Tak Wisła Kraków wydała pieniądze: na wynagrodzenia, dla kiboli, na spłatę długów prezes i firmę jej męża

O części grudniowych wypłat Wisły Kraków można dowiedzieć się szybciej, inne zostały łatwiej zapomniane. - Przelewy dla SKWK? Były, ale dość nieregularnie. To nie była wyliczana po każdym meczu suma - mówi nasz informator. Na firmę męża Marzeny Sarapaty miały pójść "nieznaczne kwoty". Sport.pl jeszcze raz liczy, na co wydano 736 tysięcy złotych po spotkaniu Wisły z Lechem.
Zobacz wideo

Sport.pl już pod koniec grudnia informował, że wpływy z meczu z Lechem Poznań były zbliżone do 700 tysięcy złotych. Na niedawnej konferencji prasowej nowego prezesa Wisły Kraków SA klub oficjalnie przyznał, że było to 736 tysięcy złotych, natomiast na organizację meczu wydano 306 tysięcy. Stan klubowego konta 4 stycznia pokazywał natomiast 51 tysięcy złotych – takie liczby przekazał wszystkim Łukasz Kwaśniewski, członek zarządu TS Wisła. Na pytania dotyczące tego, na co wiślackie złotówki się rozchodziły, nie udzielono odpowiedzi. Tłumaczono się brakiem czasu na przygotowania tych danych i potrzebą dokładniejszego przeanalizowania wydatków.

Choć to rzeczywiście trudne zadanie, to jednak postaraliśmy się zebrać w jedno miejsce informacje o tym na co poszły (lub prawdopodobnie poszły) klubowe pieniądze, bo oficjalnych i nieoficjalnych informacji w tej sprawie trochę jest. 

140 tys. dla ochrony i „nieznaczne kwoty” dla firmy męża Sarapaty 

Według naszych ustaleń, aby można było zorganizować mecz z Lechem trzeba było pokryć cześć zaległości wobec dłużników (czego one były wynikiem to już inny temat). Firma ochroniarska, by rozpocząć rozmowy o zabezpieczeniu spotkania z 21 grudnia, chciała najpierw dostać swoje 100 tysięcy złotych za poprzednie mecze. Na konto BOSS Protection wpłynęło finalnie ok. 140 tysięcy , bo dodane 40 tys. to już rozliczenie przy meczu z „Kolejorzem”. 

Przed samym spotkaniem o pieniądze płatne z góry poprosiła też firma cateringowa. Według naszych informacji było to ok. 60 tysięcy złotych. W talerze VIP-om nie zaglądaliśmy, ale jeśli kawioru nie popijali szampanem Dom Perignon to kwota jest spora.

Przy organizacji meczu z Lechem uregulowano też część pieniędzy dla firmy tworzącej klubowe wydawnictwa – magazyn R22 i program meczowy. To firma należąca do męża Marzeny Sarapaty. Miała ona według zebranych przez nas informacji dostać przed spotkaniem „nieznaczną kwotę, mającą pokryć sam druk”. Być może było to 4, a może 6 tysięcy złotych. Robert Czekaj, właściciel firmy dość radykalnie zaprzeczał na portalach społecznościowych pogłosce o przelewie na 60 tys. złotych, o którym pod koniec grudnia informowała Interia. Był chętny do pokazywania wszelkich faktur, choć w innym z wpisów dodał też, że za Lecha w ogóle ich nie wystawiono. Być może te kilka tysięcy złotych były zatem opłatami zaległymi. Na prośbę wyjaśnienia sprawy nie odpowiedział.

Kolejnym kosztem przy Lechu była też firma sprzątająca stadion (prowadzona przez partnerkę byłego wiceprezesa „Białej Gwiazdy” Damiana Dukata). Jej usługi to kwota kilkunastu tysięcy złotych. Na organizację meczu składał się też szereg mniejszych sum związanych choćby z zapewnieniem służb medycznych (od 1 do 2 tys. złotych) czy obsługi technicznej np. spikera, kierownika ds. bezpieczeństwa, elektryka itd., ale to łączne koszty sięgające najwyżej kilku tysięcy. Po zsumowaniu powyższych wydatków uzyskujemy więc kwotę 220 – 230 tysięcy złotych. Do oficjalnych 306 tys jeszcze trochę brakuje.

Być może do kosztów meczu z Lechem klub dorzucił też 60 tysięcy, które w połowie grudnia przelał na konto magistratu jako kolejną ratę opłaty za stadion (opłata za rozliczenie pierwszego półrocza wynajmu stadionu przy Reymonta rozbita jest na 24 raty, klub każdą ratę płaci do 20. dnia każdego miesiąca. Grudniowa jej część rzeczywiście została wniesiona, nie uregulowano jednak dodatkowych 123 tys. wymaganych do 27 grudnia). 

