Bohater Matras przyćmił powrót Błaszczykowskiego
To miał być mecz Jakuba Błaszczykowskiego, a był Mateusza Matrasa. 28-letni pomocnik, który trafił zimą do Zabrza na zasadzie wypożyczenia z Zagłębia Lubin, strzelił dwa gole i został bohaterem meczu. Przyćmił powrót Błaszczykowskiego dokładnie tak, jak Górnik Zabrze przyćmił w poniedziałkowy wieczór Wisłę Kraków. Zespół Marcina Brosza był zdecydowanie lepszy od drużyny Macieja Stolarczyka. Zaczął agresywnie i bardzo ofensywnie. Igor Angulo trafił do siatki już w pierwszej akcji meczu, ale był na spalonym. Kolejne akcje to kolejne kłopoty Wisły. Zabrzanie rzucili się do ataku i nie odpuszczali. Aż do pierwszego gola Mateusza Matrasa. Pomocnik Górnika podłączył się do akcji ofensywnej i strzałem głową wykończył dośrodkowanie Jesusa Jimeneza. Górnik prowadził, cofnął się na własną połowę i czekał na kontrataki. Tych nie brakowało, bo Wisła popełniała mnóstwo błędów. Zwłaszcza w rozegraniu piłki. Vullnet Basha i Patryk Plewka nie potrafili przyspieszyć akcji, a Górnik czekał i punktował. Tak jak w 37. minucie, w której Matras strzelił swojego drugiego gola.
Świetny początek nowych piłkarzy Górnika Zabrze
Marcin Brosz postawił w wyjściowym składzie na czterech nowych piłkarzy: Martina Chudego, Adama Orn Arnarsona, Mateusza Matrasa i Waleriana Gwilię. Poza wspomniany wcześniej Matrasem, na szczególne wyróżnienie zasłużył Gwilia. 24-letni Gruzin udowodnił, że jest świetnie wyszkolony technicznie, a do tego szybko wkomponował się w zespół Marcina Brosza. Kilka imponujących przyjęć piłki, celnych podań, ale też sporo pracy w defensywie. Tak w skrócie można opisać debiut Gruzina w polskiej lidze. Z bardzo dobrej strony pokazał się również Martin Chudy. 29-letni bramkarz ze Słowacji był pewnym punktem swojego zespołu, a kilka jego interwencji, szczególnie w pierwszej połowie, było najwyższych lotów. Kibicom w Zabrzu zaprezentował się też Adam Orn Arnarson i udowodnił, że w odpowiednim momencie potrafi podłączyć się do akcji ofensywnej. W obronie większych błędów nie popełniał.
Doświadczenie z kadry nie pomogło
Wisła Kraków wyszła na mecz w Zabrzu z pięcioma piłkarzami, którzy grali lub grają w reprezentacji Polski. Jakub Błaszczykowski, Marcin Wasilewski, Sławomir Peszko, Maciej Sadlok i Rafał Pietrzak rozegrali w sumie 226 meczów w reprezentacji Polski. Górnik Zabrze nie miał w składzie żadnego piłkarza, który zadebiutował w dorosłej reprezentacji, a z łatwością zdominował zespół Macieja Stolarczyka. Wiśle w Zabrzu nie układało się nic, a gdyby Igor Angulo wykorzystał swoje sytuacji, to zespół Marcina Brosza rozbiłby Wisłę w swoim pierwszym wiosennym meczu. A tak skończyło się na dwóch golach.
Błaszczykowski dostosował się do kolegów, a nie oni do niego
Nie ma żadnych wątpliwości, że powrót Jakuba Błaszczykowskiego do polskiej ligi był największym wydarzeniem zimowego okna transferowego w ekstraklasie. Reprezentant Polski wrócił do polskiej ligi po 12 latach przerwy. Uratował krakowski klub przed upadkiem i rozbudził wyobraźnie kibiców. "Z Kubą w składzie będziemy walczyć o europejskie puchary". "Będzie największą gwiazdą polskiej ligi". Mówili kibice "Białej Gwiazdy" przed pierwszym wiosennym meczem. Ale mecz z Górnikiem Zabrze pokazał, że Błaszczykowskiego czeka dużo pracy. Kilka zrywów, udanych dryblingów to zbyt mało. Szczególnie wtedy, kiedy brakuje wsparcia od kolegów z zespołu. W poniedziałek Błaszczykowski dostosował się do nich, a nie oni do niego.