"Lech Poznań nie ma drużyny. Denerwuje mnie tak jak Legia i Lechia"

- Nie ma liderów, indywidualności, po prostu drużyny. W piątek nawet przez minutę nie zobaczyłem tego, czego bym oczekiwał - o Lechu Poznań, który przegrał 0:4 z Piastem Gliwice, mówi ekspert NC+ Maciej Murawski.
Zobacz wideo

Lech Poznań prowadzony przez Adama Nawałkę miał w piątek okazję do rehabilitacji za zeszłotygodniową porażkę 1:2 z Zagłębiem Lubin. Spotkanie z Piastem okazało się jednak jeszcze większą wtopą i kompromitacją. Drużyna Adama Nawałki przegrała w Gliwicach aż 0:4, po raz ostatni Lech na wyjeździe stracił cztery gole 2,5 roku temu. - Do 30. minuty ten mecz wyglądał bardzo podobnie. To była kalka i ze strony Lecha, i ze strony Piasta. Jedni i drudzy mieli taki sam plan, tak samo go realizowali, słowem: grali bardzo bojaźliwie - zwraca uwagę Maciej Murawski. I dodaje: - W pewnym momencie Piast się jednak z tego wyłamał, zrobił kilka akcji po prawej stronie i po jednej z nich padła bramka. Myślałem, że w drugiej połowie zobaczymy jakąś reakcję ze strony Lecha, że odważniej ruszy do ataku, nie da Piastowi wyprowadzać piłki albo chociaż nie pozwoli mu komfortowo się przy niej utrzymywać. No, ale niestety, takiej reakcji nie było. Lech co prawda próbował podejść wyżej, ale robił to źle, nieumiejętnie, pressing w jego wykonaniu był wyjątkowo nieudolny. A potem, jak stracił bramkę na 0:2, mecz się w zasadzie skończył. Po tym golu Lech totalnie się rozpadł, nie był w stanie zareagować, a do tego każda następna akcja nakręcała piłkarzy Piasta - było widać coraz większy entuzjazm, pewność siebie, swobodę - co akurat jest normalne, bo przypuszczam, że gdyby Lech strzelił gola na 1:0, a później na 2:0, też złapałby większy luz. Pytanie tylko, czy Piast zareagowałby tak samo źle, jak zareagował Lech. Tutaj już mam wątpliwości...

Co jest w tej chwili największym problemem Lecha - pytamy Murawskiego. - Trudno wskazać jeden. Widać, że Lech jest w mentalnym dołku. Nie ma liderów, indywidualności, po prostu drużyny. W piątek nawet przez minutę nie zobaczyłem tego, czego bym od niego oczekiwał. To był bardzo słaby występ. Poza tym nie wiem, jak w Lechu wygląda sytuacja od strony fizycznej, bo nie mam wglądu do badań, ale po tym, co widzę od początku roku i jak znam trenera Adama Nawałkę, mogę przypuszczać, że zimą treningi były ciężkie i nogi jeszcze nie niosą. A jeśli nie niosą, mecz się nie układa, do tego dochodzi jeszcze presja, która w Poznaniu jest duża, to później efekty są takie, jakie widzieliśmy po przerwie w Gliwicach. Czyli żadne. Każdy próbuje się chować, ustawiać tak, by przypadkiem nie dostać piłki, nie brać na siebie odpowiedzialności nie tylko za grę w ofensywie, ale też w defensywie - wskazuje Murawski.

Murawski: Ekstraklasa musi być ekstraklasą

Porażka w Gliwicach sprawiła, że Lech spadł na siódme miejsce w tabeli. Traci 12 punktów do prowadzącej Lechii, która w sobotę wieczorem zagra na wyjeździe z Koroną. Za tydzień drużynę Nawałki czeka bardzo trudny mecz z Legią, która przyjedzie do Poznania. - Nie lubię krytykować, ale na razie martwi mnie to, co widzę. Chciałbym, żeby zespoły, które mają potencjał - czyli właśnie Lech, Legia czy Lechia - starały się na boisku kreować spektakl. A one niestety tego nie robią. I to już nawet nie tyle zaczyna martwić, ile powoli denerwować. Przecież mówimy o ekstraklasie. O ekstraklasie! Kluby zarabiają ogromne pieniądze za to, że są pokazywane w telewizji. Co roku chcą dostawać jeszcze więcej, ale nie dostarczają produktu, który na to zasługuje, satysfakcjonuje widza. Od drużyn, które mają mistrzowskie ambicje, chcą grać przynajmniej w europejskich pucharach, chcą by na ich stadiony przychodziło po 30 tys. ludzi, oczekuję znacznie więcej. Oczekuję tego, że cieszą się grą, strzelają gole, a nie przez pierwsze 30 minut spotkania wzajemnie się badają, jak to było w piątek w Gliwicach - kończy Murawski.

Więcej o:
Copyright © Agora SA