Puchar Polski. Wisła Kraków - Lechia Gdańsk. Lipski: Ręka trenera Stokowca daje efekty. Chcemy być w czubie tabeli

W okresie przygotowawczym popracowaliśmy mocno, fizycznie czujemy się naprawdę dobrze. Widać, że efekt daje ręka trenera Stokowca i odmłodzenie składu - powiedział Sport.pl po meczu Pucharu Polski z Wisłą Kraków pomocnik Lechii Gdańsk Patryk Lipski.

Sebastian Staszewski: Zacznijmy od końca: odetchnął pan, gdy uderzona przez pana w serii rzutów karnych piłka wpadła do siatki Michała Buchalika?

Patryk Lipski: Buchalik miał już piłkę w rękach, ale strzał był na tyle silny, że futbolówka na szczęście wylądowała w bramce. Ale nie będę kłamał, poczułem ulgę.

Przed meczem w Krakowie trenowaliście rzuty karne?

Nie.

Przy Reymonta zagraliście też dziesięć dni temu i wtedy Wisła wbiła wam pięć bramek. Czym różniły się te dwa mecze?

Różnica była spora. W meczu ligowym zagraliśmy wysokim pressingiem i nie opłaciło się to, traciliśmy gola za golem. Tym razem trener postanowił, że cofniemy się i będziemy czyhać na kontrataki. Okazało się, że to dużo lepsza taktyka, bo sytuacji bramkowych nie brakowało.

Nie macie do siebie pretensji, że mimo tylu okazji strzeliliście tylko jednego gola? Bo do przerwy mogliście prowadzić 3:0, a zamiast tego była dogrywka i seria rzutów karnych.

Pretensji nie ma. Cieszymy się z tego zwycięstwa i na razie niczego nie analizujemy. Cieszy nas głównie to, że nie musimy wracać nad morze po porażce. Natomiast faktycznie udawało się nam wjeżdżać w pole karne Wisły. Wiedzieliśmy, że mają problemy z piłkami rzucanymi za linię obrony i mając szybkie skrzydła, plus Kubę Araka w napadzie, korzystaliśmy z tego.

Puchar Polski. Lechia Gdańsk wygrywa po karnych! Wielkie emocje w Krakowie

Nie doskwierała atmosfera wtorkowego meczu? Po pierwsze termometry pokazywały tylko pięć stopni, a po drugie – na trybunach zasiadło zaledwie sześć tysięcy kibiców.

To prawda, że ostatnio atmosfera była dużo lepsza, ale grałem mecze na gorszych stadionach, w dużo niższej temperaturze i przy mniejszej liczbie kibiców. Dlatego dziś nie chcę narzekać.

W lidze zajmujecie drugie miejsce, a wasze wyniki są wbrew logice – Lechię opuściło latem kilku doświadczonych piłkarzy, klub wciąż zmaga się z kłopotami finansowymi, w poprzednim sezonie walczył o utrzymanie. Wy kompletnie nic sobie z tego nie robicie.

Tamten sezon był zupełnie nieudany, ale nie mamy już na to wpływu. Teraz wiele zmieniła osoba trenera. W okresie przygotowawczym popracowaliśmy mocno, fizycznie czujemy się naprawdę dobrze. Widać, że efekt dała ręka Piotra Stokowca i odmłodzenie składu Lechii. Gramy więc z meczu na mecz. Nie skupiamy się na czymś więcej. Punktów mamy tyle, że pewnie awansujemy do czołowej ósemki, ale my chcielibyśmy być wyżej, w czubie tabeli. Dziś jednak myślami jesteśmy gdzie indziej. Gdzie? W Płocku, bo w piątek gramy z Wisłą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.