Wisła Kraków. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia szeregu przestępstw przez Marzenę Sarapatę - w prokuraturze

"Do prokuratury okręgowej w Krakowie wpłynęło oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia szeregu przestępstw przez Marzenę Sarapatę i innych osób zarządzających do niedawna klubem piłkarskim Wisła Kraków SA" - napisał na Twitterze adwokat Michał Piech.
Zobacz wideo

22 grudnia Towarzystwo Sportowe "Wisła" poinformowało o sprzedaży klubu panom Vanna Ly oraz Matsowi Hartlingowi. Obaj do 28 grudnia mieli wpłacić na konto klubu 12,2 mln złotych, by umowa stała się wiążąca. Mieli, ale nie wpłacili, przez co klub wrócił w posiadanie TS-u.

Wisła ma olbrzymie problemy. Kontrakty rozwiązują kolejni zawodnicy, nieznana jest przyszłość drużyny, pionu sportowego, całego klubu. W czwartek PZPN zawiesił licencję klubu na rozgrywanie meczów w ekstraklasie. Sytuację spróbuje uratować były prezes Legii Warszawa - Bogusław Leśnodorski - oraz Rafał Wisłocki, który na najbliższe trzy tygodnie został nowym prezesem zadłużonego klubu.

Konsekwencje tego stanu rzeczy poniesie m.in. poprzedni zarząd klubu z Marzeną Sarapatą na czele. Jak dowiedzieliśmy się podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej, w 2018 roku zarząd klubu zarobił aż 910 tys. złotych. Biorąc pod uwagę fakt, że pierwsza drużyna nie widziała pensji od kilku miesięcy, jest to kwota szokująca.

"Do prokuratury okręgowej w Krakowie wpłynęło oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia szeregu przestępstw przez Marzenę Sarapatę i innych osób zarządzających do niedawna klubem piłkarskim Wisła Kraków SA" - napisał na Twitterze adwokat Michał Piech.

– Nie jestem reprezentantem kogoś, komu Wisła jest coś dłużna – tłumaczy Plech w rozmowie z portalem lovekrakow.pl. – Jestem prawnikiem i wielkim fanem sportu. Nie mogłem patrzeć na to, co się działo w Wiśle, a prokuratura mówi, że się przygląda. Przyglądać można się bardzo długo. To był skok na kasę, a niektórzy ludzie udawali, że nic się nie dzieje. To była kpina z polskiego sportu. Zawiadomienie ma trzy strony, pisałem je żołnierskim językiem. Na świadka wskazałem m.in. Zbigniewa Bońka – wytłumaczył Piech.

Treść pisma do prokuratury udostępnił dziennikarz "Sportu", Mateusz Miga.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.