Carlos Lopez trafił do polskiej Ekstraklasy przed sezonem 2017/2018 z trzecioligowych rezerw Villarrealu i z miejsca stał się najlepszym zawodnikiem Lotto Ekstraklasy. W Wiśle Kraków zarabiał jednak tylko około ośmiu tysiecy euro miesięcznie i stało się jasne, że po tak dobrym sezonie będzie chciał odejść z klubu. Dla zawodnika nie było jednak wielu dobrych ofert, dlatego Wisła Kraków zaakceptowała tą od Legii Warszawa, mimo że nie była ona najkorzystniejsza. Klub z Krakowa stoi jednak nad finansową przepaścią i każdy wpływ traktowany jest jak zbawienie. Tak też było z kwotą ok 500 tysięcy euro za Carlitosa.
Carlitos, który pojawił się w Warszawie, od razu... zaczął od kłamstwa skierowanego w stronę kibiców warszawskiego klubu - Kiedy pierwszy raz z Wisłą Kraków przyjechałem na Legię, to poczułem coś wyjątkowego. (…) Poczułem wtedy coś trudnego do opisania, że chciałbym kiedyś koszulkę z „eLką” w kółeczku założyć – mówi dla legia.net
Piłkarz odniósł się także do trudnego pytania o pamiętne zdjęcie z odwróconą "elką", która ma być symbolem pewnego rodzaju zniewagi dla Legii Warszawa.
Carlitos Twitter
– Nie było takiej sytuacji, to fotomontaż. To normalne, kibice robią takie rzeczy, ale jak się przyjrzysz zobaczysz, że są tam pewne zachwiania na tym zdjęciu. Widać, że ktoś przy nim grzebał. Nie jest to prawda, że to miało miejsce - bez wahania odpowiedział Carlitos.
Problem jednak w tym, że zdjęcie fotomontażem nie jest, a cała sytuacja miała miejsce podczas tzw. "Wiślackiego Tweetupu", czyli dużego spotkania piłkarzy, kibiców i włodarzy klubu, na którym każdy mógł zrobić zdjęcie i porozmawiać z zawodnikami. Świadków tego zdarzenia było wielu i są także inne podobne zdjęcia.
Liga Mistrzów. Carlitos z pierwszym trafieniem dla mistrzów Polski