We wtorek Legia Warszawa poinformowała, że Krzysztof Mączyński został przesunięty do trzecioligowych rezerw. Ograniczyła się jednak do suchego komunikatu, w którym nie podała realnych przyczyn wyrzucenia go z drużyny. To decyzja wyłącznie trenera Ricardo Sa Pinto. On nie chce publicznie mówić o jej powodach, ale chyba nie jest tajemnicą, że między nim a piłkarzem nie ma wielkiej chemii - usłyszeliśmy w klubie.
W czwartek, na konferencji przed meczem z Miedzią Leginica (sobota, godz. 20.30), portugalski szkoleniowiec zabrał jednak głos w tej sprawie. - Krzysztof Mączyński to profesjonalista. Na jego pozycji mam jednak pięciu zawodników. Cafu, Domagoj Antolić i Andre Martins są w tej chwili wyżej w hierarchii, a jest przecież jeszcze Chris Philipps. Trudno, przy tylu piłkarzach, znaleźć miejsce dla wszystkich. Taka liczba pomocników utrudniała mi prowadzenie treningów - wyjaśnił.
I dodał: - Wiem, że w środę zagrał w rezerwach [74 minuty w meczu ze Zniczem Biała Piska, 0:0]. Zajęcia z drugą drużyną oraz regularna gra w trzeciej lidze mu pomogą. To była trudna decyzja, ale musiałem ją podjąć. Mączyński musi mnie zrozumieć, nie skreślamy go.
Wyrzucenie z pierwszego zespołu Legii jest kolejnym ciosem dla Mączyńskiego. Na początku czerwca 31-latek z powodu kontuzji i przeciągającej się rehabilitacji nie znalazł się także w kadrze Adama Nawałki na mundial w Rosji. Nie dostał też powołania na wrześniowe mecze z Włochami (1:1, Liga Narodów) i Irlandią (1:1, sparing), które rozsyłał już nowy selekcjoner Jerzy Brzęczek.
Mączyński trafił na Łazienkowską rok temu z Wisły Kraków. Kosztował 500 tys. euro. W tym sezonie wystąpił w 11 z 15 spotkań Legii. Za kadencji Ricardo Sa Pinto zagrał jednak tylko dwa razy: w rewanżowym meczu z F91 Dudelange (76 minut) i z Wisłą Płock (25 minut).
Legia Warszawa. Dlaczego Krzysztof Mączyński został zesłany do rezerw?