaż przejście z obrony do ataku odbywa się bardzo płynnie, to kilka akcji legniczan (głównie między 20. a 30. minutą) pokazało, że przekazywanie krycia przy ciągłej wymianie zawodników w obrębie poszczególnych stref, może być sporym wyzwaniem. Ojamie kilkakrotnie udało się „wkleić” między stoperów, a Camara skorzystał na wąskim ustawieniu linii defensywy. 
Niemniej jednak trener Ben van Dael póki co bardzo dobrze łączy odważny futbol z konsekwentną grą „na tyłach”. Przede wszystkim jednak, nie idzie po linii najmniejszego oporu, a cały czas dba o stare mechanizmy i dokłada nowe elementy. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.