Deklasacja. To najlepsze określenie na grę Rakowa na tle Kolejorza, jeśli chodzi o pierwszą połowę. Gospodarze objęli prowadzenie już w 4. minucie, kiedy Szczepański popisał się świetnym strzałem zza pola karnego.
W kolejnych minutach Lechici mieli kłopoty z opuszczeniem własnej połowy, a zawodnicy Rakowa z dużą swobodą wymieniali podania w okolicy pola karnego gości. Jeszcze przed przerwą mogło być 2:0, a Szczepański był bliski ustrzelenia dubletu, ale kiedy próbował wślizgiem zakończyć ładną zespołową akcję, to zabrakło mu centymetrów, aby trafić w piłkę.
Lechici przebudzili się dopiero około 35. minuty, ale już od początku drugiej połowy znowu dominowali gospodarze. Kolejorz najbliżej wyrównania był w 66. minucie, ale Gytkjaer skiksował z najbliższej odległości.
Kilka minut później kibice z Częstochowy wpadli w wielką euforię, bo Szczepański strzelił drugiego gola. Radość jednak nie trwała długo. Arbiter, korzystając z systemu VAR, cofnął się do akcji sprzed kilku sekund przed strzałem Szczepańskiego i dopatrzył się faulu Bartla. Tym samym anulował gola. W końcówce spotkania Lech niby próbował atakować, ale Raków się dzielnie bronił i groźnie kontrował.
Po meczu piłkarze Kolejorza podeszli do sektora poznańskich kibiców i po długich tłumaczeniach oddali im swoje koszulki.
Lider pierwszej ligi zasłużenie awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski.