Ekstraklasa. Legia Warszawa wychodzi na prostą. Ricardo Sa Pinto odmienia mistrzów Polski [W Polu K]

Chociaż Legia Warszawa do prowadzącej w lidze Jagiellonii Białystok traci dwa punkty, a jej gra wciąż nie zachwyca, to zmiana na lepsze widoczna jest gołym okiem. Ponad miesięczna praca Ricardo Sa Pinto przynosi pierwsze efekty.

Cztery zwycięstwa, dwa remisy i jedna porażka - to dotychczasowy bilans Ricardo Sa Pinto w roli trenera Legii. Chociaż mistrzowie Polski do lidera ligi wciąż mają stratę, a ich gra nadal nie zachwyca, to ich postępy pod wodzą Portugalczyka są widoczne. Zwłaszcza, jeśli pod uwagę weźmiemy tylko wyniki, jakie warszawiacy uzyskali po przerwie na mecze reprezentacji.

W trzech ostatnich meczach legioniści odnieśli trzy zwycięstwa, strzelając sześć goli, tracąc tylko jednego. Zespół Sa Pinto pokonał Lecha Poznań (1:0), Miedź Legnica (4:1) i ostatnio - w Pucharze Polski - pierwszoligową Chojniczankę Chojnice (1:0).

Drużyna, która latem skompromitowała się w europejskich pucharach, a w ekstraklasie traciła kolejne punkty, wreszcie zaczęła regularnie zwyciężać. Ciężka praca, jaką cały zespół wykonał w czasie reprezentacyjnej przerwy, przynosi zadowalające rezultaty.

Zawodnicy cierpieli

Dwa tygodnie przerwy od ligowego grania i brak powołań do reprezentacji dla najważniejszych zawodników było dla Legii zbawieniem. Sa Pinto i jego sztab mogli mocniej popracować z zespołem, który przez poprzedników - Romeo Jozaka i Deana Klafuricia - został zaniedbany. Przede wszystkim fizycznie.

Portugalczyk zagonił legionistów do pracy. Niemal przez dwa tygodnie mistrzowie Polski trenowali dwa razy dziennie, pracując przede wszystkim nad poprawą słabego przygotowania fizycznego. Sami zawodnicy nie ukrywali, że dawno nie pracowali tak ciężko.

- Zdaje sobie sprawę, ze moje metody treningowe są inne, dlatego efekty pracy nie przyjdą od razu. Mam swój własny sposób pracy. Jeżeli czuję, że istnieje potrzeba przeprowadzenia dwóch treningów dziennie, nawet dzień po dniu, po prostu to robię. Wszystko zależy od moich spostrzeżeń odnośnie potrzeb zespołu, ponieważ teraz musimy pracować. Zawodnicy muszą zrozumieć, czego ja chcę dla nich. Często trzy czy cztery sesje treningowe w ciągu tygodnia to za mało, aby przekazać wszystkie swoje założenia, dlatego decydujemy się na dodatkowe, aby jeszcze mocniej móc skupić się na pracy indywidualnej, czy z poszczególnymi formacjami - mówił Sa Pinto w wywiadzie dla portalu Legia.com.

- Potrzebujemy więcej czasu, aby poprawić organizację gry. Chciałbym również, aby drużyna funkcjonowała na wysokiej intensywności podczas gry bez piłki, uważnie broniła, szybko odbierała futbolówkę po jej stracie, atakowała rywala pressingiem. Poprawa jakości gry, zmiana tempa podczas meczu, to wszystko wymaga wiele pracy. Z mojego punktu widzenia musimy skupić się na poprawie właśnie tych elementów i dlatego trenujemy tak dużo. Zdaję sobie sprawę, że zawodnicy teraz cierpią i odczuwają trudy treningu jednak zarówno ja, jak i moi podopieczni wiemy, że jest to jedyny sposób na odbudowę zespołu. Nie ma innej możliwości, jeżeli chcemy osiągnąć sukces - dodawał.

