Ekstraklasa. Błaszczykowski będzie miał trudno. Trudno sobie przypomnieć pierwszoplanową postać

Błaszczykowski talizmanem Wisły? - Przykład Sobiecha pokazuje, że zawodnicy z przeszłością w Bundeslidze niekoniecznie muszą zjadać Ekstraklasę. Niełatwo przypomnieć nazwisko reprezentanta Polski wracającego do naszej ligi, który z miejsca stawał się jej pierwszoplanową postacią - mówi Sport.pl Andrzej Twarowski, komentator nc+. W odpowiedziach na 6 pytań, porusza kwestię zasady "maszeruj, albo giń" w Legii i docenia "postępowego" Lecha Nawałki.
Zobacz wideo

Czy zwycięzcą transferowej zimy jest Jagiellonia?

- Po wynikach ich poznamy. Jaga dokonała sporych zmian. Straciła ważnych graczy. Świderski w ostatnim czasie był przecież jej najlepszym piłkarzem. Wreszcie zaczął grać na miarę swoich możliwości. Przestaliśmy tylko słyszeć o jego talencie, ale zaczęliśmy się o nim przekonywać na własne oczy. Przemysław Frankowski to też duża strata. Mówimy przecież o piłkarzu, który w ostatnim czasie naprawdę nieźle spisywał się na poziomie reprezentacyjnym. Nie ma też Sheridana i Bezjaka, czyli właściwie z dnia na dzień Jagiellonia straciła cały atak. Trzej piłkarze z Wisły, czyli Imaz, Kostal, Arsenić to wzmocnienia, ale czy to są zawodnicy, którzy zrobią od razu różnicę w walce o mistrzostwo?

Kostal to zdolny chłopak. Zagrał świetny mecz z Lechem, bardzo dobry z Górnikiem dobry z Legią chociaż na pewno na dziś nie jest to klasa Novikovasa i Haraslina. Imaz miał dobrą poprzednią rundę, ale pamiętajmy, że taki Carlitos będący gwiazdą całej ligi w Wiśle po zmianie klubu już tak nie błyszczał. Scepović przyszedł z Węgier, ale jego osiągnięcia strzeleckie w porównaniu na przykład z Nikoliciem są przeciętne.  Najlepszy sezon rozegrał 5 lat temu w drugiej lidze hiszpańskiej. Mnie z polskiej ligi on najbardziej stylem gry przypomina Michala Papadopulosa. Trener Ireneusz Mamrot mówi, że dostał tych piłkarzy, których chciał. Zobaczymy czy będzie w stanie praktycznie z marszu wkomponować ich do drużyny. Trzeba pamiętać, że Kadlec (nowy prawy obrońca) i Imaz mieli kłopoty ze zdrowiem, które zaburzyły ich rytm przygotowań do rundy. Mimo wszystko byłbym ostrożny z mówieniem, że Jagiellonia wygrała zimowy rynek transferowy w Ekstraklasie.   

Czy Jakub Błaszczykowski będzie talizmanem Wisły?

- Kuba od listopada 2017 roku zagrał łącznie w klubie i reprezentacji zaledwie 700 minut. Ciągłe urazy sprawiały, że bardziej emocjonowaliśmy się jego postępami w leczeniu kontuzji niż występami na boisku. W jakiej jest dziś formie, jak wypadnie w meczach Ekstraklasy? Myślę, że nawet sam Kuba do końca nie zna odpowiedzi na to pytanie. W pełni formy fizycznej powinien ciągnąć zespół, być jego ważnym elementem nie tylko w szatni, ale i na boisku. Przykład Artura Sobiecha pokazuje jednak, że zawodnicy z przeszłością w Bundeslidze niekoniecznie muszą zjadać naszą ekstraklasę. Wcale niełatwo przypomnieć sobie nazwisko reprezentanta Polski wracającego z zagranicy do polskiej ligi, który nagle z miejsca stawał się jej pierwszoplanową postacią. Na pewno jego powrót  znakomicie wpłynie na wizerunek całej ligi, zainteresowanie nią. Kuba jest postacią uwielbianą, szanowaną. To jest wielka osobowość, człowiek o wielkiej klasie. Trzeba się cieszyć, że na koniec kariery postanowił wrócić do miejsca z którego wypłynął na wielkie piłkarskie wody. Na boisku jednak łatwo nie będzie. Każdy pomocnik, czy boczny obrońca w Ekstraklasie będzie stawał na głowie i wychodził ze skóry żeby dobrze wypaść na jego tle.

Czy Sławomir Peszko jest potrzebny Wiśle?

Jeśli chodzi o Sławomir Peszko, to tak naprawdę nie wiadomo czego się po nim spodziewać. W ostatnim czasie praktycznie nie mówi się o nim jako o piłkarzu. Raczej stał się bohaterem mediów niekoniecznie poprzez swoje boiskowe dokonania. Trener Stokowiec miał go po dziurki w nosie. Teraz Peszko dostaje chyba swoją ostatnią szansę w karierze. Ciekawe czy w Krakowie będą umieli okiełznać jego temperament. Może zbawiennie podziała na niego Marcin Wasilewski i Kuba Błaszczykowski.  W piłce droga od bohatera do zera jest bardzo krótka, ale pamiętajmy, że to działa w dwie strony.  Chciałbym żeby Peszko wreszcie nas wszystkich zaskoczył czymś pozytywnym.   

