Piłkarzom Lecha nie pasuje gra trójką obrońców. Djurdjević zrezygnuje ze swojego pomysłu?

Zmiana ustawienia wcześniej nie pomogła reprezentacji Polski. Narzekał na nią Maciej Rybus. Teraz podobnie jest w Lechu Poznań. Piłkarze są niezadowoleni z przyjętej taktyki, a zespół po raz pierwszy od 19 sezonów stracił u siebie aż pięć goli. Argumentów za zmianą ustawienia jest mnóstwo. Ryzyko jest jednak spore.

W pierwszych meczach nowego sezonu LOTTO Ekstraklasy Lech Poznań osiągał bardzo dobre wyniki. Nie zawsze przekonywał swoich kibiców grą, ale na koniec i tak miał komplet punktów. Mimo czterech ligowych zwycięstw z rzędu, gra zespołu pozostawiała pewien niedosyt. Wątpliwości budziło przede wszystkim ustawienie z trójką obrońców. Po mundialowej klęsce tak źle kojarzące się polskim kibicom. Ivan Djurdjević już wcześniej ustawiał w ten sposób rezerwy Lecha, w których pracował przez ostatnie trzy sezony. Taktyka, do której sam jest od lat przekonany miała też trafiać do jego piłkarzy, o czym wielokrotnie zapewniał na konferencjach prasowych. – Zespół w poprzednim sezonie pokazał, że jest elastyczny. Rozważamy zmianę ustawienia i wiemy, że piłkarze będą na to przygotowani – mówił jeszcze przed sezonem, a po pierwszych meczach dodawał: - To system najbardziej podkreślający nasze zalety i najlepiej pasujący do charakterystyki piłkarzy.

Lech idzie śladami reprezentacji

Okazuje się jednak, że zmiana systemu jest bardziej skomplikowana. Polskim piłkarzom, nie tylko z Lecha, przychodzi bardzo opornie. Podobnie zareagowali na nią reprezentanci przed mundialem w Rosji. Zdaniem ekspertów, zmiana taktyki tuż przed mistrzostwami świata była jedną z przyczyn porażki. - Ćwiczyliśmy dwa warianty i tak zamieszaliśmy, że w końcu nie widzieliśmy, jak grać - mówił po przegranej z Kolumbią Maciej Rybus. Później Adam Nawałka uznał tą wypowiedź za „lapsus językowy”. Kibice z Poznania przeżywają właśnie swoiste „deja vu”.

To nie tak, że przegrany wysoko mecz z Wisłą Kraków był wielkim zaskoczeniem i przełomem w postrzeganiu gry „Kolejorza”. Sygnałem ostrzegawczym było już spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec, które grając przy Bułgarskiej stworzyło wiele szans na zdobycie bramki. - Ten wysoki wynik mógł być inny przez naszą złą organizację w defensywie. Uważam, że broniliśmy bardzo źle. Mogliśmy stracić kilka bramek przez brak koncentracji w linii obrony – mówił Djurdjević na pomeczowej konferencji.

Trenerzy Lecha starają się wyciągać wnioski. Pierwsze są takie, że ich drużyna nieźle radziła sobie w drugiej połowie rewanżu z Genk. Wtedy grać nie mogli Wołodymyr Kostewycz i Thomas Rogne, więc trener zmienił taktykę. „Kolejorz” nie stracił wtedy gola, sam strzelił jednego i stworzył więcej sytuacji niż przed zmianą ustawiania. Poza tym, właśnie duża liczba kontuzji wśród obrońców skłoniła trenera do zastanowienia się nad tymczasowym powrotem do poprzedniego ustawienia. - Ważne jest też zdanie samych piłkarzy. Słuchamy ich i wiemy, że ten system nie do końca im pasował – przyznaje Marek Bajor, asystent Djurdjevicia.

To dobry moment

Niedzielny mecz z Wisłą na pewno przyspieszy decyzję o zmianie ustawienia. Był nieudany pod każdym względem. Zacząć należy od wystawienia na lewym wahadle Kamila Jóźwiaka. Młody piłkarz Lecha podczas całego występu ani razu nie odebrał piłki rywalom, a pozycję ograniczała też jego ofensywny potencjał – oddał tylko jeden strzał, w dodatku niecelny. Idealny do gry na lewym wahadle Wołodymyr Kostewycz był kontuzjowany.

Podobny problem jest po drugiej stronie boiska. Od początku sezonu gra tam Maciej Makuszewski, ale on też jest piłkarzem na wskroś ofensywnym. I jego też, podobnie jak Jóźwiaka, ta pozycja ogranicza. Zastąpić go nie ma jednak kim. Przynajmniej na razie, bo Robert Gumny przed sezonem poddał się operacji kolana i nadal nie wrócił do treningów. Alternatywa w końcu nadejdzie, ale wcale nie musi być zbawienna. Może nawet okazać się kolejnym problemem. W taktyce preferowanej przez Ivana Djurdjevicia nie ma bowiem pozycji prawego obrońcy. Dotychczas to na niej występował. Teraz Makuszewski i Gumny musieliby rywalizować o miejsce na boisku. Trudno sobie wyobrazić, by któryś z nich miał siadać na ławce rezerwowych.

Idąc dalej – do „Kolejorza” wciąż nie trafił żaden środkowy obrońca, a obecni spisują się słabo. W meczu z Wisłą błędy indywidualne popełniali Janick i Vujadinović. Tylko trochę mniej na sumieniu ma De Marco. Przy kontuzji Rogne zmniejszenie środkowych obrońców z trzech do dwóch może okazać się zbawienne.

Wychodzi na to, że obecnie wszelkie okoliczności sprzyjają zmianie ustawienia – liczne kontuzje, informacja o niezadowoleniu piłkarzy i przede wszystkim wynik spotkania z Wisłą. Jeśli Djurdjević przeciwko Zagłębiu Lubin ustawi drużynę w innej formacji, pokaże się jako trener elastyczny, który wyciąga, legendarne w piłkarskim żargonie, wnioski. Nie ma jednak pewności, że problemy w defensywie znikną wraz ze zmianą systemu. Jest za to ryzyko, że piłkarze będą chcieli forsować swoje kolejne racje.

***
Ekstraklasa S.A. zakupi specjalne maty chroniące trawy na stadionach przed deszczem, śniegiem i mrozem

Ekstraklasa. Lech Poznań kupi środkowego obrońcę. Giorgos Koutroubis celem Kolejorza

Więcej o:
Copyright © Agora SA