Wisła Kraków. Mąż Marzeny Sarapaty: To nawoływanie do przemocy. Widzieliśmy, co się stało w Gdańsku

- To, co się dzieje na Twitterze, to jawne nawoływanie do przemocy. Słyszę na przykład, że Andrzej Iwan mówi o uprzykrzaniu życia mojej żonie, a za nim idą kolejni. Na przykładzie Gdańska widzieliśmy, jak to się może skończyć, gdy ktoś po swojemu zrozumie takie słowa - na łamach Onetu powiedział Robert Czekaj, mąż byłej prezes Wisły Kraków Marzeny Sarapaty.
Zobacz wideo

W Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu trwa wszczęte 31 grudnia śledztwo (zostało przeniesione tam z prokuratury krakowskiej) dotyczące niegospodarności w Wiśle Kraków, które obejmuje lata 2016-18, gdy klubem zarządzali prezes Marzena Sarapata, a także wiceprezes Damian Dukat. Na Sport.pl ujawniliśmy kulisy ostatnich finansowych decyzji byłej prezes Wisły.

"Nawoływanie do przemocy"

Na łamach Onetu do kwestii niegospodarności w Wiśle odniósł się Robert Czekaj, mąż Sarapaty. - Z pieniędzmi wypłaconymi mojej żonie nie jest do końca tak, jak się mówi. Ostatni przelew pokrywał jedynie VAT od wystawionych Wiśle faktur. Jestem pewien, że w grudniu nie wzięłaby żadnych pieniędzy, gdyby nie VAT, który musiała pokryć. Część pieniędzy wciąż jest niewypłacona. Z tego, co wiem, Wisła zalega między 60 a 70 tys. zł. Jeżeli ktoś zarabiał, prowadząc działalność biznesową i generując miesięcznie określony dochód, to na kolejnym stanowisku nie chce zarabiać mniej. Taka zresztą była umowa, że jeśli moja żona ma zostać prezesem Wisły, jej stawka zostanie wyrównana w przypadku, gdy nie będzie w stanie prowadzić działalności radcowskiej – powiedział.

- W ostatnim czasie spotkałem się z masą pomówień na temat mój i mojej firmy. Nieprawdziwe są podawane kwoty i zakres współpracy, która bardziej ograniczała się do pomocy, niż relacji o charakterze biznesowym. Samo wydawanie gazetki traktowałem jak hobby. Wisła pierwotnie sama wydawała magazyn "R22", który mocno odbiegał od ideału. Zaproponowałem, że zrobię tę gazetę na nowo i ewentualnie część kosztów własnych zostanie pokrytych z reklam. To się nie udało, bo większość firm, do których została skierowana oferta reklamowa nie była zainteresowana współpracą z klubem piłkarskim. Magazyn "R22" wydawaliśmy więc po kosztach, Wisła płaciła jedynie za jego druk, korzystając z naszych rabatów. Nakład wynosił między 7 a 10 tysięcy na kwartał. Współpraca z Wisłą pod względem finansowym nie była więc opłacalna, a już na pewno po tych wszystkich ostatnich medialnych doniesieniach został nadszarpnięty nasz wizerunek, który budowaliśmy od 15 lat

- Mnóstwo informacji jest niesprawdzonych. To, co się dzieje na Twitterze, to jawne nawoływanie do przemocy. Słyszę na przykład, że Andrzej Iwan mówi o uprzykrzaniu życia mojej żonie, a za nim idą kolejni. Na przykładzie Gdańska widzieliśmy, jak to się może skończyć, gdy ktoś po swojemu zrozumie takie słowa. Tę nagonkę można interpretować jako nawoływanie do niekorzystania z usług kancelarii, niezatrudniania nigdzie mojej żony i wypchania ją na margines życia społecznego, ale może znaleźć się ktoś z zupełnie innym spojrzeniem, bardziej agresywnym i skończy się to znacznie gorzej - twierdzi Czekaj.

Sarapata i Dukat z ogromnymi podwyżkami. Firma Czekaja dostała pieniądze

Jeszcze w 2016 roku miesięczna pensja Sarapaty wynosiła 12 tys. zł, a Dukata – 9 tys. zł. W lipcu 2017 roku – po sprzedaży Petara Brleka i Krzysztofa Mączyńskiego – Rada Nadzorcza przyznała Sarapacie i Dukatowi olbrzymią podwyżkę. Oboje co miesiąc zaczęli otrzymywać 55 tys. zł brutto (na dokumencie potwierdzającym zmianę wysokości wynagrodzenia podpisał się Tadeusz Czerwiński). Według naszych ustaleń równe 55 tys. zł trafiało do Dukata, który samodzielnie płacił podatek VAT. Sarapata otrzymywała pobory już pomniejszone o VAT, czyli 45 tys. zł. Jakby tego było mało, po transferach Brleka do Genoi i Mączyńskiego do Legii Warszawa, na których Wisła zarobiła ponad 11 mln zł, Sarapata i Dukat przyznali sobie sowite premie. Jak słyszymy przy Reymonta, ich jednorazowe bonusy wynosiły po 50 tys. zł.

Była już prezes Wisły, odchodząc z klubu, zadbała nie tylko o współpracownika, ale także o siebie i swojego męża Roberta Czekaja. 21 grudnia 2018 roku zleciła działowi księgowości przelew na własne zajęte przez komornika konto. Łącznie na jej rachunek bankowy przelano 66 tys. zł. Pieniądze trafiły też do firm IKropka i EKropka, które odpowiadały za wydawanie magazynu „R22". Na fakturze EKropki nie widnieje co prawda nazwisko Czekaja, a Michała Tworka, ale oba podmioty zarejestrowane są pod tym samym adresem – na ul. Kustronia 56a.

Gdy Sarapata żegnała się z Reymonta, nie zapomniała o żadnej ze wspomnianych firm. W grudniu IKropka otrzymała z Wisły blisko 17 tys. zł, a EKropka – 5,5 tys. zł. W październiku obie firmy także uzyskały wynagrodzenie za wykonaną pracę. IKropka dostała przelew na 6,5 tys. zł, a EKropka – 4 tys. zł. Gdy piłkarze nie widzieli swoich wypłat od lipca, dwie firmy wydawnicze od października do grudnia 2018 roku zarobiły na Wiśle ponad 30 tys. zł.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.