Lech Poznań. Zmienił się trener, ale problemy zostały te same

Adam Nawałka mógłby organizować po cztery treningi dziennie i pracować po dwadzieścia godzin na dobę, a i tak nie udałoby mu się w tydzień znacząco poprawić gry Lecha. To za mało czasu, żeby odmienić grę drużyny zawodzącej od połowy sierpnia.

No i Michał Probierz wykrakał. Adam Nawałka miał zmienić Lecha na gorsze i porównując mecz z Cracovią do dwóch poprzednich, faktycznie zmienił. Właściwie poza wiarą kibiców, nadzieją i pozytywnym nastawieniem, którym nowy trener wręcz emanował, trudno było się spodziewać, że pierwszy mecz będzie wyglądał inaczej. Sam Nawałka naciskał na władze klubu, by dogadać się jak najszybciej, zacząć pracę na początku przerwy reprezentacyjnej i zyskać czas na pracę. Nie udało się szybko porozumieć, więc nie udało się też zdobyć punktów z Cracovią. 

– Pracy jest bardzo dużo, a czasu mamy mało – tak nowy trener tłumaczył przeprowadzanie dwóch treningów dziennie. Czasu nie wystarczyło i Kolejorz zagrał w Krakowie słabo, nie stworzył wielu okazji do zdobycia bramki, a te które miał, zmarnował.

Lech znów był przewidywalny, powolny, a jego obrońcy wciąż popełniali błędy w defensywie. Co gorsza, Kolejorz nie zareagował tak dobrze na stratę bramki jak przeciwko Jagiellonii czy Wiśle Płock.

Lech od sierpnia tracił bramkę w każdym ligowym meczu

Lech zatrudnił trenera, nie czarodzieja, magika czy cudotwórcę. Adam Nawałka będzie potrzebował czasu na uporządkowanie defensywy. Ta, niezależnie od składu popełnia proste błędy. O dziwo, z Cracovią nie zagrał Thomas Rogne, który u Ivana Djurdjevicia był szefem defensywy. Zamiast niego, po trzynastu opuszczonych meczach, wystąpił Nikola Vujadinović. Tak długa przerwa w grze nie pozostała bez znaczenia. Czarnogórzec był widocznie wolniejszy od napastników Cracovii, potrzebował wiele czasu na podjęcie decyzji przy wyprowadzeniu piłki, a mimo to zdarzało mu się podać niecelnie.

Przy stracie bramki Marcin Wasielewski nie zatrzymał Mateusza Wdowiaka, który przez kilkanaście metrów biegł z piłką i skończył akcję precyzyjnym strzałem blisko słupka. Już w pierwszej połowie boczny obrońca Lecha podobnie gonił Wdowiaka, niemal uwiesił mu się na plecach, ale piłki nie zabrał. Wtedy skończyło się tylko na strachu. W tym przypadku – do dwóch razy sztuka.

Zmieniają się trenerzy, ale problem Kolejorza jest identyczny niemal od początku sezonu. Ta drużyna nie potrafi skutecznie bronić, więc ostatnie czyste konto zachowała 12 sierpnia, w meczu z Zagłębiem Sosnowiec. I wcale nie była to zasługa dobrej gry obrońców, a niewytłumaczalnej wręcz nieskuteczności Vamary Sanogo, który zmarnował w tamtym spotkaniu cztery znakomite okazje.

Lech musi poprawić skuteczność

Kolejorz był nieskuteczny od początku do końca meczu. Dosłownie, bo pierwszej okazji, już w 3. minucie, nie wykorzystał Christian Gytkjaer, któremu przytomnie podał piłkę Kamil Jóźwiak. Ostatnie słowo, w doliczonym czasie gry, powinno należeć do wprowadzonego z ławki Pawła Tomczyka, ale napastnik Lecha niecelnie dobił piłkę po interwencji Michala Peskovicia. Gytkjaer miał jeszcze dwie niezłe szanse do zdobycia gola, ale zawodziła go precyzja. Duńczyk nie miał też szczęścia, bo po tym jak zaatakował piłkę w polu karnym, obrońca Cracovii był bliski strzelenia gola samobójczego.

Nieskuteczni byli nie tylko napastnicy Kolejorza. Maciej Makuszewski w niezłej sytuacji trafił w prosto w bramkarza, a Darko Jevtić pomylił się o kilkanaście centymetrów wykonując rzut wolny. W całym meczu Lech oddał tylko cztery celne strzały.

Lech koszmarnie gra na wyjeździe

Gdyby stworzyć tabelę tylko na podstawie meczów wyjazdowych, to Lech zajmowałby w niej dwunaste miejsce. Miałby osiem punktów na koncie i tylko dwa zwycięstwa. Ostatnie odniesione blisko cztery miesiące temu, gdy Kolejorz wracał do Poznania z Wrocławia. Od tamtej pory Lech przegrał w Lubinie, Warszawie, Gdyni, Szczecinie i Krakowie. A remisował w Zabrzu i Białymstoku.

Nawałka w swoim debiucie nie zdołał tej serii przerwać. Reagować musi szybko, bo z pozostałych trzech meczów w tym roku, jego drużyna tylko jeden zagra w Poznaniu. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.