„Przelewy dla SKWK były, ale nieregularnie”

430 tysięcy zarobku na meczu z Lechem spożytkowano szybko. Według naszej informacji około 250 tysięcy złotych poszło na tzw. administrację i obsługę pracowników. Łączna liczba osób pracujących na umowach o pracę wynosi na Reymonta 32. Do tego dochodzą też umowy cywilnoprawne (22). Nie mamy pewności czy w kwocie tej były zawarte wypłaty dla członków zarządu Wisły, ale jest to prawdopodobne, bo jeśli w całym 2018 roku dostali oni łącznie 910 tysięcy, to swoje wynagrodzenie musieli otrzymywać dość regularnie. 

Sporo emocji budzą też wypłaty pieniędzy dla Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. Poprzednie władze przyznawały, że wiązała je z nimi umowa przekazywania złotówki od każdego zakupionego na mecz biletu. Jeszcze w grudniu jeden z portali wskazywał, że fani od odchodzącej prezes Sarapaty dostali 300 tysięcy złotych. Taką sumę, wyliczając kolejne wydatki i szacując, ile pieniędzy było na klubowym koncie, wyczarować na Reymonta byłoby wtedy jednak trudno. Szymon Jadczak, dziennikarz TVN, podał we wtorek informację, że po meczu z Lechem władze Wisły dały przedstawicielom SKWK  40 tys. złotych w gotówce. „Kibole przyszli po kasę w towarzystwie wysoko postawionych Sharksów” - opisywał Jadczak. 

Za złotówki od sprzedanych biletów za mecz z Lechem mogliby liczyć na kwotę rzędu ok 15 tysięcy złotych. Na meczu z „Kolejorzem” stawiło się co prawda ponad 22 tys fanów, ale według naszej wiedzy trzeba od tego odjąć niemal cztery tysiące sprzedanych wcześniej karnetów i prawie trzy tysiące biletów rozdanych dla szkół czy nowych kibiców.

Sport.pl, który w ostatnich dniach starał się badać sprawę przepływu pieniędzy na linii klub – kibice, usłyszał potwierdzenie od osoby będącej blisko członków poprzedniego zarządu, że wypłata dla SKWK po meczu z Poznaniem rzeczywiście była, ale „wynosząca góra kilkanaście tysięcy złotych”. Ustalenie dokładnej kwoty, która powinna widnieć na bankowych przelewach, lub tak, jak zasugerował to dziennikarz TVN zostać odliczona do ręki, jest jednak trudne. Być może w grudniu uregulowano też (z własnej inicjatywy lub pod wpływem fanów) jakieś finansowe zaległości i stąd te 40 tysięcy. - Przelewy dla SKWK były robione, ale dość nieregularnie. To nie była wyliczana po każdym meczu kwota, bo pieniądze z biletów szły na dużo potrzebniejsze rzeczy niż na SKWK” - próbował przekonywać nasz rozmówca.   

Trudna matematyka Wisły Kraków

Sprawę znaczących wpływów na swoje konto zanegowali sami kibice. Pod koniec grudnia opublikowali na stronie SKWK screeny ze konta bankowego stowarzyszenia. Jeżeli oczywiście zakładać, że dokumenty są kompletne i wiarygodne, uwagę zwracają tam jedynie kilkukrotne wpłaty i wypłaty sumy 14 925 złotych. Ich saldo jest dodatnie - wynosi 29 850 złotych. Nie wiadomo jednak o jakie wpływy chodzi, bo tytuły operacji są zamazane. Do tego doszło też kilkanaście małych kwot. Również w ostatnim czasie w dzienniku „Sport” pojawiła się informacja, iż Marzena Sarapata wykorzystała z klubowych pieniędzy około 60 tysięcy złotych na spłatę zajęcia komorniczego na swoim koncie.

Sumując te wszystkie wydatki (250 + 40+ 60 tys. złotych) już mamy kwotę około 350 tys. wobec 430 złotych zysków z Lecha. Do tego należało by się jeszcze zastanowić jak i z jakich pieniędzy spłacony został pod koniec grudnia Kamil Wojtkowski (a była to kwota przekraczająca 100 tysięcy złotych) i jak na koncie Wisły wobec tylu wydatków na 4 stycznia zostało jeszcze 51 tysięcy złotych?

Więcej o:
Copyright © Agora SA