Polskie kluby nie stracą na problemach MP&Silva. Ekstraklasa SA zabezpieczyła znaczącą część środków za sezon 2018/2019

Ekstraklasa czeka na ostatnią transzę od MP&Silva za sezon 2017/2018, ale okazuje się, że wszystkie środki za miniony sezon i znacząca część za bieżący zostały zabezpieczone i nie ma obawy, że spółka nie dostanie pieniędzy. Ekstraklasa podjęła też kroki formalno-prawne, by wszystkie należne środki trafiły bezpośrednio na konto spółki, a nie do bankrutującego pośrednika.

Agencja MP&Silva, która jest potentatem na rynku pośrednictwa praw telewizyjnych, zmaga się z olbrzymimi problemami finansowymi. Z agencją związana jest Ekstraklasa SA, a umowa wygasa dopiero w 2020 roku. MPS znalazło się jednak na skraju bankructwa, a w budżecie agencji brakuje ponad 700 milionów dolarów. Pracownicy już zaczynają dostawać wypowiedzenia, a według naszych informacji firma już wkrótce może przestać istnieć, o ile nie zostanie dokapitalizowana.

Duże problemy z pośrednikiem ma już Serie A, która podała MP&Silva do sądu za niewywiązywanie się z płatności z tytułu praw autorskich; wierzytelność wynosi 44,4 miliona dolarów. SportBuissnes.com dodaje, że na liście wierzycieli są także Premier League i FIFA (sprawa jest ponoć w arbitrażu i dotyczy sprzedaży praw Włochom do MŚ w 2018 i 2022 roku). Na pieniądze czeka także Ekstraklasa.

Ekstraklasa czeka, ale środki są zabezpieczone

MP&Silva jest także winna pieniądze Ekstraklasie, o czym informowaliśmy we wtorek. Ostatnia, zaległa transza z praw do transmisji międzynarodowych z sezonu 2017/2018, to około 1-1,5 miliona złotych, twierdzi Adam Godlewski z "Katowickiego Sportu". Wydawało się, że jeszcze większym problemem jest kwota około 15 milionów złotych za prawa do transmisji zagranicznych w sezonie 2018/2019. Bo, gdyby MP&Silva stało się niewypłacalne, to pieniądze byłyby do odzyskania, ale już na drodze sądowej, co znacznie wydłużyłoby czas ich otrzymania. Jak jednak informuje Ekstraklasa, nie ma powodów do niepokoju, bo pieniądze mogą trafić bezpośrednio do spółki.

- Sytuacja w MP&Silva jest nam znana od kilku miesięcy i od jakiegoś czasu intensywnie pracujemy, by zabezpieczyć interesy Ekstraklasy i naszych udziałowców. Zgodnie z umowami pieniądze z praw telewizyjnych od polskich nadawców wpływają bezpośrednio do nas, a pieniądze z praw międzynarodowych mamy w pełni zabezpieczone za zeszły sezon i w znaczącej części także za obecny. Podjęliśmy już kroki formalno-prawne, również na poziomie międzynarodowym, mające zapewnić nam jak najlepszą sytuację w przyszłości. Jesteśmy także w bezpośrednim kontakcie z zagranicznymi nadawcami, możemy więc przejąć obsługę kontraktów międzynarodowych, gdyby zaszła taka konieczność - komentuje Marcin Animucki, prezes zarządu Ekstraklasa SA.

Skąd się wzięły problemy MP&Silva?

Agencja MP&Silva to dotychczasowy potentat na rynku praw telewizyjnych. W swoim portfolio miała takie rozgrywki, jak: Premier League, Serie A, Europejska Federacja piłki ręcznej, obsługiwała także FIFA, ligę francuską, szkocką oraz właśnie Ekstraklasę. Agencja sprzedaje także licencje do wielkich turniejów tenisowych, a także odpowiada za sprzedaż Formuły 1 na Bliskim Wschodzie.

W drugiej połowie 2017 roku Chiny postanowiły zacząć ograniczać inwestycje zagraniczne nie tylko w nieruchomości, ale także w sport i rozrywkę. Większościowi udziałowcy agencji doradztwa chcieli dokapitalizować MPS na początku 2018 roku, ale w związku z agresywną polityką rządu zdecydowali się na mniejsze zaangażowanie w swoją spółkę. Jednocześnie MPS zostało pozbawione około 700 milionów dolarów, których brak spowodował olbrzymią dziurę w budżecie i blisko pół roku niepewności dotyczącej przyszłych działań większościowych udziałowców. W tym czasie zaczęły rosnąć także wierzytelności, a firma stała się niewiarygodna. Z całego świata zaczęły spływać monity o dokonanie zapłaty, a kolejne ligi zaczęły jednostronnie wypowiadać umowę. Niesprzedane prawa wracają zatem na rynek.

Gent - Jagiellonia Białystok. Gdzie obejrzeć mecz? Transmisja TV

Arkadiusz Milik rozpocznie sezon w pierwszym składzie. Napoli nie szuka napastnika

Legia, Jagiellonia i Lech walczą o awans do 4. rundy eliminacji. Co musi się stać, aby polskie zespoły awansowały dalej?

Więcej o:
Copyright © Agora SA