Ekstraklasa. Piotr Stokowiec odbudował Lechię Gdańsk. "Trzeba było dużo pracy i wysiłku"

Przewietrzenia kadry, uszczelnienia defensywy i wzmocnienia psychicznego oraz fizycznego potrzebowała Lechia Gdańsk, by grać na miarę możliwości i zapowiedzi. Piotr Stokowiec odbudował zespół, który może wreszcie nawiąże walkę o awans do europejskich pucharów.

Cztery zwycięstwa, dwa remisy, dziewięć strzelonych goli i tylko trzy stracone - to dotychczasowy bilans Lechii Gdańsk w tym sezonie. Zespół Piotra Stokowca prowadzi w tabeli, jest jedyną niepokonaną drużyną w ekstraklasie, a jej defensywa jest najlepsza w lidze. Lechia, która w poprzednim sezonie rozczarowała, wreszcie gra na miarę niemałego potencjału i odważnych zapowiedzi osób decyzyjnych w klubie.

Trudne początki

Kiedy 5 marca Stokowiec zostawał trenerem Lechii, zespół znajdował się w bardzo trudnej sytuacji. Po 26 kolejkach poprzedniego sezonu gdańszczanie mieli na koncie tylko 27 punktów i zaledwie o dwa "oczka" wyprzedzali znajdującego się w strefie spadkowej Piasta Gliwice.

46-letni szkoleniowiec miał uratować dla Gdańska ekstraklasę, a później odbudować zespół tak, jak zrobił to w Lubinie. W sezonie 2013/14 Stokowiec co prawda spadł z Zagłębiem do pierwszej ligi, jednak po roku wrócił do ekstraklasy, by w roli beniaminka awansować do europejskich pucharów.

Plan Lechii na razie idzie w podobną stronę, ale początki nie były łatwe. Pod wodzą nowego trenera zespół przegrał trzy pierwsze mecze z Legią (1:3), Lechem (0:3) i Koroną (0:1). Atmosfera nie poprawiała się, a Stokowiec nie gryzł się w język i na każdym kroku podkreślał, że drużynie potrzebne są poważne zmiany.

- Dobrze, że mecze z Legią i Lechem nie zamazały obrazu. Nie dały złudzenia, że jest dobrze, skoro jest źle. Pokazały, że mamy braki i potrzeba nam radykalnych zmian. Trzeba bić na alarm jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne i mentalne zespołu. Musimy pozbierać się do kupy. Przed nami mecze prawdy, które będą sprawdzianem dla drużyny - mówił trener Lechii.

Zespół pozbierał się w najtrudniejszym momencie, tydzień po tygodniu wygrywając derby z Arką Gdynia (4:2 i 2:1). Chociaż do końca sezonu Lechia wygrała jeszcze tylko jeden mecz, to w lidze się utrzymała. Początkowy bilans Stokowca w Gdańsku, czyli trzy zwycięstwa, trzy remisy i pięć porażek, pokazał jednak, że zespół czeka rewolucja.

Kadrowa czystka

Ta zaczęły się już w trakcie poprzednich rozgrywek. Zaledwie kilkanaście dni po objęciu Lechii, Stokowiec zdecydował się odsunąć od pierwszej drużyny Marco Paixao, czyli najskuteczniejszego piłkarza zespołu w dwóch ostatnich sezonach. Ostatecznie Portugalczyk pożegnał się z Gdańskiem latem, gdy wygasł jego kontrakt z klubem.

Latem Lechię opuścili też m.in. Jakub Wawrzyniak, Sebastian Mila (koniec kariery), Simeon Sławczew, Joao Oliveira, Gerson, Mato Milos, Grzegorz Kuświk, Milen Gamakow czy Milos Krasić. Stokowiec dostał w zamian kilku innych zawodników, jednak tylko Michał Mak i Jarosław Kubicki grają na razie regularnie.

Sprowadzony z Chojniczanki Chojnice Karol Fila dopiero wchodzi do drużyny po tym, jak do Legii odszedł Paweł Stolarski. Ściągnięty w zamian Konrad Michalak, podobnie jak Artur Sobiech, na razie musi czekać na swoją szansę.

- Mimo że mamy wielu młodych zawodników, to toczy się wyrównana rywalizacja. Może brakuje im minut na boisku czy doświadczenia, ale widać, że bardzo chcą. Myślę, że to jest nasza siła. Wiem, że mam piłkarzy, którzy ciągle się rozwijają, idą w górę i stawiają coraz wyżej poprzeczkę - mówił po obozach przygotowawczych Stokowiec.

Profesor od mentalności

Latem trener Lechii nie skupił się jednak tylko na przebudowie składu i poprawie przygotowania fizycznego, na które narzekał zaraz po przejęciu zespołu. Do sztabu szkoleniowego gdańszczan dołączył psycholog sportowy Paweł Habrat, odpowiadający za sferę mentalną drużyny.

– Podstawowym elementem jest wprowadzenie programu treningu mentalnego dla drużyny, a jednocześnie praca w obrębie sztabu, z zawodnikami jako zespołem i przeprowadzanie zajęć indywidualnych. Ta praca jest rozłożona na etapy, ponieważ część z nich realizuję podczas obozów przygotowawczych, a dalszy ciąg tej pracy wykonuję w czasie trwania sezonu, podczas którego będą takie regularne spotkania ze mną, z zespołem i zawodnikami indywidualnie w kwestii przygotowania mentalnego – wyjaśniał Habrat.

- Etap analiz mamy już za sobą, mamy zamknięte wnioski z zeszłego sezonu. Teraz skupiamy się na tym, co jest tutaj, i z drugiej strony myślimy o przyszłości. Nowy sezon, nowy zespół, nowe wyzwania - dodawał.

