Ekstraklasa. Górnik Zabrze nie panikuje i nie zmienia filozofii. "Wierzę, że jesteśmy mocniejsi"

Górnik Zabrze zajmuje przedostatnie miejsce w ekstraklasie. Wiosną będzie walczyć o utrzymanie, ale czy o życie? - W klubie nie ma paniki. Nie podejmujemy żadnych nerwowych ruchów. Nasza filozofia się nie zmienia - mówi Bartosz Sarnowski, prezes Górnika Zabrze, w wywiadzie dla Sport.pl.
Zobacz wideo

 

Dominik Wardzichowski: Górnik Zabrze zaczyna walkę o życie?

Bartosz Sarnowski: - Nie podchodzę tak do tego. W klubie nie ma paniki. Zajmujemy przedostatnie miejsce w tabeli, ale nie podejmujemy żadnych nerwowych ruchów. Co widać m.in. w naszych działaniach na rynku transferowym.

Marcin Brosz będzie miał do dyspozycji mocniejszy zespół?

- Naszym celem było wzmocnienie zespołu. Nie chcieliśmy robić rewolucji i wymieniać całego zespołu. To nie wpisuje się w naszą wizję budowania klubu. Odrzuciliśmy szaleństwo, a piłkarze, którzy do nas dołączyli mają udowodnić swoją jakość w lidze. Wierzę, że jesteśmy mocniejsi. 

Transfery były poprzedzone długą i dogłębną analizą?

- Sztab szkoleniowy analizował przydatność każdego zawodnika, ale nie mogę powiedzieć, że wszystkich obserwowaliśmy przez wiele miesięcy. Kilka nazwisk pojawiło się na naszej liście po przyjściu do klubu Artura Płatka.

O których piłkarzach pan mówi?

- Nie chcę wchodzić w szczegóły.

A jest pan zadowolony z przebiegu zimowego okna transferowego?

- Tak, jestem zadowolony. Martin Chudy ma zwiększyć rywalizację w bramce, a Walerian Gwilia i Mateusz Matras w środku pola.

W tym okienku postawiliście na doświadczenie. To przemyślane działanie, czy zmiana planu budowania drużyny?

- Nie zmieniamy swoich planów i wizji budowania zespołu. Górnik Zabrze wciąż będzie stawiał na młodych piłkarzy. Szkolimy, szukamy, dajemy szansę. Ale w tym oknie chcieliśmy świadomie zwiększyć doświadczenie w drużynie.

Planujecie kolejne wzmocnienia?

- Krótko i na temat - tak.

Nowi piłkarze dołączą do drużyny przed startem ligi?

- Chcieliśmy, żeby wszyscy nowi zawodnicy trenowali pod okiem Marcina Brosza już podczas dwóch zgrupowań na Cyprze. To nie do końca się udało, ale robimy wszystko, żeby kolejne transfery dopiąć przed startem ligi.

Pieniądze ze sprzedaży Szymona Żurkowskiego do Fiorentiny mają w tym pomóc?

- W Zabrzu patrzymy na klub długofalowo. Te pieniądze trzeba mądrze spożytkować. Jasne, moglibyśmy wydać wszystko na wzmocnienia, wymienić połowę kadry, ale to nie jest wpisane w naszą filozofię. Chcemy stawiać na młodych zawodników. Pokazywać im, że Górnik Zabrze to klub, w którym warto grać, w którym można się wybić, a Szymon Żurkowski jest tego przykładem.

Fiorentina złożyła najlepszą ofertę za Szymona Żurkowskiego?

- Tak. Mogę śmiało powiedzieć, że Włosi złożyli najlepszą ofertę. Nie tylko dla piłkarza, ale też dla klubu.

Żurkowski najbliższe pół roku spędzi jeszcze w Zabrzu. To był wasz warunek?

- Bardzo nam na tym zależało i już na początku negocjacji postawiliśmy taki warunek. Szymon też nie chciał odchodzić w trakcie sezonu. Nie chciał zostawiać Górnika Zabrze w strefie spadkowej. Chciał pomóc, a do tego optymalnie przygotować się do mistrzostw Europy U21.

Spodziewa się pan, że Żurkowski wyważy drzwi Serie A w stylu Krzysztofa Piątka?

- Napastnikowi zdecydowanie łatwiej wzbudzić zachwyt wśród kibiców w nowej lidze. Szymon będzie musiał włożyć wiele wysiłku i ciężkiej pracy, żeby najpierw wywalczyć miejsce w pierwszym składzie Fiorentiny, a później stać się jednym z czołowych piłkarzy Serie A. Stać go na to, będę mu kibicował.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.