Czy pustka w kasie i brak wzmocnień Lechii pokrzyżuje szyki Stokowcowi?

- Życie trenera to ciągłe rozwiązywanie problemów. Piotr Stokowiec jest w tym naprawdę dobry. Wyciska z tej drużyny tyle ile się da, a może nawet jeszcze więcej. Jednak problemów ciągle przybywa. Kontuzjowani są Lipski, Wolski, Haraslin ponoć też ma kłopot zdrowotny. Kołderka robi się więc coraz krótsza, a wiosna w ekstraklasie będzie bardzo intensywna. Z uwagi na start naszych drużyn młodzieżowych w mistrzowskich turniejach, sezon zakończy się już 19 maja. Kalendarz gier będzie w końcówce bardzo napięty. Brak wzmocnień, kontuzje ważnych piłkarzy. Przed Lechią trudna wiosna. Peleton będzie mocno naciskał na lidera. Chyba, że nagle okaże się, że Stokowiec znowu wszystkich zaskoczy i znajdzie rozwiązania problemów, które patrząc z daleka mogą być trudne do przeskoczenia.

Czy Nawałka wreszcie pociągnie Lecha?

Jeśli mielibyśmy szukać zespołu, który ma w sobie największy potencjał wzrostu w stosunku do poprzedniej rundy to tym zespołem jest Lech. Już w końcówce poprzedniego roku było widać, że drużyna zaczyna zupełnie inaczej funkcjonować pod wodzą Nawałki. Gra zaczyna być spójna. Teraz postęp powinien być jeszcze bardziej widoczny. Z kadry nie ubył żaden ważny zawodnik. Więcej trzeba spodziewać się po Amaralu, Makuszewskim. Właściwie każdy zawodnik po poprzedniej rundzie może sobie powiedzieć, że  powinien był dać tej drużynie więcej. Ciekawe jak w naszej lidze zaprezentuje się Timur Żamaletdinow. Rzadko do naszej ligi trafiają piłkarze z najlepszych klubów ligi rosyjskiej. Trener Nawałka zachwala dział skautingu, który wyłowił młodego Rosjanina, a rosyjscy dziennikarze są zaskoczeni, że zawodnik o takim potencjale i umiejętnościach trafia do Ekstraklasy. Zobaczymy czy faktycznie będzie stanowił alternatywę dla Gytkjaera, który praktycznie nie miał żadnego wartościowego zmiennika. A może Lech - tak jak wcześniej reprezentacja Polski prowadzona przez Nawałkę - przejdzie na grę dwoma napastnikami? No i tradycyjnie po Lechu spodziewamy się paru nowych młodych twarzy, a także postępów ze strony młodzieży, która już zdążyła zaprezentować się szerszej publiczności w ligowych meczach.   

Czy „portugalskość” Legii nie okaże się jej problemem?

Po kierunku z którego sprowadzani są piłkarze widać kto decyduje w klubie o polityce transferowej. Najwyraźniej prezes Dariusz Mioduski bezgranicznie ufa Ricardo Sa Pinto.  Wcześniej za trenera Jozaka była moda na piłkarzy z Bałkanów. Teraz Legia czerpie z rynku portugalskiego. Zobaczymy, czy nowe twarze wniosą do zespołu równie dużo jakości jak choćby sprowadzony latem Andre Martins.  Trener Legii wziął piłkarzy na pozycje, które od dłuższego czasu wymagały wzmocnień lub uzupełnień, czyli lewa obrona i skrzydła. Największe nadzieje przy Łazienkowskie są pokładane w Medeirosie. To ma być piłkarz na miarę Odjidji-Ofoe. On ma zapewnić Legii elementy, których wyraźnie jej brakowało w poprzedniej rundzie, czyli błysk w ofensywie, nieszablonowość, wyjście poza schemat.  Ma dać liczby w ofensywie,  ma być ogniwem, które w równym meczu swoim talentem ma przesądzić o wyniku. To, co zwraca w jego przypadku uwagę, to łatwość w wygrywaniu pojedynków, dobry drybling na pełnej szybkości, dobry balans ciałem.  I w przeciwieństwie do Belga ma być od razu gotowy do gry, nie musi zrzucać zbędnych kilogramów. Z obozu Legii dochodzą słuchy, że trener Sa Pinto wprowadza rządy twardej ręki, u niego trenuje się ciężko, a jak komuś jest z nim nie po drodze, to nie ma dla niego miejsca w drużynie. Ostatnim szkoleniowcem, który wyznawał zasadę maszeruj albo giń był Stanisław Czerczesow. Przykład Rosjanina pokazał, że taki model pracy może przynieść wymierne korzyści. Pytanie jednak czy w dłuższej perspektywie taki sposób działania i bodźcowania drużyny się sprawdzi. Kto może być pozytywnym zaskoczeniem tej rundy w Legii? Może Sandro Kulenović? Widać, że cieszy się zaufaniem trenera. Sa Pinto sam był świetnym ofensywnym piłkarzem, więc Chorwat ma od kogo pobierać nauki. Zresztą on jest jedynym graczem w drużynie mającym cechy typowej „9”. To może być dla niego przełomowa runda.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.