Poprawa fizyczna

Efekty ciężkiej pracy przyszły niemal natychmiastowo. Trzeba podkreślić, że gra Legii jeszcze nie zachwyca, ale poprawę w jej postawie widać przede wszystkim w liczbach dotyczących przebiegniętych kilometrów na boisku oraz szybkich biegów i sprintów. Te, w ligowych meczach z Lechem i Miedzią, były zdecydowanie lepsze od wcześniejszych kolejek.

Liczba przebiegniętych kilometrówLiczba przebiegniętych kilometrów Sport.pl

Szybki biegSzybki bieg Sport.pl

SprintySprinty Sport.pl

Poprawę widać też w liczbie kilometrów przebiegniętych w szybkim biegu oraz sprintach. W meczach z Lechem i Miedzią legioniści przebiegli odpowiednio 8,09 km i 7,60 km w szybkim biegu i 2,35 km i 1,81 km w sprincie. W starciach z Zagłębiem Sosnowiec, Wisłą Płock i Cracovią było to kolejno 6,04 km, 6,79 km i 6,61 km w szybkim biegu oraz 1,81 km, 1,75 km i 1,74 km w sprincie (wszystkie dane pochodzą z oficjalnych raportów ekstraklasy).

Lepsza organizacja i atmosfera

Mimo że Sa Pinto mówił, iż na poprawę organizacji gry Legii potrzebuje więcej czasu, to i w niej widać już poprawę. Lepiej wygląda gra defensywna, w środku pola rządzić zaczyna Cafu, na skrzydle pozytywną przemianę przeszedł Dominik Nagy.

Dominik NagyDominik Nagy Sport.pl

Przy Łazienkowskiej czekają też na ostateczne przebudzenie Carlitosa, który w 16 dotychczasowych występach strzelił tylko pięć goli. Forma Hiszpana zdaje się jednak też iść w górę. W Legnicy 28-latek zanotował asystę oraz zdobył bramkę.

CarlitosCarlitos Sport.pl

To, nad czym pracował Sa Pinto to też atmosfera w szatni, która po bardzo słabym początku sezonu zdawała się być daleka od optymalnej. Najlepszym przykładem na jej poprawę były sytuacja z meczu przeciwko Lechowi, kiedy po strzelonym przez Nagy'a golu cała drużyna cieszyła się wspólnie wraz z kibicami. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce pewnie w Poznaniu, kiedy warszawiacy świętowali zdobycie trzeciego z rzędu mistrzostwa Polski.

Rzetelna ocena dopiero wiosną

Do kolejnej przerwy reprezentacyjnej, czyli kolejnego czasu na spokojną pracę, został niewiele ponad tydzień. W tym czasie Legia zagra jeszcze z Arką (piątek, 20.30) oraz Śląskiem (6 października, 20.30), czyli zespołami, które w obecnym sezonie prezentują się co najwyżej średnio. Dla zespołu Sa Pinto to doskonała szansa, by kontynuować zwycięską passę i - być może - awansować nawet na pozycję lidera ligi.

Kolejne dwa tygodnie przerwy będą dla portugalskiego trenera drugą i ostatnią szansą, by jeszcze w tym roku mocniej dokręcić śrubę swoim zawodnikom. Ostatnia kolejka ekstraklasy w 2018 roku zaplanowana jest na weekend 20-22 grudnia. Potem piłkarze rozjadą się na urlopy, a po nich rozpoczną zimowe przygotowania do rundy wiosennej, po której w pełni będzie można ocenić pracę Sa Pinto w Legii.

Euro 2024 tylko 90 km od polskiej granicy. Z repliki mundialu Polacy powinni być zadowoleni

UEFA podjęła decyzję. Niemcy gospodarzem Euro 2024!

Liga Mistrzów. Cristiano Ronaldo zawieszony na jeden mecz za czerwoną kartkę

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.