Trzy tygodnie przygotowań, pięć meczów sparingowych, cztery porażki i 33 przetestowanych piłkarzy – to dorobek Lecha na kilka dni przed rozpoczęciem rundy wiosennej. - Zawsze chcemy wygrywać, ale to nie wyniki będą najważniejsze podczas meczów sparingowych – mówił Adam Nawałka jeszcze przed wylotem do Turcji. Skoro nie wyniki, to pewnie praca wykonana podczas treningów i - co za tym idzie - sama gra zespołu. Problem w tym, że ta jest jeszcze gorsza.
Wręcz tragiczna, bo chociaż Lech mierzył się z zespołami o porównywalnych możliwościach, oczywiście z wyjątkiem meczu z Szachtarem, to na tle rywali prezentował się bardzo słabo. Wyniki osiągnięte w okresie przygotowawczym są najgorsze w historii, gra zespołu słabsza niż przed rokiem. Najlepiej widać to na przykładzie meczu z Etyru Weliko Tyrnowo, siódmą drużyną ligi bułgarskiej. Lech przegrał 1:3, a honorowego gola podarował mu bramkarz rywali w ostatniej akcji meczu niedokładnym wznowieniem. Rok temu, na tym samym etapie przygotowań, również w Belek, Kolejorz wygrał z tym zespołem 4:3. Teraz był bezradny. To przeciwnik prowadził grę, częściej utrzymywał się przy piłce i stwarzał sporo szans do zdobycia bramki. Lech przystąpił do tego meczu po serii najbardziej wyczerpujących treningów, ale problem w tym, że w podobny sposób można streścić wszystkie spotkania rozegrane w Turcji.
Kolejorz przegrał jeszcze z szóstym zespołem ligi austriackiej, dwunastym z ligi serbskiej i w próbie generalnej z mistrzem Ukrainy. Poradził sobie jedynie z DAC Dunajską Stredą (1:0), czyli z drugą drużyną ligi słowackiej. Za to Szachtar, zdecydowanie najmocniejszy rywal, którym mierzył się Lech, nie dał mu żadnych szans. Wygrał 3:0, obnażył problemy w defensywie i nie pozwolił piłkarzom Nawałki na stworzenie żadnej groźnej sytuacji. Ba, rzadko wpuszczał ich na swoją połowę.
W pięciu meczach, Lechowi udało się strzelić tylko trzy gole. Poza Filipem Marchwińskim, który wykorzystał błąd bramkarza Etyra do siatki trafiali jeszcze Paweł Tomczyk po dośrodkowaniu Macieja Gajosa w jedynym wygranym meczu i Rafał Janicki po rzucie rożnym przeciwko Sturm Graz. Stracił natomiast dziewięć bramek i w tym przypadku może mówić o szczęściu, bo porażki często powinny być wyższe. W oczy rzucał się brak organizacji w grze Lecha, problemy z wymienieniem kilku celnych podań na połowie rywala. Trudno było doszukać się realizacji schematów, które na pewno Nawałka chciał podczas tego zgrupowania wypracować. Kulała gra w środku pola, nie udało się wyeliminować błędów w defensywie, które pojawiają się niemal od początku sezonu. Lecha naprawdę trudno za coś pochwalić. Naciągane pozytywy to stałe fragmenty gry wykonywane przez Juliusza Letniowskiego i niezła postawa Kamila Jóźwiaka w pierwszej połowie meczu ze Sturmem Graz.
Słaba postawa w okresie przygotowawczym nie musi mieć jednak wpływu na grę w Ekstraklasie. W ostatnich latach dobre wyniki Lecha w sparingach nie przekładały się na sukcesy w lidze. I odwrotnie – przeciętnie spisujący się Kolejorz podczas obozu przygotowawczego potrafił sięgnąć po mistrzostwo Polski.
Sporo można też zrzucić na brak zgrania. Trener Nawałka zabrał do Turcji aż 33 piłkarzy i każdego z nich wpuścił na boisko. W aż trzech meczach zagrał Dimitris Goutas, który ma zgodę Lecha na znalezienie nowego klubu. Szkoleniowiec Lecha testował przeróżne warianty – m.in. Rafał Janicki grał na prawej obronie, Joao Amaral dwa razy zaczynał mecze jako środkowy napastnik, a skrzydłowi często zamieniali się stronami. Najwięcej minut rozegrali obrońcy – Nikola Vujadinović, Vernon De Marco i Piotr Tomasik. Spośród pomocników najczęściej grał Kamil Jóźwiak (207 minuty), Mihai Radut (197) i Tomasz Cywka (194).
Adam Nawałka powołał na zgrupowanie sporo młodych piłkarzy. Najbardziej skorzystał na tym Mateusz Skrzypczak, który zagrał w czterech meczach, łącznie przez 160 minut. Imponował głównie ambicją, zadziornością i twardą grą w środku pola. Gdy już przejął piłkę, zazwyczaj starał się ją bezpiecznie podać do któregoś ze stojących blisko kolegów. Urazy utrudniły przygotowania Christianowi Gytkjaerowi i Robertowi Gumnemu, którzy rozegrali odpowiednio 111 i 86 minut. Nowy piłkarz Lecha, Timur Żamaletdinow, pojawił się w Turcji dopiero pod koniec zgrupowania i zagrał przez 23 minuty w meczu z Szachtarem Donieck.
Co zaskakujące, Kolejorz w żadnym sparingu nie wystąpił w najsilniejszym składzie. Trener Nawałka wolał kontynuować rozpoczęty pod koniec zeszłego roku przegląd kadr. Testował piłkarzy na różnych pozycjach, często zmieniał skład i dał szasnę każdemu zawodnikowi. Jedno udało mu się na pewno – żaden z ekstraklasowych rywali nie wie czego się spodziewać, bo Lech na kilka dni przed rozpoczęciem rundy wiosennej jest wielką niewiadomą. Również dla samego siebie. Zagra pewnie w ustawieniu 1-4-2-3-1, z Buriciem w bramce, Rogne i Vujadinoviciem jako stoperami, Makuszewskim i Jóźwiakiem na skrzydłach, Tibą w środku pola. Jeżeli Gytkjaer i Jóźwiak będą gotowi na mecz z Zagłębiem Lubin, również znajdą się w pierwszym składzie. Nie wiadomo najważniejszego – co powstanie z tego chaosu. Czasem i z niego może wyjść coś dobrego, ale żadne to pocieszenie dla maniaka organizacji i planowania, Adama Nawałki.