Legia Warszawa, czyli wstajesz, biegasz i grasz jak Sporting. Jak Ricardo Sa Pinto przygotował zespół do walki o mistrzostwo

To nie będzie nowa Legia, ale ma być lepsza, silniejsza, skuteczniejsza. Ricardo Sa Pinto chce, by grała jak Sporting, czyli bezpośrednio, agresywnie i do przodu. W niedzielę o 18 pierwsza weryfikacja: wyjazdowy mecz z Wisłą Płock.
Zobacz wideo

52 dni. Tyle trwała przerwa od ekstraklasy. Choć przerwa to może złe słowo, bo w jej trakcie legioniści wykonali solidną pracę. Tak ciężko nie trenowali od dwóch lat. Od obozów na Malcie, gdzie drużynę na początku 2016 r. zabierał Stanisław Czerczesow. Wtedy skończyło się dobrze: Czerczesow zdobył z Legią dublet. A nawet więcej niż dobrze, bo niespełna trzy miesiące później następca Besnik Hasi - po 21 latach przerwy - wturlał się z Legią do Ligi Mistrzów. Teraz o Lidze Mistrzów nikt już chyba nie marzy, ale oczekiwania w Warszawie nadal są duże. Mistrzostwo i Puchar Polski - w maju Legia znowu ma zdobyć oba trofea. Pierwsza weryfikacja jej potencjału w niedzielę o 18.

- Wisła Płock to dobry zespół, który posiada wyrównany skład. W mojej ocenie ma pięciu-sześciu wyróżniających się piłkarzy. Furman, Merbaszwili, Ricardinho, Varela to jakościowi gracze. Dlatego musimy być bardzo czujni. Cały czas pamiętamy nasz ostatni mecz z Wisłą w Warszawie [w sierpniu Legia na Łazienkowskiej przegrała aż 1:4], ale teraz jesteśmy już inną drużyną. W niedzielę w Płocku zamierzamy wygrać, to nasz cel - mówił w piątek Ricardo Sa Pinto.

Wstajesz i biegasz

Łącznie przez 24 dni, z krótką przerwą na półmetku. Tyle legioniści zimą spędzili na zgrupowaniach w Troi, w ośrodku szkoleniowym Jose Mourinho. Legia była jedyną drużyną z ekstraklasy, która na miejsce przygotowań wybrała Portugalię. Zdecydowana większość zespołów poleciała do Turcji, gdzie pogoda w tym roku była wyjątkowo kapryśna. Na inne kierunki zdecydowały się jeszcze tylko Górnik Zabrze i Wisła Płock (Cypr), a także Zagłębie Sosnowiec (Chorwacja).

- Czy przerwa zimowa w Polsce jest zbyt długa? Nie wiem, być może. W pracy trenera to moje pierwsze doświadczenie z tak długim okresem przygotowawczym. Wiem jednak, że ta przerwa była potrzebna. Po pierwsze, by zawodnicy trochę odpoczęli. Po drugie, by się dobrze przygotowali do wiosennych meczów - tłumaczył Sa Pinto po powrocie z Portugalii.

Na obozach w Troi piłkarze naprawdę mocno dostali w kość. Bywało, że trenowali nawet trzy razy dziennie. Zaczynali od porannego biegania, a potem przenosili się na boisko, gdzie ćwiczyli przed i po obiedzie. Ale że nie będzie lekko, wiadomo było od dawna. Już w sierpniu, zaraz po przejęciu drużyny, Sa Pinto otwarcie przyznawał, że Legia dopiero po zimowej przerwie stanie się drużyną na miarę oczekiwań. Już wtedy przekonywał, że prawdziwe efekty jego pracy zobaczymy na wiosnę. Że dopiero wtedy Legia zacznie grać na takiej intensywności, na jakiej mu zależy.

Legia czerpie od Sportingu

Jeśli jednak ktoś spodziewa się, że Legia wiosną będzie zupełnie inną drużyną niż jesienią, może się rozczarować. - Chcemy grać jak Sporting - podkreśla ostatnio Sa Pinto, ale tematu za bardzo nie rozwija. O przygotowaniach w Troi, które zdarzało mu się zamykać przed dziennikarzami, też chętnie mówi ogólnikami („pracowaliśmy ciężko zarówno nad ofensywą, jak i defensywą”). - Nie siedzę w głowie trenera Sa Pinto, mogę się tylko domyślać, o co chodzi z tym Sportingiem, no i chyba się domyślam - mówi Goncalo Feio, portugalski szkoleniowiec, którego pytamy o to, co z gry Sportingu na wiosnę mogłaby wyciągnąć Legia. - Sporting pod wodzą Marcela Keizera lubi długo utrzymywać się przy piłce. Ale nie jest to bierne posiadanie, bo najczęściej robi to na połowie przeciwnika. Stara się rozgrywać do przodu, wchodzić w pole karne rywala, a po stracie piłki szybko, agresywnym pressingiem próbuje ją odzyskać. Mnie się wydaje, że trenerowi Sa Pinto chodzi właśnie o takie ogólne założenia. Tym bardziej że próby takiej gry w wykonaniu Legii widzieliśmy już jesienią - zwraca uwagę Feio.

Jesienią 12 zwycięstw, siedem remisów, dwie porażki. 32 na 48 możliwych punktów do zdobycia w ekstraklasie. Może ten bilans nie wygląda bardzo imponująco, ale jak spojrzymy na resztę stawki, to Legia w lidze ustępowała tylko Lechii Gdańsk (34 punkty). Teraz też ją musi gonić, bo w sobotę drużyna Piotra Stokowca rozpoczęła rok w ekstraklasie od zwycięstwa 2:1 z Pogonią Szczecin.

Bez kontuzji i Carlitosa

Ostatnie tygodnie były dla legionistów okresem wytężonej pracy. Na razie wygląda, że wszystko przebiegło odpowiednio, bo - nie licząc drobnych urazów - piłkarze duże obciążenia znieśli bez kontuzji. Odpowiednia wydaje się także sama kadra, bo Legia zimą nie straciła nikogo z podstawowego składu. A do tego pozyskała trzech nowych Portugalczyków - lewego obrońcę Luisa Rochę (kontrakt do 30 czerwca 2020 r.) oraz dwóch skrzydłowych: Salvadora Agrę (30 czerwca 2021 r.) i Iuri Medeirosa (wypożyczenie do końca sezonu).

Wciąż nie wiadomo jednak, co z Carlitosem. Legia jest gotowa na sprzedaż napastnika do New York City FC. Mogłaby zarobić aż 2,5 mln euro, ale nie wiadomo czy zarobi, bo Carlitos podobno wciąż się waha. W sobotę co prawda na swoim Instagramie zamieścił wpis, który dość jasno sugeruje, że zostaje w Warszawie („Kontynuujemy walkę. Naprzód, po mistrzostwo!”), ale jego przyszłość nadal jest niejasna. Portal Legia.Net poinformował, że po ostatnim treningu doszło do żarliwej rozmowy piłkarza z trenerem i Hiszpan nie pojechał do Płocka na mecz z Wisłą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.