"Będziemy szli tą drogą"

Praca wykonana z zespołem przez Stokowca i jego sztab przynosi pozytywne rezultaty. Lechia, jako jedyna drużyna w lidze, nie przegrała jeszcze meczu i z 14 punktami na koncie prowadzi w tabeli. Gdańszczanie pokonali Jagiellonię (1:0), Miedź (2:0), Górnika (2:0) i Pogoń (3:2). Do tego doszły remisy ze Śląskiem (1:1) oraz Legią (0:0).

- Trzeba było włożyć dużo pracy i wysiłku, żeby Lechia znalazła się w tym miejscu i zawodnicy zostali nagrodzeni. Będziemy szli tą drogą, niczym się nie zachłystujemy, a pierwsza połowa pokazała, że jeszcze sporo pracy przed nami. Najważniejsze są trzy punkty. Wiemy, że mamy niedociągnięcia, ale fajnie, że robimy punkty i możemy spokojnie pracować - powiedział Stokowiec po sobotnim meczu z Pogonią w Szczecinie.

Szczelna, agresywna obrona

Trener Lechii nie popada w huraoptymizm, ale Lechii trudno nie chwalić. Zwłaszcza za poprawę gry w defensywie. Gdańszczanie mają najskuteczniejszą obronę w lidze, stracili zaledwie trzy bramki (0,5 na mecz). W poprzednim sezonie zespół stracił aż 58 bramek w 37 spotkaniach (1,6 na mecz).

W minionych rozgrywkach więcej goli stracił tylko Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Cztery bramki mniej straciła Sandecja Nowy Sącz, która zajęła ostatnie miejsce w tabeli i z hukiem spadła do pierwszej ligi.

- W poprzednim sezonie drużyna z Gdańska była najsłabsza pod względem pozwalania rywalom na stworzenie dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. W tym jest najlepsza. Nieprzypadkowo więc straciła najmniej goli w tym sezonie - mówi nam Mateusz Januszewski z EkstraStats.pl.

- Postawa defensywy w dużej mierze zależy od poczynań linii pomocy. W czołówce przebiegniętych kilometrów w lidze są Jarosław Kubicki i Patryk Lipski, co widać w większej agresji w poczynaniach lechistów. Cała drużyna Lechii została zobaczyła najwięcej żółtych kartek, zespół jest też w czołówce pod względem liczby fauli - dodaje.

Niemrawa ofensywa

O ile na pochwałę zasługuje obrona Lechii, o tyle zastrzeżenia można mieć do jej postawy w ofensywie. Zespół Stokowca strzelił w tym sezonie dziewięć goli (sześć z gry, trzy po stałych fragmentach) i nie jest to wynik zły, bo więcej bramek zdobyły tylko Wisła Kraków, Piast (po 11) oraz Lech (12). Trzeba jednak podkreślić, że gdańszczanie skutecznością nie grzeszą.

Według danych EkstraStats Lechia stworzyła 11 okazji bramkowych, co jest trzecim wynikiem w lidze. Wykorzystała jednak tylko 18,18 proc. z nich, a gorzej pod tym względem prezentują się tylko Cracovia, Pogoń oraz Miedź.

W oczy rzuca się też statystyka strzałów. Jak na razie drużyna Stokowca na bramkę przeciwnika uderzała średnio 10,8 raza na mecz. Mniej, bo śr. 9,5 strzału, ma tylko Arka. 32-proc. skuteczność uderzeń też chwały Lechii nie przynosi. To, że w zespole mają jeszcze nad czym pracować, pokazuje również statystyka ataków. Tych gdańszczanie przeprowadzili 90, a mniej ma jedynie Zagłębie Sosnowiec (89).

Ofensywne problemy drużyny mogą rozwiązać m.in. Rafał Wolski i sprowadzony latem Sobiech. Pierwszy dopiero dochodzi do siebie po poważnej kontuzji kolana, której doznał jeszcze zimą. Drugi, jak sam podkreśla Stokowiec, na razie odbudowuje się po nieudanym czasie w Niemczech.

Sobiech ratunkiem?

- Artura wprowadzamy powoli, a organizmu i pewnych rzeczy natury fizycznej się nie oszuka. Jeszcze nie jest gotowy do grania i będziemy uzupełniać jego braki. Może aż tak źle nie jest, ale dopiero zaczyna prawdziwy trening z drużyną. Artur ma duże zdolności motoryczne i mentalne. Spokojnie, sezon trwa długo, a runda skończy się dopiero 22 grudnia, więc Artur w odpowiednim momencie nam pomoże. Teraz nie chcę robić zbędnych ruchów i narażać go na kontuzję, bo nie jest przygotowany na więcej niż 15-20 minut - przyznał trener po meczu z Pogonią.

28-letni napastnik w Szczecinie nie zagrał, jak na razie zaliczył jedynie niespełna 10 minut w starciu z Górnikiem. Jego wysoka forma i skuteczność to jednak to, na co liczą w Gdańsku. Jeśli Sobiech będzie w stanie nawiązać do swojej najlepszej dyspozycji, to postawa Lechii może okazać się nie tylko chwilowym wybrykiem, a wywiązaniem się z szumnych zapowiedzi osób decyzyjnych w klubie.

Kto wie, czy tak samo jak w Lubinie, Stokowiec nie odbuduje drużyny, wprowadzając ją od razu do europejskich pucharów.

La Liga. Real Madryt o krok od pozyskania napastnika! Piłkarz jest już w drodze do Madrytu

Transfery. Pique chce Pogbę w Barcelonie

Rosyjska Premier Liga. Krychowiak i Rybus w XI kolejki

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.