Ekstraklasa. Jak Hubert Matynia i Adam Buksa walczyli dla Pogoni. I wywalczyli zwycięstwo z Legią

Chociaż Adam Buksa nie miał okazji do strzelenia gola, a Hubert Matynia nie popisywał się efektownymi rajdami i dośrodkowaniami, to po meczu z Legią o nowych reprezentantach Polski można pisać tylko pozytywnie. Tak samo jak o całej Pogoni, która w efektownym stylu pokonała zespół Ricardo Sa Pinto 2:1.

Była 70. minuta meczu, kiedy piłkarze Pogoni z łatwością wymieniali kolejne podania, a kibice na stadionie w Szczecinie każde zagranie kwitowali głośnym "ole!" To najlepsze podsumowanie dominacji drużyny Kosty Runjaicia nad Legią, która dała gospodarzom zwycięstwo 2:1. Zwycięstwo, w którym spory udział mieli nowi reprezentanci kraju - Hubert Matynia i Adam Buksa.

Efektywność, a nie efektowność

Matynia w Pogoni do niedawna był tylko rezerwowym. W tym sezonie osiem razy zagrał w podstawowym składzie, czterokrotnie zaczynał mecz w roli lewego obrońcy. A wszystko dzięki kontuzji, jakiej w meczu z Wisłą Płock (4:0) doznał Ricardo Nunes.
W starciu z Legią 23-latek znów pokazał jednak, że na wyższym poziomie nie odstaje od rywali. Znów, bo nieźle zaprezentował się też przeciwko Jagiellonii Białystok (1:2) czy Lechowi Poznań (3:0), czyli w meczach, którymi zapracował na powołanie od Jerzego Brzęczka.

W meczu z Legią Matynia był jak cała Pogoń - spokojny, rozważny, niemal bezbłędny. Niemal, bo jedyny błąd popełnił na początku drugiej połowy. Wtedy przegrał pojedynek z Michałem Kucharczykiem, co stworzyło okazję bramkową dla mistrzów Polski. Skrzydłowy Legii w Szczecinie nie miał jednak wiele do powiedzenia i Sa Pinto z boiska zdjął go już w 60. minucie. Wszystko dzięki Matyni i asekurującemu go Radosławowi Majewskiemu.


W defensywie nowy reprezentant Polski grał bliżej środka pola karnego, boczny sektor zostawiając byłemu zawodnikowi Lecha. Kiedy Pogoń miała piłkę i rozpoczynała ataki, 23-latek przenosił się szeroko, pod linię boczną. Umożliwiała mu to praca schodzącego między środkowych stoperów Tomasa Podstawskiego.
Matynia przeciwko Legii nie był efektowny. Nie przeprowadzał wielu rajdów, pola karnego Legii nie zasypywał dziesiątkami dośrodkowań. 23-latek był jednak do bólu efektywny. Matynia pewnie radził sobie w pojedynkach w obronie, a w ataku wybierał najprostsze i najlepsze decyzje. Tak jak w 30. minucie, kiedy dzięki kilku jego na pozór prostym podaniom z pierwszej piłki, Pogoń znakomicie wyszła spod pressingu legionistów.

Sandro "nowy Pirlo" Tonali trafi do Napoli?
 

Ciężka praca kosztem okazji

W meczu z Legią indywidualnego popisu nie dał też drugi z nowych reprezentantów Polski. Buksa nie miał żadnej okazji do pokonania Radosława Majeckiego, ale jego praca w ofensywie zasługuje na najwyższy szacunek i docenienie.
Już w 5. minucie 22-latek zszedł bliżej środka boiska, by na lewej stronie popracować z Matynią. Szybkie i dokładne podanie Buksy stworzyło obrońcy Pogoni możliwość dośrodkowania, które ten jednak zespuł. Pięć minut później w podobny sposób Buksa współpracował z Majewskim, jednak i tym razem zagrożenia pod bramką Legii nie było.
Praca napastnika Pogoni wymierny efekt przyniosła w 76. minucie. Wtedy Buksa wygrał pojedynek główkowy, a po jego zgraniu piłka znalazła się pod nogami Zvonimira Kozulja. Bośniak nie zastanawiał się długo, huknął z dystansu, nie dając Majeckiemu szans na interwencję.


Utrzymać poziom na kadrze

Matynia i Buksa na zgrupowanie przed meczami z Czechami i Portugalią jadą przede wszystkim po naukę. Takimi występami jak przeciwko Legii mogą jednak wiele zyskać w oczach Brzęczka. Selekcjoner potrzebuje piłkarzy pracujących na rzecz drużyny, dających większą swobodę największym gwiazdom.
Obaj zawodnicy Pogoni pokazali, że są w stanie tak grać w polskiej lidze. Pytanie, czy w bardzo krótkim czasie, będą potrafili zrobić kolejny, nieporównywalnie większy krok naprzód.

Football Leaks. "Der Spiegel" ujawnia kulisy niedoszłego transferu Lewandowskiego do Realu

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.